– Muszę ci powiedzieć, że nigdy nie widziałem lepszej roboty niż twoja. To naprawdę przyjemność móc cię poznać.
– Dzięki. – Jess zmienił ton, jakby rozmawiał z fanem i serdecznie uścisnął wyciągniętą dłoń. – Uwielbiam swoją pracę.
– Och, to widać. – Feeney usadowił się wygodnie. – Od lat nic nie sprawiło mi takiej przyjemności jak rozłożenie na części twojej konsolety.
W innym czasie i miejscu zmiana, jaka zaszła w twarzy Jessa, mogłaby wyglądać komicznie. Z uprzejmości gwiazdy, przez szok, do prawdziwej furii.
– Coś ty, kurwa, zrobił? Rozebrałeś ją na części? Nie miałeś prawa jej w ogóle dotykać! Dostanę cię! Już jesteś martwy!
– Przesłuchiwanego zawiodły nerwy – wyrecytowała spokojnie Peabody. – Groźby pod adresem kapitana Feeneya mają więc charakter bardziej emocjonalny niż rzeczywisty.
– W każdym razie to pierwsze ostrzeżenie – rzekł pogodnie Feeney. – Musisz uważać na to, co mówisz, przyjacielu. Jeżeli za dużo takich słów znajdzie się w zapisie, bardzo się zdenerwujemy. Do rzeczy. – Oparł łokcie na stole. – Pomówmy o sprawach zawodowych. Zabezpieczenia miałeś naprawdę fantastyczne. Złamanie ich zabrało mi dłuższą chwilę. Ale potem byłem już w domu. Niezłe cacko z tego skanera mózgu. Taki maleńki i precyzyjny, taki miły w dotyku. Oceniłem jego zasięg na dwa jardy. To cholernie dobry wynik jak na taki mały, przenośny instrument.
– Nie dobrałeś się do mojej konsolety. – Drżał mu głos. – To bluff. Nie mogłeś dostać się do środka.
– Trzy podwójne zabezpieczenia były faktycznie podstępne – przyznał Feeney. – Drugie zabrało mi prawie godzinę, ale ostatnie to już był pic. Chyba nie przypuszczałeś, że może być w ogóle potrzebne.
– Przejrzałeś dyski, Feeney? – zapytała Eye.
– Zacząłem. Jesteś na nich, Dallas. Nie ma na nich Roarke”a. To cywil. Ale znalazłem ciebie i Peabody.
– Mnie? – Peabody zamrugała zdumiona.
– Szukam nazwisk, o których mi mówiłaś, Dallas. – Znów uśmiechnął się do Jessa. – Napracowałeś się przy zbieraniu próbek. Masz niezłą pamięć i cudowną kompresję danych. Myśl, że zniszczę to cudo, łamie mi serce.
– Nie możesz tego zrobić! – wybuchnął. W jego głosie brzmiał szczery ból i rozpacz. Oczy zaszły mu mgłą. – Włożyłem w to wszystko, co miałem. Nie tylko pieniądze, ale czas i wszystkie siły. Prawie trzy lata życia, bez jednej przerwy. Zarzuciłem karierę, żeby to skonstruować. Masz pojęcie, co mógłbym dzięki temu osiągnąć?
Eye postanowiła uderzyć.
– Może nam o tym opowiesz, Jess? Bardzo chcielibyśmy posłuchać.
17
Zacinając się co chwila, Jess Barrow mówił o swoich badaniach eksperymentach, o zafascynowaniu wpływem zewnętrznych bodźców na mózg; o zmysłach i metodach modyfikacji wrażeń zmysłowych przy użyciu techniki.
Nie musnęliśmy nawet powierzchni tego, co można zrobić, żeby kogoś ukarać albo sprawić mu przyjemność. To właśnie chciałem zrobić tłumaczył. – Dotknąć powierzchni i sięgnąć w głąb. Sny, Dallas. Potrzeby, lęki, fantazje. Całe życie. Dzięki muzyce mogłem czuć… wszystko: głód, namiętność, cierpienie, radość. Gdyby można było sięgnąć do środka, wykorzystać wszystkie zdolności umysłu do poszukiwań i poznania, o ile bardziej intensywnie można by wszystko odczuwać.
