Литмир - Электронная Библиотека

Był to „Entertainment Weekly" z fotografiami kilku amerykańskich gwiazd filmowych na okładce, ale go nie otworzył. Najpierw sprawdził, czy w pokoju nie ma podsłuchu. Potem podszedł do okna. Kiedyś spacerował po Bundzie z nauczycielami i patrzył z podziwem na hotel Pokój. Nawet nie marzył, aby spojrzeć kiedyś w dół z jego okien.

Ale widok Parku na Bundzie sprawił, że wrócił do teraźniejszości. Jak dotąd nic nie zrobił w sprawie zabójstwa. Dalej, po północnej stronie, autobusy i trolejbusy przejeżdżały mostem jeden za drugim. Neony pobliskich barów i restauracji – wielu otwartych przez całą noc – błyskały bez przerwy. Uświadomił sobie, że jego przypuszczenia – ktoś niepostrzeżenie przeszedł przez mur do parku – były całkowicie błędne.

Podszedł do stolika, żeby zaparzyć kawę. Rozmowa, którą wkrótce przeprowadzi z Amerykanką, może być trudna. Postanowił najpierw zadzwonić na komendę. Qian wciąż był na miejscu i czekał przy telefonie. Czyżbym źle go ocenił? – pomyślał Chen.

– Detektyw Yu właśnie zadzwonił i poinformował o ważnej poszlace.

– Co mówił?

– Według jednej z sąsiadek Wen na krótko przed swoim zniknięciem w nocy piątego kwietnia rozmawiała przez telefon z mężem.

– To już coś. Skąd sąsiadka o tym wie?

– Wen nie ma w domu telefonu. Dzwoniła z domu sąsiadki, ale ta nie słyszała, o czym rozmawiali.

– Coś jeszcze?

– Nie. Detektyw Yu powiedział, że spróbuje zadzwonić znowu.

– Jeżeli zatelefonuje wkrótce, powiedzcie mu, żeby łapał mnie w hotelu Pokój, numer 708.

Uff, teraz mógł już konkretniej, porozmawiać z inspektor Rohn. Odłożył słuchawkę w chwili, gdy wyszła z łazienki, wycierając włosy ręcznikiem. Przebrała się w niebieskie dżinsy i białą bawełnianą bluzkę.

– Napije się pani kawy?

– Nie, dziękuję. Nie dzisiaj – odparła. – Czy wie pan, kiedy Wen będzie gotowa do wyjazdu do Stanów?

– Cóż, mam dla pani pewne wiadomości, niestety niezbyt dobre.

– Coś się stało?

– Wen Liping zniknęła.

– Zniknęła?! Jak to możliwe, starszy inspektorze Chen? – Wpatrywała się w niego przez chwilę, zanim dodała ostro: – Zabita czy porwana?

– Nie sądzę, by została zabita. Nikomu nic by to nie dało. Porwania nie możemy wykluczyć. Miejscowa policja rozpoczęła dochodzenie, ale jak na razie nie zdobyła dowodów potwierdzających tę hipotezę. Wiemy tylko, że w nocy piątego kwietnia telefonował do niej mąż. Wkrótce potem zniknęła. Może właśnie dlatego.

– Fengowi wolno dzwonić do domu raz w tygodniu, ale nie ma prawa mówić nic, co mogłoby zakwestionować jego zeznania w procesie. Wszystkie jego rozmowy są rejestrowane i nagrywane, choć nie wiem tego na pewno. Bardzo mu zależało, żeby żona do niego przyjechała. Dlaczego miałby powiedzieć coś, co spowodowałoby jej zniknięcie?

– Powinna pani chyba sprawdzić jego rozmowy z piątego kwietnia. Chcielibyśmy wiedzieć, o czym rozmawiał.

– Zrobię, co w mojej mocy, ale co pan, starszy inspektorze Chen, zamierza zrobić?

– Szuka jej policja w Fujianie. Sprawdza wszystkie miejscowe hotele i autobusy. Jak dotąd nie wpadła na żaden trop. Zdajemy sobie sprawę, że bardzo ważne jest znaleźć ją jak najszybciej. Powołano grupę specjalną. Mój partner, detektyw Yu, pojechał ubiegłej nocy do Fujianu. To właśnie od niego otrzymałem przed kilkoma minutami informację o rozmowie telefonicznej Wen z mężem. Będzie nam przekazywał wszelkie wiadomości o rozwoju wydarzeń tam, na miejscu. Catherine Rohn zareagowała błyskawicznie.

– Od kilku miesięcy Wen starała się o paszport, żeby móc pojechać do męża. I nagle znika. Ciężarna kobieta nie dotarłaby daleko piechotą, a panu nic nie wiadomo, żeby wsiadła do autobusu lub pociągu, prawda? A więc albo nadal przebywa w Fujianie, albo ktoś ją porwał. Dowodzi pan grupą do zadań specjalnych, ale jest pan tu, w Szanghaju, ze mną. Dlaczego?

