Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Nigdzie nie jadę.

– Opuścisz miasto, i to natychmiast. Jeśli nie podoba ci się Szwajcaria, pojedziesz, dokąd zechcesz.

– Nie mam zamiaru nigdzie jechać.

– Wiesz co, pieprz się. Zwalniam cię.

– Rozumiem. Zabiorę swoje rzeczy i przeniosę się do hotelu, dopóki…

– Milczeć, do ciężkiej cholery! Zamknijcie się obydwaj. – Eye nerwowym gestem poprawiła włosy. – Już takie moje szczęście. W końcu usłyszałam słowa, na które czekałam od roku i nawet nie mogę odśpiewać hymnu zwycięstwa. A więc chcesz, żeby podwinął ogon i gdzieś się ukrył? – zapytała ostro. – Myślisz, że kiedy ty wpakowałeś się w taką aferę, on tak po prostu pojedzie sobie do Szwajcarii na jakieś pieprzone wakacje jodłować czy co oni tam robią?

– Kto jak kto, ale ty powinnaś rozumieć, dlaczego zależy mi na tym, żeby go ukryć. Yost chybił. Wścieknie się, bo Summerset uraził jego dumę, zniszczył mu reputację. On mu tego nie daruje, zaatakuje znowu, ale tym razem skutecznie.

– I właśnie dlatego Summerset zostanie przewieziony do domu, do tej fortecy, w której mieszkamy, i pozostanie tam pod ochroną aż do odwołania.

– Nie zgadzam się na takie…

– Kazałam ci się zamknąć! – Eye, patrząc groźnie na Smmerseta, zrobiła krok przed siebie i stanęła między zdenerwowanyiui mężczyznami. Prawie poczuła na sobie ich wściekłość, niechęć jaką w tym momencie do siebie żywili. – Chcesz, żeby caly czas się o ciebie zamartwiał? Chcesz, żeby rozpaczał, jeśli popełnisz jakiś błąd i coś ci się stanie? Koleś, a może twoja durna jest wielka, że nie możesz jej przełknąć? Jeśli tak, to sama wepchnę ci ją do gardła. Obaj zrobicie to, co wam powiem. W przeciwnym razie oskarżę cię – wbiła palec w klatkę piersiową Summerseta – o posiadanie nielegalnej broni. A ciebie – odwróciła się do Roarke”a – o działanie niezgodne z procedurą policji. Wsadzę was do wspólnej celi, tam sobie wszystko wyjaśnicie a ja tym czasie dokończę to, co zaczęłam. Na pewno nie będę tu sterczeć i przyglądać się waszym dziecinnym awanturom.

Roarke z całej siły chwycił ją za ramię. Nie odezwał się ani słowem. Kiedy się opanował, puścił ją, odwrócił się i wyszedł.

– Niezła zabawa, co?

– Pani porucznik?

– Niech cię szlag. Zamknij gębę. – Eye podeszła do okna i przez chwilę patrzyła na ulicę. – Zostawił za sobą wszystko. Z całej przeszłości tylko ty się dla niego liczysz.

Nagle emocje Summerseta opadly. Koścista twarz nabrała jakiejś miękkości. Usiadł na krześle.

– Zgadzam się. Będę współpracował. Gdzie mam zaczekać na jakiś transport?

– Może być tutaj.

– Pani porucznik – powiedział cicho, podchodząc do drzwi. Zatrzymała się i odwróciła. Ich oczy się spotkały. – Nie chodzi o dumę. Nie mogę go zostawić. On… on jest mój.

– Wiem -. odparła z westchnieniem. – Dwóch ludzi w cywilu odwiezie cię do domu. Dam wam nieoznakowany pojazd, będzie mniej bolało. – Otworzyła drzwi, ale zanim wyszła, jeszcze raz się odwróciła i powiedziała z uśmiechem: – Kiedy następnym razem cię zwolni, wykąpię się z tej okazji w szampanie.

19

Eye zorganizowała transport dla Summerseta i wysłała dwóch mundurowych na Madison Ayenue, żeby sprawdzili, czy przypadkiem któryś z kupców nie widział uciekającego Yosta. Szczerze mówiąc, nie liczyła, że te informacje jej w czymś pomogą, ale na wszelki wypadek poleciła odnaleźć kierowcę autobusu i spisać jego zeznania.

Wezwała Peabody i razem zeszły do garażu.

– I nie ruszy się z miejsca? Summerset?

– Tak. Gdybym miała jakiekolwiek wątpliwości, kazałabym go zamknąć. Teraz bardziej martwię się o… cóż. – Urwała, kiedy zauważyła, że powód jej zmartwień stoi oparty o wóz. – Coś mi się zdaje, że muszę cię tu na chwilę zostawić, Peabody.

– Boże, jest taki przystojny, kiedy się wścieka. Mogę popatrzeć?

– Trzymaj się z daleka, co najmniej pięć miejsc parkingowych.

odwróć się plecami. – Eye zrobiła krok do przodu. – Wyłącz rekorder – dodała.

Oddalając się, usłyszała, jak jej podwładna mruczy pod nosem

– No i po zabawie.

– Co to za zbiegowisko? – zapytała Roarke”a z uśmiechem.- Rozejść się, bo wezwę ochronę garażu.

