– Jakich nielogiczności?
– W dniu, w którym zginął, Adam Culver powinien być w Denver. Na konferencji lekarzy sądowych w hotelu! Hyatt Regency. Nie pojawił się tam, nie poleciał porannym samolotem.
– Czy akta wyjaśniają dlaczego?
– Tak, i to sensownie. Nie czuł się dobrze.
– Kto tak zeznał?
– Jego żona.
– Coś jeszcze? – spytał Myron po chwili.
– Nic. Miejsce zbrodni – cicha uliczka – niczym się niej odznaczało. Dostał nożem w serce.
– Co tam robił?
– Według żony, wyszedł kupić coś do jedzenia.
Myron chwilę trawił tę odpowiedź.
– Dziwne, skoro nie czuł się dobrze.
– Łatwo nam to mówić na chłodno. Policja chciała przede wszystkim złapać bandytę. Nikt nie zastanawiał się, dlaczego Culver nie poleciał do Denver i co to może znaczyć.
– Byli jacyś świadkowie morderstwa?
– Żadnego. W aktach nic o tym nie ma. – Jake pochylił się i wpatrzył w Myrona, bez powodzenia próbując go zmusić, by odwrócił wzrok. – Twoja kolej – wycedził. – Za późno na farmazony: „Nie chcę nikogo zranić”. Dlaczego się tym zająłeś?
– Już powiedziałem. Z powodu Jessiki.
Jake pochylił się jeszcze mocniej, przysuwając twarz do twarzy Myrona.
– Przestań mi mydlić oczy! Nie jestem ślepy. Widzę, że to fantastyczna sztuka. Ale nie zalewaj mi, że ni z tego, ni z owego rzuciłeś wszystko w diabły, żeby jej pomóc. Aż tak cię nie przypiliło.
– Zająłem się tym również ze względu na Christiana.
– Dlaczego?
– To mój najlepszy klient. Wciąż go gnębi zniknięcie narzeczonej.
– Już to widzę!
Jake prychnął.
– O co chodzi?
– Nie wierzę, żeby Christian był całkiem niewinny w tej sprawie.
– Przecież sam powiedziałeś, że DNA zbadanego nasienia…
– Nie mówię, że ją zgwałcił.
– A co?
– Że mógł być w to zamieszany. Twój klient nie ma solidnego alibi na ten wieczór. Nikt nie może potwierdzić jego zeznania, że o jedenastej leżał w łóżku.
– Zajmował pojedynkę. Kto potwierdzi, że nie leżał w łóżku, skoro mieszkał sam?
– To podejrzane.
– Dlaczego? Po dziesiątej widziano, jak Kathy Culve wchodzi do szatni drużyny futbolowej. Tak?
Jake skinął głową.
– Wiadomo też, że do wpół do jedenastej był na spotkaniu z trenerem od taktyki.
– Na tym jego alibi się kończy.
– Potem poszedł spać, a Kathy widziano o jedenastej na drugim końcu kampusu. Nie widzę związku.
– Być może go nie ma – odparł Jake. – Steele z nią chodził, a to czyni go głównym podejrzanym. Było jeszcze coś.
– Co?
– Koledzy z drużyny.
– Co z nimi?
Jake dopił kawę. Postukał w kubek, by wytrząsnąć płyn i ostatniej kropli.
– Współpracowali z policją, ale odpowiedzi części z nich były bardzo mętne. Do niczego nie można się przyczepić, lecz niektórzy reagowali zdecydowanie zbyt nerwowo. Jakby coś ukrywali. Jakby – to tylko domysł – ochraniali swojego asa przed wielkim meczem.
Rzecz w tym, że nikt w drużynie go nie lubił, pomyślał Myron. Koledzy wcale by go nie bronili.
Skąd więc u nich ta nerwowość?
Jake usiadł wygodnie i uśmiechem zaakcentował zmianę taktyki.
– Byłem wobec ciebie bardzo miły, Myron, powiedziałem ci wszystko, co wiem, a ty wciąż coś przed mną ukrywa Nieładnie. Coś, co cię mocno uwiera, bo kręcisz się, jakby miał robaki. Za twoją radą kilka godzin temu odwiedziłem dziekana Gordona. Był – co do niego niepodobne – serdeczny, przyjacielski, wcale nie nadęty. Wnoszę stąd, że robił w gacie ze strachu. Tylko dlaczego?
– Czego się od niego dowiedziałeś?
– A jakże, bardzo mi pomógł. Kathy była wspaniałą dziewczyną, wyróżniającą się studentką, dużo pracowała, ple ple, ple. Aha. Powiedział, że odwiedziła go twoja była. Chciała wydobyć akta siostry.
– Zamierzaliśmy zebrać jak najwięcej informacji.
– Informacji o czym?
Myron wpatrzył się w swoją kawę. Wyglądała jak szlam w ścieku.
– W dniu śmierci Adam Culver odwiedził Nancy Serat.
Jake zrobił wielkie oczy.
– Skąd wiesz? – spytał.
– Nancy zostawiła Jessice wiadomość na sekretarce. Zaprosiła ją do siebie na dziesiątą. Poza tym powiedziała, że widziała się z jej ojcem tego ranka, kiedy go zamordowano.
