Литмир - Электронная Библиотека

Odzyskała spokojny oddech.

– Spróbuję. Jednak strata, której doświadczyła moja matka… Po prostu zdałam sobie nagle sprawę, co utraciła. Wszystko to. – Wolną ręką przesunęła po ciele męża, od ramienia do uda, a Kyle ujął jej dłoń, podniósł do ust i ucałował.

– Wiem. Również o tym myślałem, kiedy cię dotykałem. Zastanawiałem się, co zrobisz, gdy kiedyś nie wrócę do ciebie…

– W ogóle nie mów takich rzeczy! – błagała go. Przesunęła rękę, obróciła jego twarz ku swojej i zapatrzyła się w nią w świetle księżyca. – Ciągle nie wiem, czy to było słuszne posunięcie – oświadczyła w pewnym momencie podniesionym tonem. – Wiem, rozmawialiśmy o tym i wszyscy zgodziliśmy się, że podejmujemy tę decyzję w najlepszej intencji, że w ten sposób będziemy zabezpieczeni. Ale wzrok Althei, gdy położyłam rękę na kołku… A potem moja siostra uciekła. Nigdy bym nie przypuszczała, że ta dziewczyna może coś takiego zrobić, że po prostu odejdzie i nie będzie uczestniczyć w pogrzebie. Sądziłam, że kochała ojca bardziej niż…

– Hm. – Kyle zastanowił się. – Również się tego nie spodziewałem. Sądziłem, że za bardzo kocha statek, by mogła go tak porzucić. Oczekiwałem prawdziwej bitwy z nią i byłem zadowolony, kiedy tak łatwo się poddała. Wydawało mi się, że cała ceremonia pogrzebowa będzie się składała z kolejnych zawziętych scysji. Cóż, przynajmniej tego Althea nam oszczędziła. Chociaż przyznam, że niepokoję się o nią teraz. W noc po śmierci swego ojca dziewczyna powinna siedzieć w domu, a nie wałęsać się po mieście portowym takim jak nasze. – Przerwał, potem dodał ostrożnie: – Wiesz, że nie można przymknąć oka na jej zachowanie, trzeba ją upomnieć. Ktoś musi jej pomóc, zanim całkiem się zagubi.

– Papa zawsze mawiał, że Althei trzeba dać jak najwięcej swobody – zapędziła się Keffria. – Że moja siostra musi popełniać błędy, ponieważ tylko z nich potrafi czerpać naukę.

Kyle parsknął z oburzeniem.

– Wybacz, moja kochana, ale sądzę, że tłumaczył się w ten sposób ze swego niewłaściwego postępowania z nią. Althea jest rozpieszczona. Odkąd ją znam, pobłażano jej i teraz mamy tego skutki. Twoja siostra uparcie zmierza własną drogą. Jest egoistką i nie zważa na innych. Myślę, że nie jest jeszcze za późno. Odkrycie tego przyprawiło mnie o większy wstrząs, niż sobie wyobrażasz. Podczas rejsu do domu zdenerwowałem się na nią i poleciłem jej pozostać do końca podróży w kajucie. Nie spodziewałem się, że mnie posłucha. Po prostu się rozgniewałem i warknąłem na nią, żeby mi zeszła z oczu. I wiesz co? Okazała mi posłuszeństwo. Te kilka dni w samotności spędziła zapewne na rozmyślaniach. Widziałaś, jak się zachowywała, gdy wylądowaliśmy. Cicha i skruszona. Ubrała się jak dama… albo tak mi się wydawało.

Umilkł na chwilę, potem potrząsnął głową i jego jasne włosy przesunęły się na poduszce.

– Byłem zaskoczony. Ciągle czekałem, że wywoła nową kłótnię. A potem zdałem sobie sprawę, że właśnie tego było jej potrzeba. Musiała spotkać kogoś, kto stanowczo jej się sprzeciwi, kogoś, kto w końcu się nią zajmie i wskaże jej, jak powinna postępować. Sądzę, że przez cały czas sprawdzała, na jak wiele jej pozwolimy, czekała aż się zdenerwujemy. – Odchrząknął. – Szanowałem waszego ojca, wiesz, że tak. Kiedy wszakże chodziło o Altheę, był… ślepy. Nigdy niczego jej nie zabraniał, nigdy niczego nie narzucał, niczego nie odmawiał. Kiedy wreszcie się wściekłem i czegoś dziewczynie zakazałem, zmieniła się nie do poznania. Kiedy zeszła ze statku i popuściłem jej cugli, znowu zaczęła szaleć. – Wzruszył ramionami. Przez jakiś czas panowało milczenie. Małżonkowie zastanawiali się nad życiem Althei i jej dziwactwami.

W końcu Kyle głęboko zaczerpnął oddechu i ciężko westchnął.

– Wcześniej sądziłem, że nie ma dla niej nadziei. Że z jej powodu będziemy się tylko smucić. Że dziewczyna źle skończy. Dzisiaj jednakże, kiedy poczuła, że zjednoczyliśmy się i zgodnie podjęliśmy najlepszą dla rodziny decyzję, nie przeciwstawiła się nam. W głębi duszy pojęła, że nasz wybór jest słuszny, że statek musi pracować dla dobra nas wszystkich. Jesteś najstarsza i zgodnie z prawem dziedziczysz prawdziwe bogactwo rodziny. Poza tym masz dzieci, które musisz zabezpieczyć, a statek pozwoli nam zarabiać. Kogo Althea musi wyżywić, o kogo dbać? Tylko o siebie samą. A przecież dopilnujemy, żeby nie chodziła głodna, naga i zapewnimy jej dach nad głową. Gdyby sytuacja się odwróciła i twoja siostra otrzymałaby statek, wypłynęłaby z portu nie oglądając się za siebie, a kapitanem uczyniłaby Brashena.

