Литмир - Электронная Библиотека

Gdy Gimel zaczęła podtrzymywać żywot nowej Bramy, Jod zaczaił się przy niej, chcąc zbadać, po co to robi. Nie czekał długo. Odkrył, że Brama posłużyła do wykradzenia mnie mojej matce i przeniesienia TAM.

– Skoro o tym wiedziałeś, to nie mogłeś od razu przenieść mnie z powrotem? – zdziwiłam się.

– Nie mam aż takiej mocy. Byłaś naznaczona magią Gimel, która jest o wiele silniejsza od mojej. Gimel zabrała ci pamięć i zabrała mowę. Nie mógłbym ich przywrócić – odparł z prostotą Jod. – Mogłem jedynie obserwować poczynania Czarownicy, lecz byłem bezsilny. Jednak zapamiętałem, gdzie jesteś i śledziłem twoje losy. Nie mówiłem nic Królowej i Królowi Mieczy, nie chcąc im stwarzać złudnych nadziei, gdyż dość się nacierpieli. I czekałem na okazję. Nie przypuszczałem, że będzie to trwać aż tak długo…

Okazja nadeszła dopiero po dwudziestu siedmiu latach – i w całkiem niespodziewany sposób. Oto z cesarskiego pałacu zniknął Książę Thet. Starcowi trudno było nie dostrzec podobieństwa między tymi dwoma przypadkami zaginięć. Zwłaszcza że w tym czasie już przebywał na służbie u Cesarskiej Pary.

– Dlaczego zrezygnowałeś z wolności? Służba, nawet w luksusach, to jednak ogromne ograniczenie. Ty, Prorok Wiecznego Czasu, legendarny Biały Mag, stałeś się sługą Cesarzowej? – zdziwiłam się.

– Już dawno dochodziły mnie wieści, że na dworze cesarskim dzieje się coś złego, choć nikt nie umiał określić, co to jest. Udając zatem bezbronnego, schorowanego starca, profesora historii Cesarstwa, udałem się do pałacu i poprosiłem o posadę. W efekcie zostałem jednym z nauczycieli Księcia Theta. Cesarzowej wyraźnie pasował taki zniedołężniały opiekun dla syna. To też mnie uderzyło…

Zerknęłam ciekawie na Theta, myśląc, że coś powie, lecz ten stał przy kamiennej barierze, oddzielającej najwyższą platformę Wieży od bezdennej przepaści – i wpatrywał się w goniące po niebie chmury. „Nie może zapomnieć spotkania ze Złocistym Ptakiem. Nadal go szuka” – pomyślałam ze współczuciem. Już wiedziałam, czym jest tęsknota za Muzyką Sfer Niebieskich i szumem złocistych skrzydeł. Wyobrażałam sobie, jak bezpieczny i szczęśliwy musiał być Thet, gdy objęło go i skryło jedno z nich… I naznaczyło. Będzie dobrym władcą.

Kotyk cicho zamruczał, tuląc się do nóg Księcia, więc od razu zażądałam wyjaśnienia zagadki pojawienia się Kota w moim życiu. Tak, to właśnie Jod dopilnował, aby trzynaście lat temu – dokładnie wtedy, gdy rodził się mały Thet, pewna kocia mama urodziła zdrowego kocurka. Biały Mag wspomógł kociaka swą mocą, aby wyrósł na Kota Magicznego. Dworzanie byli nim oczarowani i szybko zaakceptowali jego niezwykłość. W Cesarstwie, gdzie nad wszystkim unosił się duch Złocistego Ptaka, wierzono, że każde mówiące stworzenie znajduje się pod Jego ochroną. Tymczasem kociak stał się nieodłącznym kompanem i przyjacielem małego Księcia. O to właśnie szło Jodowi: aby mieć koło Theta kogoś, kto będzie nad nim czuwał i w dzień, i w nocy, i kto będzie mógł mu inteligentnie opowiedzieć o wszystkim, co tam się dzieje.

