– Proszę mi przedstawić w dwóch słowach wyniki badań przeprowadzonych przez te dwa lata.
– Oddziaływanie na mentalność dzieli się na kontaktowe i bezkontaktowe. Prace nad oddziaływaniem
– kontaktowym prowadzono od dawna. W przeszłości najlepsze rezultaty osiągnęli: hiszpańska Inkwizycja, następnie… no, Niemcy, jednakże do doskonałości doprowadzili je nasi rodzimi specjaliści. Kwestia oddziaływania bezkontaktowego jest znacznie bardziej skomplikowana. Badania teoretyczne dają podstawy do przypuszczeń, że oddziaływanie bezkontaktowe może być o wiele silniejsze, a przede wszystkim – długotrwałe.
– Wyjaśnijcie to szczegółowo.
– Najlepiej zbadaną metodą jest hipnoza. Następnie parapsychologia. Niektórzy ludzie (jest ich bardzo niewielu) potrafią za pomocą sugestii wpajać innym, co tylko zechcą i kontrolować ich zachowanie. Nie wyklucza się możliwości stworzenia aparatury wzmacniającej takie zdolności. Za jej pomocą zwyczajny człowiek mógłby podporządkować sobie duże grupy osób. Na skonstruowanie takiej aparatury potrzebowalibyśmy dodatkowych funduszy i zwiększonej liczby etatów. Jestem pewien, że w ciągu pięciu-sześciu lat osiągnęlibyśmy pożądany rezultat.
– I jak by to wyglądało?
– Byłoby to coś w rodzaju hełmu, połączonego z systemem zasilania. Człowiek nakłada to na głowę i nakazuje innym, co uzna za stosowne. Ci zaś pod wpływem wzmocnionego biopola wykonują polecenia. Bardziej szczegółowo mogę to przedstawić za tydzień wraz z preliminarzem wydatków.
– Możecie iść, Kunc. Wezwiemy was za trzy dni. Żeby mi wszystko było gotowe. I – sprawa ściśle tajna.
Pozostawszy sam na sam z Walą, Mudrakow zaczął się przechadzać po gabinecie.
– Cóż, Walu, czy to wygląda na mydło? Czy jednak ci dranie Amerykańcy nas wyprzedzili?
– Kopiowanie wypada taniej niż prace konstrukcyjne, towarzyszu generale. Skoro towar sam pcha się nam w ręce…
– Nikt prócz mnie i ciebie nie ma prawa wiedzieć o tej rozmowie. Kunca, jak przyniesie sprawozdanie
– do specobróbki. Ale nie na długo, góra na dwie doby, żeby nie było szumu. Uzupełnienia do sprawozdania niech pisze własnoręcznie. A potem wypadek samochodowy. Tylko porządnie, żeby nie było śladów! Opracuj mi tymczasem raport dla Biura Politycznego. Tylko jak najzawilej. O tym, co mówił Kunc, ani słowa.
Wala odpłynęła wykonać polecenie, a Mudrakow obrócił się z fotelem i zagapił w okno na wróbelka skaczącego po gałązce. W ostatnich latach szefowie KGB zmieniali się często. Nie wszyscy szli w odstawkę z własnej woli. Poprzednik Mudrakowa zmarł na zawał serca. Zawał był tak oczywisty, że nawet nie przeprowadzono sekcji. Wiedząc o tym wszystkim, Mudrakow od dawna już rozważał, jak ująć ciężki ster władzy w swoje ręce. No bo jeżeli nie KGB, to kto wyprowadzi kraj z kryzysu?
Profesor Kunc przez całą resztę dnia był nie w sosie. Miał prawie pewność, że teraz dotacje na badania popłyną obfitym strumieniem. Jak sporządzić sprawozdanie, żeby wyglądało solidnie i obiecująco
– wiedział najlepiej w całej Akademii Nauk. Co do tego, jak się rozliczy z rezultatów badań za pięć, sześć lat, nie miał obaw. Jednak szefowie KGB w ostatnich latach zmieniali się często. I nie wszyscy szli w odstawkę z własnej woli.
Posiedzenia Biura Politycznego odbywały się ostatnimi czasy w kremlowskim bunkrze. Dla uniknięcia ekscesów. Wystrój wnętrza sali posiedzeń niczym się nie różnił od zwykłego. Były nawet udrapowane kotary, zawieszone na nieistniejących oknach. Na ścianie mozaika, przedstawiająca Lenina stojącego na samochodzie pancernym. Fotele wygodne do siedzenia, ale zbyt mało przytulne, by się w nich zdrzemnąć. Słowem, wszystko jak należy.
Słuchano sprawozdania szefa KGB. Mudrakow mówił dziś dłużej, niż zazwyczaj. Jakoś tak usypiająco.
