Литмир - Электронная Библиотека
A
A

A wtedy oboje byliby wściekli.

– Jadłeś coś?

Był zbyt strapiony, by rozbawiła go niespodziewana zamiana ról. Westchnął niecierpliwie.

– Nie. Może byś tak wróciła do swojej pracy?

– Może byś tak przestał się upierać? – Postawiła brandy na stole, przed sofą, i założyła ręce na biodra. – Usiądziesz czy sama mam cię posadzić? Chwila zapasów mogłaby ci dobrze zrobić. Jestem gotowa.

– Nie mam nastroju do walki. – Nie miał nastroju ani do walki, ani do dyskusji. – Ekran, start – wydal polecenie, siadając.

– Ekran, stop. – Zareagowała natychmiast. – Zadnych mediów.

– Ekran, start. – Jego oczy błysnęły gniewnie. – Jeśli nie chcesz oglądać, to sobie idź.

– Ekran, stop.

– Pani porucznik, stąpa pani po grząskim gruncie.

Skierował swoją złość na nią i o to jej chodziło. Jeszcze nie zamienił się w sopel lodu, jeszcze nie, pomyślała. Ale to miało się wkrótce zmienić.

– Jakoś sobie poradzę.

– Więc radź sobie gdzieś indziej. Nie potrzebuję twojej brandy, twojego towarzystwa ani twoich porad.

– Dobrze. Sama wypiję. – Nienawidziła brandy. – Porady zachowam dla siebie, ale nigdzie nie pójdę – powiedziała, siadając mu na kolanach.

Wziął ją pod pachy i posadził obok siebie.

– Więc ja to zrobię.

Zarzuciła mu ramiona na szyję.

– Nie, nie zrobisz tego. Czy to taki problem, że mam ochotę?

Wypuścił głośno powietrze, ale w końcu się poddał i oparł czoło ojej głowę.

– Działasz mi na nerwy. Nie wiem, dlaczego jeszcze cię tu trzymam.

– Ja też. Chociaż… – Musnęła ustami jego usta. – Może dlatego. To całkiem miłe. – Wpiotła pałce w jego włosy, odchyliła mu głowę w tył i zaczęła całować, długo i spokojnie.

– Eve – wyszeptał do jej ust.

– Pozwól. – Delikatnie i miękko całowała jego policzek. -

Pozwól mi. Kocham cię.

Nie mogła patrzeć, jak cierpi, nie mogła znieść, że tak się zamartwia. Będą razem pracować i walczyć, ale w tym momencie zależało jej tylko na tym, by odzyskał spokój.

Był taki silny. Jego siła imponowała jej, ale i stanowiła wyzwanie. Jeszcze nigdy jego mięśnie nie były tak napięte jak teraz. Ostrożnie masowała mu ramiona i plecy, podczas gdy jej usta próbowały go uwieść.

Kiedy delikatnie zacisnęła zęby na jego wardze, zauważyła, jak bardzo się kontroluje. Niepokoiło ją to, ale jednocześnie dawało poczucie bezpieczeństwa. Chciała wyzwolić jego słabość, a gniew zamienić w pożądanie.

Dłonie Eye wędrowały pod jego koszulą, powoli odpinając guziki. Pochyliła się, by pocałować odsłonięte ciało, dotknąć ustami tam, gdzie tak mocno, lecz wciąż zbyt jednostajnie biło serce Roarke”a.

– Uwielbiam twój smak. – Ręce znów powędrowały ku jego ramionom.

Usiadła na kolanach męża, a kiedy spojrzała mu w oczy i zauważyła, że ich gniewny błękit zasnuwa się mgłą ciemnego pragnienia, jej krew zaczęła krążyć szybciej.

Okazało się, że się myliła. Roarke nie był jeszcze gotowy. Jego gniew nie osłabł na tyle, by można go było ukoić delikatnym głaskaniem i cichymi westchnieniami.

Nie odrywając od niego wzroku, rozpięła pasek od kabury i rzuciła broń na podłogę. Rozpięta bluzkę, zsunęła ją z ramion. Pod spodem miała obcisłą bawełnianą podkoszulkę. Zauważyła, jak wzrok Roarke”a zatrzymuje się na jej piersiach. Sutki jej stwardniały, choć nawet ich nie dotknął.

Nie zrobił tego. Wiedział, że w chwili, w której pod palcami poczułby ciało Eye, łańcuch by pękł, a on straciłby nad sobą panowanie. Był na siebie wściekły, bo przecież chciała go pocieszyć. Opanował się i łagodnie dotknął jej policzka.

– Chodź do łóżka.

Uśmiechnęła się, a w jej uśmiechu nie było niczego pocieszającego.

– Zróbmy to tutaj. – Wyprostowała się, zdjęła podkoszulkę rzuciła ją na bok.

Wsunęła palce wjego włosy i przylgnęła do niego całym ciałem.

– Weź mnie – zażądała, wpijając się w jego usta.

Przestał się kontrolować. W jednej chwili była pod nim, przygwożdżona gwałtownym pchnięciem. Zatracił się. Położył na niej ręce i łapczywie, nieostrożnie zaczął wprowadzać na szczyt.