– … gdyż coraz wyraźniej wyczuwałem w pałacu cesarskim obecność złych mocy. Koty są na nie bardzo wyczulone. Nasz Kotyk też je czuł, choć nie wiedział, skąd pochodzą. Niestety, koty lubią chodzić własnymi drogami i w tę fatalną noc, gdy porwano Theta, Kotyk powędrował na dach pałacu, przyciągnięty śpiewnym zewem srebrzystej kotki Cesarskiego Maga – zażartował Jod, i gdyby Kotyk nie miał na pyszczku futra, to przysięgłabym, że się zaczerwienił. Jod jednak zaraz dodał: – Nie martw się, Kocie… To właśnie było częścią spisku: Wielki Mag osobiście pomagał Gimel w realizacji jej planów, ona zaś obiecała mu w zamian, iż podzieli się z nim władzą w Cesarstwie. Żaden, nawet najmądrzejszy Kot nie mógłby oprzeć się miłosnemu zewowi srebrzystej kotki, gdyż był to zew magiczny…

– Czułem to! – zawołał Kotyk z ulgą. – Wcale nie chciałem opuszczać Księcia i wędrować na dach pałacu! Zwłaszcza że noc była zimna, jesienna i nie nadawała się na amory! Kotka Wielkiego Maga nigdy mi się nie podobała, była próżna i głupia, a jednak nie byłem w stanie oprzeć się jej nawoływaniom…

I oto Gimel, tą samą Bramą, którą podtrzymywała przez dwadzieścia siedem lat, przeniosła do naszego świata Księcia Theta. Pełna pychy i wiary w swą moc, wierzyła, iż nikt tej Bramy nie zna, i nie zadała sobie nawet trudu, aby znaleźć inne miasto. Wierzyła zresztą, że skoro zablokowała nam pamięć, to nawet gdybyśmy się przez przypadek spotkali, niewiele nam to da. Jej zdaniem, byliśmy straceni dla Cesarstwa Tarota. Jedyne, co uczyniła, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo – to zdjęła z obezwładnionego magią Theta jego ubranie.

– Tak, on był całkiem nagi, gdy go znaleziono. Ale dlaczego? – zdziwiłam się.

– Gdyby miał na sobie swoje ubranie, trudno, żeby ktoś nie skojarzył go z tym, w którym przed laty znaleziono ciebie – wyjaśnił Jod. – Wprawdzie ty byłaś malutką dziewczynką, a on trzynastoletnim chłopcem, ale styl waszych, dziwacznych jak na TAMTEN świat, ubiorów musiałby nasunąć podejrzenie, że coś was łączy. Tobie też byłoby wówczas łatwiej odkryć, że Książę znajduje się w TAMTYM świecie. Dlatego, poza tym że miał magiczną blokadę pamięci, Książę Thet był także nagi.

– Z tą magiczną blokadą pamięci coś jest nie tak… – szepnęłam niepewnie. – Ona nie jest całkowita. Chwilami, w postaci strzępków, odprysków, przebłysków wspomnień, powracają mi TAM na ułamki sekund obrazy z Cesarstwa. Thet, choć Gimel także zabrała mu pamięć, zapamiętał zapach swojego Kota, mówił też ciągle o skrzydłach i nawet usiłował stać się ptakiem…

– Bo nikt, kto choć przez chwilę przebywał w Cesarstwie Tarota, nie może go w pełni zapomnieć. Nikt, kto pokochał Złocistego Ptaka, nie zapomni o jego skrzydłach. Nie pomoże tu nawet magia Gimel – stwierdził Kotyk z pewnym wzruszeniem. Zrozumiałam, że mimo kłopotów, jakie tu miał, kocha nie tylko Księcia, ale i tę krainę. Skoro tak, to już nie wróci TAM z nami. Coś ścisnęło mnie za gardło…

Zatem. Książę Thet nagle zniknął ze swej zamkniętej na klucz komnaty, w nocy gdy Kotyk nieopatrznie słuchał na dachu miłosnego zewu srebrzystej kotki. I choć nikt nie wiedział, co mogło się stać z następcą tronu, wszyscy – ze strachem – domyślali się w tym ręki Gimel…

– Nie widziałem go w krainie martwych, nie widziałem w krainie żywych. Albowiem mój wzrok nie sięga do innych światów – usprawiedliwił się Wisielec, który cały czas z uwagą słuchał naszej rozmowy. Wisielec lubił mieć towarzystwo na Wieży.

… Czarownica nie podejrzewała, iż jeden z nauczycieli Księcia Theta, niedołężny starzec, to Biały Mag. Nie domyślała się też, iż nie tylko wie on o jej Bramie, lecz nawet nauczył się przez nią przechodzić. Gdy zatem Kot zaczął jej przeszkadzać, będąc zbyt gorliwy w szukaniu Księcia, wydała rozkaz, aby to właśnie ulubiony nauczyciel Theta zabił jego ulubionego Kota…

– … nie rozumiem! – przerwałam bezradnie. – Przecież to nie Gimel, lecz sama Cesarzowa wydała ten rozkaz!