– Na zakończenie pragnę powiedzieć, że nasi dzielni czekiści jak zwykle stoją na wysokości zadania. Oto drobny przykład ich wspaniałej pracy. Niedawno przejęliśmy prywatny list niejakiego Rossa, Amerykanina, do jego rzekomego przyjaciela Hardinga, pracownika ambasady amerykańskiej w Moskwie. Naszą uwagę zwróciło zupełnie błahe zdanie: „Jak podziała mydło na rosyjską mentalność”. Analiza wykazała, że mieliśmy rację. Jak się okazuje, Ross jest wysokiej rangi agentem CIA. Obecnie przewozi drogą morską do Odessy specjalny ładunek pod kryptonimem „Mydło”. Niebawem pracownicy KGB powitają go tam i wraz z ładunkiem dostarczą do Moskwy.
– Wszyscy wiemy, ile pracy mają organy bezpieczeństwa – odezwał się, nie wstając, minister spraw wewnętrznych Wanin. – Po co je tak obciążać? Z tą sprawą poradzi sobie urząd celny. Poślę swojego zastępcę, żeby wszystkiego dopilnował.
– Ależ po co, towarzyszu Wanin – odparł niedbale Mudrakow. – To rutynowa operacja. Moi chłopcy sami sobie poradzą.
– A co to jest mentalność? – zapytał drugi sekretarz KC KPZR. Pod nieobecność sekretarza generalnego, który był jednocześnie prezydentem państwa, pełnił jego obowiązki.
Zabrał głos stojący za jego plecami referent:
– Pozwolicie, towarzyszu, zadzwonić do konsultanta?
– Dzwoń.
Referent przeszedł w kąt gabinetu i usiadł przy telefonie. Drugi sekretarz oświadczył z namaszczeniem:
– Odłóżmy na razie kwestię, kto ma przeprowadzić wzmiankowaną operację. Wysłuchamy konsultanta, a potem podejmiemy decyzję. Na razie zaś wysłuchajmy ministra finansów.
– Sytuację finansową w kraju w ostatnim miesiącu można uznać za całkowicie zadowalającą. Pogorszenie następuje nawet wolniej, niż zakładaliśmy. Kurs rubla w stosunku do dolara w okresie sprawozdawczym obniżył się zaledwie o osiem procent. Dolar amerykański kosztuje obecnie na czarnym rynku sto dwadzieścia rubli. Co prawda z papierem są pewne problemy. Z którymi zresztą można się uporać, jeżeli zaczniemy drukować banknoty o nominałach dziesięć tysięcy rubli.
W tym momencie bezszelestnie powrócił referent i minister finansów umilkł.
– Drugi konsultant do spraw mentalności czeka przy telefonie.
– A dlaczego nie pierwszy? – Drugi sekretarz KC podniósł brew.
– Pierwszy konsultant zginął wczoraj w wypadku samochodowym, który wydarzył się w piętnaście minut po tym, jak konsultant opuścił gmach KGB, gdzie przez dwie doby udzielał konsultacji.
Drugi sekretarz dość długo celebrował milczenie. Przez ten czas Mudrakow zdążył w wyobraźni przekazać żwawego referenta do specobróbki z zaleceniem, żeby ten nie zmarł bez wyraźnego rozporządzenia. Wreszcie drugi sekretarz przemówił:
– A więc, towarzysze, powierzmy przeprowadzenie operacji „Mydło” ministrowi obrony. Kontener z ładunkiem i tego agenta niech dostarczą na nadzwyczajne posiedzenie Biura Politycznego, i wtedy razem zbadamy, o co tu chodzi. W cieplej przyjacielskiej atmosferze. Czy ktoś jest przeciw?
Nikt nie był przeciw i wszyscy przystąpili do dyskusji nad emisją banknotów o dziesięciotysięcznym nominale.
– Można wejść?
– No, wchodź.
Młodo wyglądający pułkownik dziarsko stuknął obcasami i zameldował:
– Towarzyszu generale, pułkownik Zubrow melduje się na rozkaz!
Dowódca Odeskiego Okręgu Wojskowego Gusiew obrzucił ciężkim spojrzeniem ramiona eleganckiego pułkownika.
– Umiesz tańczyć hopaka?
– Nie próbowałem.
– A gdybyś spróbował?
– Potrafię! – z przekonaniem wyrąbał pułkownik.
– Potrafię! – przedrzeźniał go generał. – Pisałeś raporty z prośbą o przeniesienie?
– Pisałem.
– Dużo?
– Dużo.
– Nie zdążył jeszcze zagrzać miejsca na stanowisku, a już napisał więcej raportów niż Wysocki piosenek. W twoim wieku, pułkowniku, powinieneś jeszcze być majorem, a ty już jesteś szefem wywiadu Odeskiego Okręgu Wojskowego. Służysz na etacie generalskim. Wkrótce będziesz generałem, dostaniesz portki z lampasami. Napisałem już wniosek. Nie możesz tu usiedzieć?
– Nie mogę, towarzyszu generale.
– Przecież nie jest ci u mnie źle. Cenię cię. Wyróżniam.
– Praca biurowa to nie dla mnie. Ciągnie mnie do akcji. Jestem przecież wywiadowcą. I całe życie pracowałem w terenie.