– Eve, chcę, żeby wyjechał z kraju. – Jego głos był zdecydowany.

– Nawet ty nie zawsze możesz mieć to, czego chcesz.

– Nie spodziewałem się, że właśnie ty będziesz mi w tym przeszkadzać.

– Niestety. Wiedz, że nie sprawia mi to przyjemności. Summerset jest teraz naszym najważniejszym świadkiem. Zostanie w mieście, przydzieliłam mu najlepszą ochronę. Koniec dyskusji.

– Chrzanię tę waszą najlepszą ochronę. Twoi ludzie zgubili go po pięciu minutach. Myślisz, że po czymś takim zostawię go pod waszą opieką?

– Czy to znaczy, że i mnie nie ufasz?

– Na to wychodzi.

Ten cios zabolał, zranił ją bardzo głęboko.

– Masz rację. Zawiodłam cię, strasznie mi przykro.

W oczach Roarke” a płonął gniew. Przygotowała się na kolejny atak, spodziewała się nawet, że ją uderzy, ale opanował emocje. Odwrócił się i oparł ręce o maskę.

– Boże, myślałaś, że cię uderzę? Myślałaś, że mógłbym się do tego posunąć?

– Roarke, już nieraz to robiliśmy. Problem w tym, żeto ja wybrałam ludzi, którzy mieli go śledzić, a on ich zgubił. Czyli to moja wina.

– Gówno prawda.

– Nie, to łańcuch odpowiedzialności. Ty też uznałeś, że ponieważ Summerset pracuje dla ciebie, to to, co prawie mu się przytrafiło, jest także twoją sprawą. Musimy się z tym uporać i żyć dalej. Taka jest prawda, Roarke. – Nieśmiało dotknęła ramienia męża, ale szybko się wycofała i schowała rękę do kieszeni. – Nie możesz od niego wymagać, żeby zrobił coś, na co ty sam nigdy byś się nie zgodził. Przykro mi z powodu tego, co się wydarzyło dziś rano, choć trzeba przyznać, że sobie świetnie poradził. Doceńmy to i wracajmy do roboty.

– Wiedzą, jaki jest dla mnie ważny. Wiedzą, co dla mnie oznaczałaby taka strata. Wszystko dla pieniędzy i rozrywki. Cóż, sam mam na sumieniu niejeden paskudny uczynek dla pieniędzy i rozrywki.

Przez chwilę milczeli.

– To jakiś irlandzki przesąd? Spotyka cię nieszczęście, bo byłeś złym człowiekiem?

Odwracając się do niej plecami, uśmiechnął się niewyraźnie.

– Raczej katolicki. Choćbyś nie wiem jak daleko uciekała, ujawni się w najmniej oczekiwanym momencie. Nie, wcale nie uważam, że muszę zapłacić za przeszłość, choć myślę, że właśnie o to chodzi. Żebym rozliczył się z przeszłością.

I rozliczy się, choćby nie wiadomo jak miało to boleć.

– Czy jest coś, o czym nie chcesz mi powiedzieć?

– Powiem ci, jak będę miał pewność. Eye, nigdy mnie zawiodłaś. Nie powinienem był ci tego sugerować.

– Nie ma sprawy. Cieszę się, że przynajmniej słyszałam, jak zwalniasz Summerseta. Może mógłbyś to powtórzyć za kilka tygodni? Tym razem na poważnie.

Uśmiechając się, poprawił włosy i spojrzał na otwierające się drzwi windy. Stał w nich Summerset w towarzystwie dwóch policjantów w cywilu.

Eve cicho westchnęła, widząc, jak jej mąż i jego kamerdyner spoglądają sobie w oczy. Wiedziała, że nigdy tak do końca nie zrozumie tego, co ich łączy.

– Ale teraz lepiej idź i z nim pogadąj.

– Pani porucznik?

– O co chodzi?

– Pocałuj mnie.

– Dlaczego miałabym to robić?

– Bo tego potrzebuję.

Przewróciła oczami, ot, tak dla utrzymania pozorów, ale stanęła na palcach i musnęła wargami jego usta.

– Mają tu kamery zabezpieczające, więc nie licz na nic więcej. Muszę wracać. Peabody!

Zaczekała, aż Roarke minie rząd nieoznakowanych pojazdów podejdzie do Summerseta.

– Są jak rodzina, co? zauważyła jej asystentka, wsiadają do samochodu. -Ale, ale! Dallas, tym sposobem jesteś dla Summerseta czymś w rodzaju synowej.

Eye pobladła z oburzenia. Jedyne, co mogła w tej sytuacji zrobić to złapać się za brzuch.

– Jezu, niedobrze mi się zrobiło.

Mince’owie zajmowali tak zwany Apartament Dyrektorski na najbardziej luksusowym piętrze hotelu Palace. Pomieszczenia były przestronne i jasne. Salon i sypialnie oddzielały zakratowane ekrany, po których wiła się kwitnąca winorośL W rogu salonu urządzono niewielkie biuro. Sprzęt do przetwarzania danych i system komunikacji wbudowano w stylową konsolę, by dyrektorzy, których stać na wynajęcie apartamentu, mogli pracować w eleganckim otoczeniu.

62
{"b":"102534","o":1}