– Suknie! Suknie Cesarzowej! Czyżbyś nadal nic nie pojmowała? – zirytował się Kotyk. – Ja, jako Kot, nigdy nie zwracałem uwagi na kobiece stroje. Ale, jak zapewne pamiętasz, Mistrz Parth z Królestwa Buław, jako naukowiec, zwracał uwagę na wszystko, nawet na to, co było mu do niczego nieprzydatne! I powiedział, że Cesarzowa przez dwa dni z rzędu nosiła szmaragdową suknię!

– Co z tego? – zdziwiłam się.

– Bo to już nie była Cesarzowa! To było jej ciało, opanowane przez ducha Gimel! To ciało, jak kukła, wykonywało wszystkie polecenia Czarownicy. Ale o tym ostatecznie dowiedzieliśmy się dopiero teraz. Owszem, wiedzieliśmy, że Gimel umie zmieniać postacie, ale nawet znając potęgę jej magii, nie przypuszczaliśmy, że odważy się zastąpić umysł Cesarzowej swoim własnym – wtrącił Włóczęga.

Kotyk, mieszkaniec pałacu, zwrócił uwagę tylko na to, że Cesarzowa, po latach miłości do syna, nagle straciła do niego serce. Stała się oschła i niesprawiedliwa, buntowała przeciw niemu rodzonego ojca. Cesarz, który ponad życie kochał swą piękną żonę, ulegał jej we wszystkim.

– … zatem Gimel wstąpiła w ciało Cesarzowej, prawdziwego zaś ducha nieszczęsnej matki Księcia uwięziła w swojej magicznej kuli – ciągnął Jod.

– I jest tam uwięziony do dziś? – zaniepokoiłam się, pamiętając groźby Gimel z mrocznej pieczary. Mój duch też miał być zamknięty w magicznej kuli Czarownicy.

Jod zasępił się, a Książę Thet odwrócił ku nam głowę:

– Musimy odnaleźć prawdziwego ducha mej matki. Bardzo go kochałem. Teraz jest tak, jakbym nie miał matki. Jej ciało przebywa w cesarskim pałacu, ale naprawdę jej tam nie ma. Ty, Codik, dobrze wiesz, jak wielkie to jest cierpienie: nie mieć matki…

– Więc czeka nas kolejna awanturnicza wyprawa… – westchnął Kotyk, ni to zmartwiony, ni zadowolony.

– A ty już pewnie marzyłeś o pałacowych pierzynach! – zachichotał Włóczęga.

– Pójdę z wami! – zawołałam z entuzjazmem, lecz oni tylko spojrzeli po sobie i Jod podjął dalszą opowieść.

– … więc Gimel w ciele Cesarzowej rządziła Cesarstwem, i na drodze do pełni władzy stał jej tylko następca tronu. Musiał zatem umrzeć lub zniknąć. Zabicie go mogło wywołać niepokoje i zamieszki oraz podejrzenia. I wreszcie trzeba pamiętać, że Złocisty Ptak już całe wieki temu nakazał: „Nie zabijajcie!” Gimel bała się Złocistego Ptaka i nie chciała łamać wprost Jego zakazów. Próbowała je omijać. Zaginięcie… ooo, to było coś! Zaginięcie nie daje pewności, czy zaginiony zmarł, czy też nie. Nie ma ofiary, nie ma winnego. Za to jest czas. Cesarzowa – Gimel na zaginięciu Theta zyskała nieograniczony czas, gdyż wierzyła, że nikt nigdy nie odnajdzie następcy tronu w innym świecie. Nie domyślała się, że znam jej Bramę i że ją kiedykolwiek przekraczałem…

– Czy to nie ty przypadkiem byłeś TAM, u mnie w domu, w postaci starego weterynarza? – spytałam, olśniona błyskiem wspomnienia. Jod tylko się uśmiechnął i mówił dalej:

– Kot, który organizował coraz to nowe wyprawy ochotników dla szukania Księcia, najpierw Gimel śmieszył, potem irytował, a wreszcie zaniepokoił. Nakazała go usunąć pod pretekstem, że brał udział w porwaniu Księcia, gdyż dał się przekupić porywaczom. Jod obiecał, że Kot zniknie jej z oczu. Białemu Magowi nie wolno kłamać, więc Kot zniknął, gdyż razem z Jodem przekroczył Bramę. Starzec przez całe dwadzieścia siedem lat śledził moje losy – znał sierociniec, w którym spędziłam dzieciństwo, odkrył miejsce mego zamieszkania z Adamem i to on podsunął mi Magiczny Korzeń, który częściowo wyzwala pamięć o Cesarstwie i przywraca miłość do niego. Jod z radością stwierdził, że TAM narodziło się Małe Mieczowe Książątko, czyli mój synek.

45
{"b":"87905","o":1}