Kiedy krzyknęła, wziął więcej.

Jego usta zamknęły się na jej piersiach, zęby delikatnie zacisnęły się na sutkach, sprawiąjąc, że przeszyły ją rozkoszne dreszcze. Zachęcająco wyprężyła podniecone ciało, wbijając paznokcie w plecy Roarke”a. Ręce i nogi płątały się, kiedy gorączkowo pozbywali się ubrań.

Spocone ciała.

W mózgu Roarke”a obraz Eye zajął miejsce miotającej nim wściekłości. Myślał już tylko o niej. O swojej partnerce, o jej smukłym, zwinnym ciele. Krągłości doskonale do niego pasowały. Wypełniały każde wgłębienie. Piękna jasna skóra, tak delikatna gładka, ocierała się o jego naprężone mięśnie. Tak cudownie smakowała, kiedy ogarnął ją płomień namiętności. Jego krew wrzała.

Była rozpalona, gorąca i wilgotna. Kiedy wsunął w nią palce, uniosła biodra. Pragnął zobaczyć, jak osiąga rozkosz, chciał poczuć, jak eksploduje. Należała tylko do niego.

Jej oddech stawał się coraz szybszy i cięższy, ciało wygięło się łuk. Topniała w jego dłoniach. Nie mógł się powstrzymać, nie potrafił zdobyć się na delikatność. Ich usta się spotkały, a kiedy czuł, że jest na granicy, gwałtownie zagłębił się w Eve, dając jej nieopisaną rozkosz.

Ale on ciągle myślał o tym samym. Chcę więcej. Ogarnęly ją spazmy, a wtedy uniósł jej nogi i wszedł w nią jeszcze głębiej. Choć wzrok mu się mącił, widział w jej oczach błysk pożądania. Widział w nich własne odbicie.

– Jestem w tobie…-. wyszeptał dyszącym głosem, doprowadzając do szaleństwa. – Cały, ciałem, sercem, duszą. Zatopiona w odmęcie zmysłów, z trudem zdołała wypowiedzieć to, co tak bardzo pragnął usłyszeć. Chwyciła go za nadgarstki, by bie uronić ani jednego uderzenia jego pulsu.

– Chodź. Teraz. Będę z tobą.

Wtulił twarz w jej włosy i poddał się namiętnemu pulsowi

E ye straciła poczucie czasu. Nie wiedziała, jak długo trwało, zanim odzyskała przytomność umysłu. Kiedy w końcu zdołała przypomnieć sobie, jak się nazywa, Roarke ciągle jeszcze był na niej. Jego serce wciąż waliło jak oszalałe, ale ciało powoli się uspokajało.

Zsunęła dłoń po jego plecach i pieszczotliwie klepnęła go w pośladek.

– Czuję, że za jakieś dziesięć, piętnaście minut będę chciała troszkę pooddychać.

Podniósł głowę, a po chwili namysłu grzecznie oparł się na łokciach. Miała wypieki na twarzy, przymknięte oczy i lekko wykrzywiła usta.

– Wyglądasz na zadowoloną z siebie.

– A co, nie powinnam być? Z ciebie też jestem całkiem zadowolona.

Pochylił się i musnął ustami dołeczek w jej brodzie.

– Dziękuję.

– Nie musisz mi dziękować za seks. Jesteśmy małżeństwem.

– Nie chodzi mi o seks, choć nawiasem mówiąc, wart jest owacji. Dziękuję za to, że mnie rozumiesz. I za to, że… się o mnie troszczysz.

– Mam praktykę w rozgryzaniu twojej drugiej strony. – Odgarnęła mu włosy z czoła. – Lepiej się czujesz?

– Tak. – Usiadł, podnosząc ją ze sobą. – Zostańmy tak jeszcze przez chwilę – wymruczał, sadowiąc ją sobie na kolanach.

– Jak tak dalej pójdzie, to znów skończymy w poziomie.

– Hm, zachęcająca perspektywa. – Jego wściekłość jeszcze nie opadła, ale wyraźnie ostygła. Potrafił nad nią zapanować. – Niestety, mamy coś do zrobienia. Pani porucznik, czy znowu będziemy się kłócić o to, żebym mógł z panią nad tym pracować? Zepsujemy taki miły nastrój?

Przez chwilę milczała.

– Nie chcę się kłócić. Nie, nie zaczynaj od nowa. Pozwól mi dokończyć. – Spojrzała mu w oczy. – Nie chcę tego ze względów osobistych. Jakaś część mnie choleruje się o ciebie boi. I martwi. Policjantka, która tkwi we mnie, wie jednak. że im bardziej się w to zaangażujesz, tym bardziej będziesz mógł pomóc i tym szybciej zamkniemy sprawę. Kobieta i żona nie ma szans przeciwko policjantce, zwłaszcza że ciągle naciskasz.

– A jeśli ci powiem, że lepiej sobie z tym poradzę, kiedy zaangażuję się w śledztwo? Wiem, że wtedy będzie inaczej bolało.

32
{"b":"102534","o":1}