Литмир - Электронная Библиотека

Zresztą chłopiec wcale nie spędzał zbyt wiele czasu ze starcem. Kiedy przybył, matka dała mu chwilę na zmycie kurzu podróżnego z twarzy i rąk, po czym wprowadziła do pokoju chorego i przedstawiła. Do Wintrowa, oszołomionego po morskiej podróży i jeździe w trzęsącym się powozie przez gorące, ruchliwe ulice miasta, ledwie docierało, że owa niewysoka, ciemnowłosa kobieta to jego matka, tak niegdyś przez niego podziwiana. W pokoju, do którego pospiesznie go wepchnęła, było ciemnawo z powodu zaciągniętych kotar. Wewnątrz chłopiec dostrzegł jeszcze jedną kobietę – babkę. Siedziała na krześle przy łóżku umierającego. W pokoju unosił się kwaśny zapach i panowała duchota. Wintrow nie poruszył się, aż babka wstała, objęła go, a następnie chwyciła kurczowo za ramię (dopiero co wypuściła je z rąk matka) i pociągnęła w stronę łóżka.

– Ephronie – odezwała się cicho. – Ephronie, Wintrow jest tutaj. Kształt w pościeli poruszył się. Mężczyzna zakaszlał, po czym wymamrotał coś w rodzaju potwierdzenia. Chłopiec trwał w bezruchu, nadal trzymany przez babkę i dopiero po pewnym czasie zdołał wydukać:

– Witaj, dziadku. Przyjechałem do domu w odwiedziny.

Jeśli starzec w ogóle go usłyszał, nie wysilił się na odpowiedź. Dopiero po kilku chwilach znowu zakaszlał, a później zapytał ochryple:

– Statek?

– Nie, jeszcze nie – odpowiedziała łagodnie babka Wintrowa. Stali we trójkę jeszcze przez kilka minut, ale stary człowiek nie ruszał się i nie zwracał na nich uwagi.

– Sądzę, że dziadek chce teraz odpocząć, Wintrowie – stwierdziła babka. – Przyślę po ciebie później, kiedy poczuje się trochę lepiej.

Ten czas nie nadszedł. Teraz do domu wrócił ojciec chłopca, lecz najwyraźniej jego głowę zaprzątała jedynie wiadomość o bliskiej śmierci teścia. Spojrzał na Wintrowa ponad ramieniem żony, kiedy ją obejmował na powitanie. Oczy rozszerzyły mu się na krótko, po czym skinął głową swemu pierworodnemu; szybko jednak stracił zainteresowanie, ponieważ Keffria zaczęła go zalewać potokami kiepskich informacji z ostatnich dni i opowiadać o wszystkich problemach. Wintrow trzymał się z dala niczym ktoś obcy, podczas gdy najpierw jego siostra Malta, potem zaś jego młodszy brat Selden ściskali ojca. W końcu Keffria przestała lamentować i chłopiec zrobił krok do przodu, skłonił się, po czym oschle uścisnął ojcu dłoń.

– A więc przybył. Mój syn kapłan – powitał go Kyle, a Wintrow doszukał się w tych słowach szyderstwa. Następne stwierdzenia nie zaskoczyły go. – Twoja mała siostra już cię przerosła. No i dlaczego nosisz suknię niczym kobieta?

– Kyle'u! – upomniała męża Keffria, lecz on zignorował syna, nie czekając na odpowiedź.

Gdy ciotka Althea wyruszyła do portu, chłopiec wszedł za pozostałymi do domu. Dorośli dyskutowali najlepszy sposób przetransportowania Ephrona na statek i zastanawiali się, co trzeba wziąć teraz, a co można przynieść później. Dzieci, Malta i Selden, nadaremnie próbowały zadać matce setki pytań, lecz babcia bezustannie je uciszała. A Wintrow kręcił się niespokojnie, nie czuł się bowiem ani dorosłym, ani dzieckiem; w ogóle nie pasował do tej rozemocjonowanej grupki.

W trakcie rejsu do domu zdał sobie sprawę, że nie wie, czego ma się spodziewać. Kiedy przybył, uczucie niepewności pogłębiło się. Przez pierwszy dzień rozmawiał głównie z matką, która co chwilę martwiła się o jego szczupłość albo wspominała dawne czasy, rozpoczynając zdania od: “Nie przypuszczam, żebyś to pamiętał, ale…”

Malta, niegdyś tak mu bliska jak własny cień, teraz wyglądała na obrażoną i stale walczyła o zainteresowanie matki. Nie odzywała się do brata, natomiast – gdy matka jej nie słyszała – mówiła o nim, wygłaszając uszczypliwe uwagi rzekomo do służących lub Seldena. Pewności siebie dodawał dziewczynce własny wzrost, ponieważ w wieku dwunastu lat była wyższa niż brat i nabrała już kobiecych kształtów, podczas gdy Wintrow nadal wyglądał jak chłopiec. Nikt by nie sądził, że jest od niej starszy. Selden, którego pamiętał jako maleńkie dziecko, teraz lekceważył starszego brata niczym odwiedzającego ich krewnego, z którym nie warto nawet rozmawiać, bowiem i tak wkrótce wyjedzie. Wintrow miał wielką nadzieję, że rzeczywiście niedługo opuści dom. Wiedział, że nie wypada mu pragnąc śmierci dziadka, która umożliwiłaby mu powrót do klasztoru i dawnego życia, a równocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie potrafiłby już żyć inaczej niż w ostatnich latach.