Kyle przeciągnął się tak lekko, że głowa Keffrii pozostała na jego ramieniu, potem otoczył żonę ramieniem i przytulił.

– Nie, Keffrio, nie powinnaś mieć żadnych wątpliwości. Zadbamy o siostrę i wyciągniemy twoją matkę z kłopotów finansowych. Sądzisz, że Althea zajęłaby się nią, nie mówiąc o nas i o naszych dzieciach? Pod koniec swego życia nawet twój ojciec zrozumiał, że mądrzej jest przekazać statek tobie, mimo iż musiał urazić uczucia swej ulubienicy.

Kobieta westchnęła i przysunęła się jeszcze bliżej do męża. To co mówił brzmiało sensownie. Kyle potrafił dokładnie przemyśleć każdy problem i szybko dojść do właściwych wniosków. Dzięki owej umiejętności czuła się bezpiecznie i między innymi dlatego wyszła za niego za mąż. W dniu ślubu jednego była pewna – że nie chce wiązać się z tak impulsywnym i kapryśnym mężczyzną jak jej ojciec. Widziała, jak takie życie wpływało na jej matkę i jak bardzo jej doskwierało. Inne żony Kupców żyły sobie spokojnie i wygodnie, doglądały ogrodów różanych i wnuków, natomiast każdy dzień obarczał Ronikę Vestrit brzemieniem typowo męskich decyzji i pracą ponad jej siły. Nie tylko prowadziła rachunki i zawierała umowy z innymi Kupcami, ale równie często dosiadała konia i jeździła po polach, sprawdzając, czy nadzorcy są wobec niej uczciwi.

Odkąd Keffria pamiętała, nienawidziła pory zbiorów mafe. Kiedy była maleńka, przeszkadzało jej, że matka wychodzi z domu, zanim dziewczynka się przebudzi i wraca tuż przed jej zaśnięciem albo jeszcze później. Gdy Keffria podrosła, przez kilka lat matka uparcie ciągała ją ze sobą po rozgrzanych polach wśród długich rzędów ciernistych ciemnozielonych krzewów, ciężkich od dojrzewających strączków. Keffria musiała się nauczyć zrywać strąki, rozpoznawać szkodniki, które niszczyły rośliny. Dowiedziała się, że zarażone krzewy należy natychmiast wyrwać i spalić, a pozostałe starannie oblać mocną herbatą z pleśnią i końskim nawozem. Keffria nienawidziła tego wszystkiego. Jak tylko dorosła na tyle, by zacząć dbać o skórę i włosy, zbuntowała się; oświadczyła, że nie będzie chodziła w upalnym słońcu i pracowała. Przypomniała sobie teraz, że w tym samym roku postanowiła, iż nigdy nie poślubi mężczyzny, który odpłynie na morze, a ją zostawi samą ze wszystkimi obowiązkami. Potrzebowała człowieka, który naprawdę będzie mężem, będzie się nią opiekował, zabezpieczy ją, a wszelkie troski i zmartwienia pozostawi przed drzwiami ich domostwa.

– A potem i tak poślubiłam żeglarza – powiedziała głośno. Czułość w jej głosie zmieniła to zdanie w komplement.

– Hm? – zapytał Kyle sennym, niskim głosem.

Keffria położyła rękę na bladej w świetle księżyca piersi męża. Jej oliwkowa skóra kontrastowała z jasną karnacją Kyle'a.

– Żałuję tylko, że będziesz teraz tak dużo pływał – stwierdziła cicho. – Po śmierci papy zostałeś głową naszej rodziny. Jeśli nie ma cię w pobliżu…

– Wiem – przerwał jej spokojnie. – Myślałem o tym i martwiłem się. Jak sądzisz? Dlaczego w przeciwnym razie upierałbym się, by zabrać ze sobą na statek Wintrowa? Nadeszła pora, żeby przygotował się do przejęcia po mnie roli głowy rodziny. Teraz na niego spadnie część obowiązków.

– Ale… miał zostać kapłanem – zaprotestowała cienkim głosem Keffria. Rzadko się sprzeciwiała mężowi, dotąd jednak w sprawie wychowywania dzieci zawsze pozostawiał jej wolną rękę. Nie potrafiła uwierzyć, że nagle zmienił zamiary względem chłopca.

– Wiesz, że nigdy nie pochwalałem tej nonsensownej decyzji – powiedział powoli, jak gdyby odpowiadał na jej myśli. – Ofiarowaliśmy naszego pierworodnego syna, by służył Sa… Tak postępują bogaci ludzie z Jamaillii. To podkreśla ich dobrobyt. Oddają swoje dziecko i niczego w zamian nie żądają. Z nami jest inaczej, moja droga. Wiedziałem, że tego pragniesz i naprawdę chciałem ci na to pozwolić. Wysłaliśmy więc chłopca do klasztoru. Gdyby twój ojciec żył przez jeszcze parę lat, on mógłby tam pozostać. Niestety stary Ephron umarł. Selden jest zbyt młody na żeglarza. Jest całkowicie zrozumiałe i logiczne, że nasza rodzina bardziej potrzebuje Wintrowa niż klasztor w Jamaillii. Zawsze powtarzasz, że dobry Sa wiele daje. No więc spójrz na całą sprawę w ten właśnie sposób. Sa dał nam syna, trzynastolatka. I teraz go potrzebujemy.

47
{"b":"108284","o":1}