– Tak. – Przez chwilę się zastanawiała. – Tak, chyba o tym wiem. Weźmiemy prysznic, coś zjemy, a potem zapoznam cię z regulaminem.
– Nigdy nie lubiłem tego słowa – powiedział, kiedy wstała. Regulamin.
Parsknęła śmiechem.
– Jest jeszcze coś.
Kiedy ubrani usiedli przy stole, by zjeść spaghetti z owocami morza, postanowiła określić warunki.
– Whitney zgodził się, żebyś oficjalnie wszedł w skład zespołu dochodzeniowego jako cywilny ekspert. Z tym stanowiskiem wiążą się nie tylko pewne przywileje i obowiązki, ale i skromne wynagrodzenie.
– Jak skromne?
Nabiła małża na widelec.
– Mniej, niż zapłaciłeś za najtańszą z twoich sześciuset par tutów. – Włożyła małża do ust. – Dostaniesz identyfikator…
– Odznakę?
– Nie rozśmieszaj mnie. Zwyczajną plakietkę ze zdjęciem. Nie dostaniesz broni.
– Nie szkodzi, przecież mam własną.
– Zamknij się. Będziesz miał dostęp do informacji dotyczących sprawy. O ich ujawnieniu zadecyduje inspektor prowadzący. Tak się składa, że to ja.
– Bardzo wygodnie.
– Twoim obowiązkiem będzie wykonywanie rozkazów, w przeciwnym razie uprawnienia zostaną natychmiast cofnięte. I znowu leży to w gestii inspektora prowadzącego. Taki mamy regulamin.
– Zawsze zastanawiałem się, ile stron ma ten wasz regulamin.
– Za pyskowanie i lekceważenie inspektora prowadzącego zostaną wyciągnięte konsekwencje.
– Kochanie, już nie mogę się doczekać.
Uśmiechnęła się szyderczo, choć bardzo pragnęła pokazać mu, jak się cieszy, że znów jest sobą.
– W toku śledztwa inspektor prowadzący i zespół dochodzeniowy może zażądać dostępu do niektórych twoich dokumentów.
– To zrozumiałe.
– W porządku. – Zjadła do końca spaghetti. – Bierzmy się do roboty.
– Tylko tyle? To cały regulamin?
– Reszty dowiesz się na bieżąco. Chodźmy do mnie. Zapoznasz się z najnowszymi danymi.
Praca z Roarkiem zawsze była przyjemna, bo rozumiał naturę gliny. I nie miało dla Eye znaczenia, że zawdzięczał to swoim wcześniejszym doświadczeniom, polegającym głównie na nabijaniu policji w butelkę.
Nie musiała mu niczego tłumaczyć, co zaoszczędziło im sporo czasu.
– Nie powiedziałaś FBI wszystkiego. Na pewno się domyślają.
– Racja. I muszą się z tym pogodzić.
– Zaczną się zastanawiać, podejrzewać, że rozszyfrowałaś Yosta w niecały tydzień, podczas gdy oni męczą się nad tą sprawą od ponad roku. To im się nie spodoba.
– Tak, zaraz z tego powodu pęknie mi serce.
– Pani porucznik, gdzie pani żyłka współzawodnictwa?
– Tym razem federalni, jeśli im tak bardzo zależy, mogą sobie przypisywać zwycięstwo. Yost i tak będzie wiedział, kto go uziemił. To mi wystarczy. Zlekceważyli znaczenie narzędzia zbrodni. W profilu psychologicznym tak bardzo podkreślają jego obsesję na punkcie detali, zauważyli, że postępuje według utartego wzorca zachowań, a jednak przeoczyli tak ważny szczegół.
– Nie sądzisz, że federalni za bardzo koncentrują się na gromadzeniu i przetwarzaniu danych, a zupełnie nie kierują się instynktem? Nie rozważają potencjalnych możliwości. – Uśmiechnął się, widząc zdziwione spojrzenie żony. – Nie mówię przez to, że miałem z nimi jakieś doświadczenia, o których chciałabyś teraz słyszeć.
– Czyżby? Cóż, chyba będziemy musieli później o tym poroz
– Hm, chodzi mi o to. że kiedy ty analizujesz dane, wyraźnie polegasz na instynkcie i nigdy nie zapominasz o różnych opcjach.
– Możliwe. Musisz jednak pamiętać, że niewielu federalnych związało się z facetem, którego stać na szampon za pięć tysięcy. Nie mają takiej perspektywy. Nie patrzą na życie jak bogaty, kochający luksus hedonista.
– Nie kupuję takich szamponów, a ty i tak byś sprawdziła ten trop. Zawsze wchodzisz w szczegóły. Mimo to znam się na ekskluzywnych produktach i dlatego jestem ekspertem.
– Cywilnym – uzupełniła. – I nie jesteś, ale będziesz. Od jutra, dopiero po tym, jak zatwierdzi to Whitney.
– Czekając na ten ważny moment, chciałbym zapoznać się dyskietką zabezpieczającą dotyczącą śmierci Jonaha.