Cała rodzina zebrała się przed pokojem umierającego mężczyzny. Ściszyli głosy, jak gdyby dyskutowali sekretnie albo uważali, że nie wolno głośno mówić o śmierci. Wintrow nie widział w tym najmniejszego sensu, ponieważ starzec najwyraźniej pragnął już tylko odejść z tego świata.

Młodzieniec skupił się na prowadzonej wokół niego rozmowie.

– Najlepiej chyba w ogóle nie podejmować przy nim tego tematu – oświadczyła babka Wintrowa jego ojcu. Trzymała gałkę na drzwiach, ale nie obracała jej. Wintrow miał wrażenie, że Ronica wręcz odmawia zięciowi wstępu do pokoju. Po zmarszczonym czole Kyle'a wnioskował, że ten zdecydowanie nie zgadza się ze świekrą. Keffria trzymała go za ramię, patrzyła na niego błagalnie i kołysała się jak zabawka.

– To go tylko zaniepokoi – wtrąciła.

– I to bez powodu – dodała babka chłopca. – Potrzebowałam kilku tygodni, aby go do tego przekonać. Zgodził się, choć niechętnie. Każda skarga spowoduje teraz jedynie powrót do punktu wyjścia. A Ephron, kiedy cierpi z bólu albo jest znużony, potrafi być zaskakująco uparty.

Przerwała, po czym obie kobiety podniosły wzrok na Kyle'a, czekając na potwierdzenie. Ojciec Wintrowa nawet nie kiwnął głową, choć w końcu przyznał z urazą w głosie:

– Dobrze zatem, nie poruszę teraz tego tematu. Zanieśmy go najpierw na statek. To jest najważniejsze.

– Na pewno – potwierdziła babcia chłopca i otworzyła drzwi. Dorośli ruszyli do środka, ale kiedy Malta i Selden próbowali wejść, Ronica zastąpiła im drogę. – Wy, dzieci, biegnijcie i każcie Nanie, by spakowała dla was rzeczy na zmianę. Malto, pędź do kucharki i powiedz jej, żeby przygotowała dla nas prowiant. I niech przyniosą nam posiłek na pokład. – Zamilkła i popatrzyła na najstarszego wnuka. Chyba zastanawiała się, co z nim zrobić. Po chwili energicznie skinęła mu głową. – Wintrowie, również będziesz potrzebował ubrania na zmianę. Zamieszkamy na pokładzie statku aż do czasu… Och!

Nagle bardzo zbladła, najwyraźniej uświadamiając sobie smutną prawdę. Chłopiec widział już wcześniej ludzi z takim wyrazem twarzy, niejednokrotnie bowiem towarzyszył uzdrowicielom wzywanym do osób umierających; nieraz zioła, środki tonizujące czy dłonie lekarza pomagały niewiele lub wcale. W takich sytuacjach trzeba się było skupić na tych, którzy pozostawali – pocieszyć zasmuconych krewnych i przyjaciół. Ronica podniosła podobne szponom ręce i chwyciła kołnierz własnej sukni; usta babki wykrzywiły się z ogromnego bólu. Wintrow poczuł wielką litość dla tej starej kobiety.

– Och, babciu – westchnął i skierował się ku niej.

Kiedy jednak podszedł, aby wziąć ją w objęcia i dodać otuchy, Ronica zrobiła krok w tył. Poklepała chłopca, a następnie odsunęła go od siebie.

– Nie, nie, mój drogi, nic mi nie jest. Nie martw się starą babcią. Idź już, przygotuj się do drogi.

Potem zamknęła mu przed nosem drzwi. Kilka chwil stał nieruchomo i patrzył na nie z niedowierzaniem. Kiedy się odwrócił, dostrzegł Maltę i Seldena; przyglądali mu się.

– A zatem… – mruknął posępnie. Nagle, wraz z rozpaczą, której w pełni nie rozumiał, poczuł tęsknotę za uczuciową więzią z rodzeństwem. Spojrzał w oczy dziewczynce, potem chłopczykowi. -…nasz dziadek umiera – dokończył uroczyście.

– Umierał przez całe lato – burknęła pogardliwie Malta. Potrząsnęła głową, litując się nad głupotą brata, potem odwróciła się z lekceważeniem. – Chodź, Seldenie. Poproszę Nanę, by spakowała ci trochę ubrań. – Nie spojrzawszy już na starszego brata, odeszła wraz z młodszym. Wintrow został sam.

35
{"b":"108284","o":1}