– Kiedy otrzymamy więcej informacji, postanowimy, jakie podjąć kroki. Jednocześnie poprowadzę dochodzenie tutaj. Wen należy do wykształconej młodzieży, wyjechała z Szanghaju do Fujianu przed dwudziestoma laty, ale mogła wrócić.

– Jakieś inne tropy?

– Na razie nie. Dziś w nocy będę rozmawiał z detektywem Yu i nie tylko – odparł, starając się uśmiechnąć uspokajająco. – Proszę się nie martwić, inspektor Rohn. Wen chce dołączyć do męża, będzie więc musiała nawiązać z nim kontakt.

– Zakłada pan, że może to zrobić. Nie, Fengowi nie wolno ujawnić miejsca swojego pobytu ani nawet numeru telefonu, bo wyleciałby z naszego programu ochrony świadków. Takie obowiązują zasady. Nie uda jej się skontaktować z nim bezpośrednio. Może tylko zadzwonić pod numer biura i zostawić dla niego wiadomość.

– A jeśli Feng wie, gdzie ukrywa się Wen? Natomiast gdyby została porwana, porywacze musieliby się z nim skontaktować. Proszę zadzwonić do biura i powiedzieć swoim ludziom, aby skoncentrowali się na telefonach do i od Fenga. Może w ten sposób zdołamy ją odnaleźć.

– Możliwe, ale sam pan wie, jak ważną rolę gra tu czas. Nie będziemy przecież zachowywać się jak ten chłop z chińskiego przysłowia, który czeka, żeby królik walnął głową w stare drzewo.

– Pani znajomość chińskiej kultury jest imponująca, inspektor Rohn. Tak, czas nagli. Nasz rząd doskonale to rozumie, w przeciwnym razie by mnie tu nie było.

– Gdyby pański rząd wcześniej starał się skuteczniej współpracować, mnie nie byłoby tu teraz z panem, starszy inspektorze Chen.

– Co pani chce przez to powiedzieć?

– Nie mogę zrozumieć, dlaczego wyrabianie paszportu Wen trwa tak długo. Złożyła wniosek w styczniu. Teraz mamy połowę kwietnia. Już od dawna powinna być w Stanach.

– W styczniu? – Nie pamiętał tej daty. – Nie wiem zbyt wiele o biegu tej sprawy, inspektor Rohn. Prawdę mówiąc, otrzymałem to zadanie dopiero wczoraj po południu. Sprawdzę wszystko i wyjaśnię to pani. Teraz muszę panią opuścić; czekam na telefon od detektywa Yu, zadzwoni do mnie do domu.

– Może pan stąd do niego zadzwonić.

– Przyjechał do Fujianu dziś rano i natychmiast zaczął pracować z tamtejszą policją. Jak dotąd nie zameldował się w hotelu. Dlatego właśnie muszę czekać w domu na jego telefon. – Chen wstał. – Och, mam dla pani coś jeszcze. Garść informacji o Fengach. Zapewne te o samym Fengu nie okażą się dla pani niczym nowym, ale może warto zapoznać się z dokumentacją na temat Wen. Część przetłumaczyłem na angielski.

– Dziękuję, starszy inspektorze Chen.

– Wrócę jutro rano. Życzę, żeby dobrze przespała pani swoją pierwszą noc w Szanghaju, pani inspektor.

Chociaż zgodnie z przewidywaniami rozmowa przebiegła nie najlepiej, Rohn odprowadziła go po korytarzu wyłożonym szkarłatnym chodnikiem aż do windy.

– Niech pani nie kładzie się spać zbyt późno. Jutro czeka nas mnóstwo pracy.

Wsunęła kosmyk złocistych włosów za ucho.

– Dobranoc, starszy inspektorze Chen.

Rozdział 6

Mimo zmęczenia podróżą Catherine nie mogła zasnąć. Wskazówki zdobionego emalią zegara na nocnym stoliku pokazywały początek nowego dnia.

W końcu odrzuciła prześcieradło, wstała i podeszła do okna. Powitały ją światła Bundu.

Szanghaj. Bund. Rzeka Huangpu. Hotel Pokój.

Przyjemnie ją zaskoczyło, że Komenda Policji w Szanghaju wybrała dla niej ten właśnie hotel. Nie była jednak w nastroju do podziwiania rozpościerającej się przed nią scenerii. Jej misja w Chinach uległa całkowitej zmianie.

Z perspektywy Stanów zadanie wydawało się proste. Miała towarzyszyć Wen do miejscowych urzędów po paszport, przy wypełnianiu formularzy wizowych w amerykańskim konsulacie, a potem jak najszybciej z nią odlecieć samolotem. Według Eda Spencera, jej przełożonego w Waszyngtonie, w razie potrzeby miała tylko wywrzeć lekką presję na Chińczykach, uświadomić im jej zaangażowanie w sprawę Biura Szeryfa Federalnego i w ten sposób przyspieszyć procedury. Nawet zakładając drobne opóźnienia, wszystko powinno zająć najwyżej cztery, pięć dni. Teraz jednak nie wiedziała, jak długo będzie musiała zostać w Szanghaju.

11
{"b":"115533","o":1}