– Nie.
– Chcę zobaczyć, w co Yost był ubrany i jak to na nim wyglądało. Widziałem dyskietkę z hotelu. Wtedy miał na sobie najlepszych brytyjskich projektantów.
– Jakim cudem, patrząc na zapis z dyskietki, rozpoznajesz, kto projektował marynarkę?
– Moja droga Eve – z lekkim uśmiechem strzepnął niewiIoczny pyłek z ramienia jej starej, spranej bawełnianej koszulki olicyjnej – po prostu dla jednych ludzi moda jest ważniejsza niżinnych.
– Myślisz, że to takie istotnie? Swoją drogą powinnam była domyślić, że snob bezbłędnie rozszyfruje drugiego snoba. – wyjęła dyskietkę z teczki na dokumenty i wsunęła do komputera. -Dobrze się przyjrzyj, jak wchodzi do domu. To musi ci wystaryzyć. I tyle zamierzała mu pokazać. – Komputer, otwórz plik – poleciła. – Zacznij od punktu zero, zakończ w punkcie piętnaście. Pokaż na ekranie ściennym.
Czekaj… Przetwarzanie fragmentu…
Oboje spojrzeli na ekran. Yost spokojnym krokiem wchodził na schody domu Jonaha Talbota. W tym momencie obraz się zatrzymał.
– Typowo brytyjski garnitur – potwierdził Roarke. – Buty także. Walizki nie widzę zbyt wyraźnie. Potrzebne zbliżenie.
– W porządku, Komputer, powiększ sektor dwanaście na dwadzieścia dwa. Dziesięć razy.
Czekaj…
Na ekranie ukazało się zbliżenie dłoni trzymającej walizkę.
– Nic nowego. Także brytyjska. Walizka od Whitforda, produkowana i sprzedawana wyłącznie w Londynie. Jestem właścicielem tej pieprzonej firmy.
– Świetnie. Skoncentrujemy się na londyńskich sklepach i brytyjskich projektantach.
– Konserwatywnych – dorzucił Roarke. Zmarszczyła czoło.
– Wydawało mi się, że pozuje raczej na artystę.
– Peruka i szal cię zmyliły, ale tak naprawdę gustuje w klasyce. Garnitur wygiąda na Marleya, ale ten sam prosty model szyje Smythe and Wexyill. Buty prawie na pewno od Canterbury”ego
Patrzyła z niedowierzaniem. Buty jak buty, normalne czarne wsuwane.
– No dobra. Zajmiemy się tym. Komputer, wysuń dyskietkę
– Komputer, anuluj. Obejrzę resztę.
– Nie, nie ma potrzeby.
– A jednak zobaczę – uparł się Roarke. – A może wolisz, żebym się tym zająl kiedy indziej?
– Nie ma sensu, żebyś przez to przechodził.
– Rozmawiałem zjego matką. Wysłuchałem jej żali. Komputer otwórz plik.
Eye zaklęła pod nosem i odwróciła się. Robiła, co mogla, aby utrzymać nerwy na wodzy. Wyjęła z barku dwa kieliszki i nalala wina. Roarke nie tknął brandy, którą mu wcześniej przygotowała.
Nie musiała oglądać nagrania, by przeżyć to jeszcze raz. Choć zamknęła oczy, nie mogła uwolnić się od horroru, dokładnie widziała każdą scenę. Martwiła się, że te obrazy będą ją nękać nawet we śnie albo, co gorsza, ujrzy siebie jako dziecko. Znowu będzie pobitą, zakrwawioną dziewczynką w brudnym pokoju z migoczącym czerwonym światłem.
Kiedy muzyka zaczęła narastać, wzięła kieliszki i wróciła mi miejsce, by dokończyć oglądanie u boku męża.
– Komputer, zatrzymaj. – Glos Roarke”a był zimny jak lód. Wpatrywał się w ekran, na którym widać było nieprzytomnegi Jonaha Talbota i jego zabójcę, rozpinającego koszulę. – Powiększ obraz, segment trzydzieści na czterdzieści dwa. – Kiedy komputer wykonał polecenie, Roarke kiwnął głową. – Na mankiecie widać maleńki znaczek. To koszula szyta ręcznie w Londynie, przy Borni Street. Od Finwycka. Komputer, pokaż dalej.
W milczeniu obejrzał zapis do końca. Jego twarz ani raz nic drgnęła, choć Eye czuła, że wszystko się w nim gotuje. Widziała jak gniew stygnie, robi się coraz chłodniejszy, a w końcu zamienia się w mrożący powietrze lód.
Kiedy Roarke skończył, podszedł do komputera, wyjął dyskietkę i położył na biurku. Przez chwilę, nie trwało to zbyt długo, zbierał w sobie.
– Wybacz, niepotrzebnie nalegałem, żeby to teraz obejrzeć.Zmusiłem cię, żebyś to jeszcze raz przeżyła. Nigdy nie zrozumiem, to znosisz, jakim cudem, dzień po dniu, śmierć za śmiercią, z sobie z tym radę.