– Jutro, na takie niedobre okazje, zamówię wygodne, szerokie łóżko do dziecinnego pokoju – przyrzekł Adam. – Wiem, że męczysz się na tej wąskiej kanapce i jeszcze nieraz cię to czeka.
– To zamów od razu tak szerokie łóżko, że zmieścimy się na nim we czwórkę, z Jonykiem i Kotykiem – powiedziałam sennie.
– Spanie w jednym łóżku z małym dzieckiem jest niewskazane. I dla dziecka, i dla rodziców – powiedział surowo nasz domowy lekarz.
– Ale wiesz jakie przyjemne? – odparłam, myśląc bezwiednie o swoim dzieciństwie. W sierocińcu zawsze marzyłam nocami o tym, że śpiąc, przytulam się do mamy. Adam spojrzał uważnie, jakby czytał w moich myślach, i kiwnął głową na znak zgody.
– Okay. Kupię wam takie łóżko, że zmieścisz się w nim ty, trójka naszych dzieci i trzy koty.
– Dlaczego trzy koty? – zdziwiłam się, gdyż to, że Jonyk nie będzie jedynakiem, było oczywiste.
– Przecież każde z dzieci musi mieć własne ukochane zwierzątko – wytłumaczył mi Adam na dobranoc.