Zawahałem się. Ton mówiącego był łagodny, ale nie zostawiał marginesu na wątpliwości. Zapytałem wprost:
– Po co jestem wam potrzebny?
– Powiedzmy, że jestem starym, zawodowym, rozwiązywaczem krzyżówek i brakuje mi paru haseł do ostatecznego rozwiązania.
– A… jeśli nakryje mnie służba graniczna?
– Proszę się nie martwić służbą graniczną.
Argumenty mi się skończyły. Już ubrany rozejrzałem się po babskim atelier.
– A Mimi…?
– W Miami znajdziesz takich Mimi na pęczki. I to ładniej opalonych.