Ogólną radość mącił fakt, że to serdeczne, wzruszające powitanie przebiegało siłą rzeczy na odległość. Musieli ograniczyć się do machania dłonią, śmiechu i słów.
Następnie Gela przedstawiła olbrzymów znajdujących się w jej otoczeniu:
– To nasze pięcioletnie bliźniaki.
Początkowo Hal czuł się dziwnie poruszony, ale potem uznał, że nie ma w tym nic osobliwego. To stanie się ich naturą, pomyślał. Czy my nie jesteśmy dumni, kiedy nasze dzieci przerastają swoich rodziców, również pod względem wzrostu? Nic się nie stanie, jeżeli tu skala przesunie się jeszcze bardziej, i to tylko z naszego punktu widzenia.
– Zobaczcie, jak urośliśmy! – powiedział nie bez dumy Chris, naciskając przycisk, który wyłączył soczewkę. Wprawdzie wzrok makrosów musiał się do tego przyzwyczaić, ale potem wszyscy dostrzegli Gelę i Chrisa, mających wzrost około pięciu milimetrów. A więc udało się reaktywować geny wzrostu u dorosłych!
– Mogą jeszcze urosnąć do dziesięciu milimetrów – szepnęła Ewa do Hala, ale on wiedział już o tym od Djamili.
Dzieci zachowywały się po prostu jak dzieci. Raz przeturlały się nawet przez linię. I oto istoty, które przed chwilą wyglądały na bardzo duże dzieci, przybrały raptem rozmiary ziarnka grochu.
Hal zdawał sobie sprawę z tego, że kiedy te dzieci dorosną, będą przewyższały swoich rodziców przynajmniej cztero – lub pięciokrotnie. A za pół wieku o mikrosach pozostaną już tylko rozprawy naukowe, sprawiające wrażenie fantazji, jako dowód niedopuszczalnej i bałamutnej myśli ludzkiej i nieludzkiego sprawowania władzy. Ludzie przeżyli wiele cierpień, ale stali się jednocześnie bogatsi o nowe doznania, a dzięki triumfowi nad przeszłością odnieśli nawet korzyści.
Kiedy goście zaczęli się żegnać, byli przeświadczeni, że dokonali czegoś bardzo pożytecznego i wartościowego: sprawili, że ludzkość stała się bardziej ludzka.
A potem, już w ostatniej chwili, profesor Fontaine ujawnił dwie niespodzianki: jedna z nich pochodziła właściwie od towarzyszącej mu kobiety, która przekazała mikrofilm z dokumentacją dotyczącą aktualnej wiedzy z dziedziny sprzężenia genów; miało to wpłynąć na przyśpieszenie wzrostu embrionu rozwijającego się poza ciałem matki. Fontaine natomiast wyciągnął niedbałym gestem z kieszeni, w której zazwyczaj przechowywał ciasteczka, pudełko, mówiąc przy tym:
– To kieszonkowy transopter. Zabezpieczy was przed… naszą nieuwagą. Każdy, kto będzie go nosił, ukaże się jako osobnik półmetrowej wysokości. Ale uwaga! To będzie tylko złudzenie!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Kiedy żegnali się po raz ostatni, nie wyglądało to aa pożegnanie makrosów z mikrosami, ale na pożegnanie ludzi z ludźmi…
***