– Jasny gwint! – Jake skrzyżował ręce na brzuchu. – Adam Culver odwiedza rano Nancy Serat i coś odkrywa. Coś bardzo ważnego. Tak ważnego, że rezygnuje z lotu.
– Tak ważnego, że ginie. Jake skinął głową w zamyśleniu.
– A jego morderca musi zlikwidować źródło tego odkrycia.
– Nancy Serat.
– Właśnie… Przesłuchiwałem tę dziewczynę godzinami. Wypytałem ją o wszystko…
Jake zachmurzył się.
Myron dobrze wiedział, nad czym się zastanawia. Te pytania zadałby sobie każdy nie w ciemię bity glina. Czy coś spieprzyłem? Coś pominąłem? Czy ta młoda dziewczyna zginęła przeze mnie?
– Gdyby Nancy wiedziała coś ważnego, morderca nie czekałby półtora roku, żeby zamknąć jej usta – powiedział. – Nasz scenariusz jest za prosty. Myślę, że Adam Culver złożył większość łamigłówki w całość. W rękach Nancy był jej brakujący element, sam w sobie bez znaczenia – dla wszystkich, oprócz niego.
– Próbujesz mnie pocieszyć?
– Skądże. Tak to widzę. Gdybym myślał, że pokpiłeś sprawę, powiedziałbym ci to prosto w oczy.
– Nie widziałeś jej zwłok – rzekł cicho Jake. – Okropny widok. Ten drut niemal odciął jej głowę. Straszna śmierć. – Potrząsnął głową. – Wiem, jakie pytanie zadaje sobie teraz Jessica, bo sam je sobie zadaję.
– Jakie?
– Czy Kathy spotkał ten sam los?
Zamilkli. Myron łyknął kawy. Ostygła, ale nie narzekał.;! Zimna i przypominająca szlam, pasowała do sytuacji.
– P.T. wszystko mi o tobie powiedział – rzekł Jake. – Stwierdził, że jesteś inteligentny i można ci ufać. O niewielu ludziach to mówi. Zapewnił, że ty i ten Win jesteście dobrzy. Nieco zbyt niezależni, co mogę wykorzystać. Jako policjant, muszę przestrzegać przepisów. Wy nie. I bardzo dobrze. Ale ponieważ to mój teren, nie będę siedział bezczynnie jak statysta w filmie. – Położył ręce na stole. Wielkie, sękate, bez sygnetów. – Mów, co wiesz, Myron. Czekam. Pozostanie to między nami. Nikomu się nie wygadam, słowo. Nie zatajaj niczego. Zgoda?
Myron skinął głową.
– Mów, chłopcze. Zamieniam się w słuch.
Myron wyjął magazyn i podał go Jake’owi.
– Zaczęło się od tego – powiedział.
28
Poranne gazety nie wspomniały o śmierci Nancy Serat, ale przez radio popłynęły pierwsze doniesienia o zamordowanej. Artykuły były tylko kwestią czasu. Myron pojechał drogą 280 na wschód do autostrady New Jersey Turnpike. Urocza trasa. Niczym przez zachodni Bejrut w spokojny dzień. Ludzie jednak niesłusznie oceniali New Jersey na jej podstawie. No, bo kto ocenia urodę kobiety według rozmiaru jej stóp?
„Kocham cię taką, jaka jesteś” – śpiewał w radiu Billy Joel. Gadanie, jak się ma za żonę taką sztukę jak Christie Brinkley, to można, pomyślał Myron.
Zjazdem 16W dotarł prosto na parking Stadionu Meadowlands. Morderstwa i intrygi były ciekawe, ale na chleb zarabiał jako agent. Był umówiony z Ottonem Burkiem, który oczekiwał odpowiedzi na ofertę w sprawie kontraktu Christiana. Myron miał ją gotową.
Noc spędził w szpitalu u Jessiki, próbując umościć się wygodnie w fotelu, który składał się jak średniowieczne narzędzie tortur. Ale nie narzekał. Lubił patrzeć na nią, jak śpi. Wracały wspomnienia. Ciągle miał nadzieję, że kiedyś znów będą spędzać razem noce, ale niezupełnie takie jak ta.
Jess obudziła się dwie godziny temu. Wojownicza. Niecierpliwa. Wymagająca. Krótko mówiąc, znów była sobą. Zanim Edward zabrał ją do domu, Myron zrelacjonował jej wieści – zwłaszcza wizytę w studiu fotograficznym. Dała mu zdjęcie ojca – do pokazania Lucy. Zdziwił się, że nosi je w portfelu. Jeszcze bardziej zaskoczył go widok zdjęcia sprzed czterech lat, które dostrzegł, choć próbowała je przed nim ukryć Doskonale pamiętał, kiedy je zrobiono. Podczas ich ostatniego wspólnego wakacyjnego weekendu na Martha’s Vineyard. Był na nim we dwoje. Opaleni, szczęśliwi, wypoczęci. Barbecut w letnim domu Wina. Apogeum ich romansu przed nieuchronnym zjazdem po równi pochyłej.