Trochę źli, a trochę rozśmieszeni udaliśmy się na spoczynek. Na szczęście, w przeciwieństwie do Królestwa Buław, tu otrzymaliśmy wprawdzie tylko jeden, ale za to oddzielny pokój. Tylko łóżka były twarde, a słoma w siennikach dawno nie wymieniana.
– Czy dowiedzieliśmy się czegoś nowego? – spytałam, ziewając.
– Bardzo wiele – rzekł Kotyk. – Najgłupsze jest to, że po odwiedzeniu trzech królestw wiem znacznie więcej o cesarskim pałacu niż wówczas, gdy przebywałem w nim dzień w dzień, przez prawie trzynaście lat.
– Chyba było to warte tułania się po drogach i bezdrożach i wydania kilku niewiele wartych złotych pieniążków – dorzucił Włóczęga.
„Warto było przede wszystkim być tak blisko Złocistego Ptaka. Choćby przez parę sekund” – pomyślałam, zamykając oczy. Jonyk przytulił się do mnie bez słowa, myśląc zapewne o tym samym. Zapadliśmy w sen…