– A więc zacząłeś nad tym pracować – zachęciła go. – Poświęciłeś się temu celowi.
– Trzy lata. Właściwie więcej, ale na projekt, eksperymenty, doskonalenie, pełne trzy. Wkładałem w to każdy grosz. A teraz nie zostało mi prawie mc. Dlatego potrzebowałem wsparcia. I ciebie.
– Więc Mavis miała być łącznikiem między tobą a mną, a ja miałam zaprowadzić cię do Roarke”a.
– Posłuchaj. – Przetarł rękami twarz. – Lubię Mavis, bo ma w sobie tę iskrę. Wykorzystałbym ją, gdyby była bezwolna jak android, ale nie jest. Nie zrobiłem jej żadnej krzywdy. Jeżeli już, to naładowałem ją nową energią. Kiedy się poznaliśmy, była w cholernym dołku. Świetnie to maskowała, ale po tym, co się stało, zupełnie straciła wiarę w siebie. Dałem bodziec jej pewności siebie.
– Jak?
Zawahał się, ale uznał, że unik nic mu nie da.
– Dobra. Skierowałem jej podświadomość we właściwą stronę. Powinna mi być wdzięczna – upierał się. – Poza tym pracowałem nad nią, dałem jej dobry materiał i oszlifowałem ją, ale zostawiłem jej pazur. Sama ją słyszałaś. Jest lepsza niż kiedykolwiek.
– Eksperymentowałeś na niej – powiedziała Eye. To było już wystarczającym obciążeniem. – Bez jej wiedzy i zgody.
Przecież nie była żadnym doświadczalnym androidem. Chryste, udoskonaliłem cały system. – Wycelował palec w Feeneya. – Wiesz, że jest świetny.
– To prawda, jest cudowny – zgodził się Feeney. – Ale to nie znaczy, że jest legalny.
– Inżynieria genetyczna też była nielegalna, podobnie wszystkie operacje in vitro, prostytucja. I dokąd to nas zaprowadziło? Przeszliśmy długą drogę, jednak ciągle żyjemy w wieku ciemnoty. To jest prawdziwe dobrodziejstwo, to sposób, żeby popchnąć umysły w stronę snów i ucieleśnić sny.
– Nie wszyscy z nas życzyliby sobie, żeby ich sny się zmaterializowały. Kto ci dał prawo do decydowania w imieniu innych?
– W porządku. – Uniósł rękę. – Być może kilka razy wykazałem za dużo entuzjazmu. Udało mi się dobrać do ciebie. Jednak poszerzyłem po prostu to, co już było. Tamtego wieczoru w studiu wzmocniłem tylko pożądanie. Stała ci się jakaś krzywda? Innym razem popchnąłem lekko twoją pamięć, poruszyłem kilka blokad. Chciałem udowodnić, co można z tym zrobić, po to, żeby we właściwym czasie, móc przedstawić tobie i Roarke”owi propozycję współpracy. A ostatniego wieczoru…
Urwał, zorientowawszy się, że tu się przeliczył.
– W porządku, ostatniego wieczoru posunąłem się za daleko. Poniosło mnie – po takiej długiej przerwie występ przed prawdziwą publicznością jest jak narkotyk. Może rzeczywiście trochę przesadziłem. To był mój błąd. – Znów spróbował się uśmiechnąć. – Słuchaj, próbowałem tego na sobie, mnóstwo razy. Nie dzieje się nic złego, nie zostają żadne trwałe zmiany. Po prostu chwilowe wzmocnienie
– A ty wybierasz nastrój?
– To część procesu. W standardowym sprzęcie nie ma takiej kontroli, nie ma nawet cienia podobnych możliwości. Przy pomocy tego, co mi się udało zbudować, można włączać i wyłączać emocje, jak światło w pokoju. Żądza albo zaspokojenie, euforia, melancholia, przypływ energii, odprężenie. Wystarczy zapragnąć i już to masz.
– Pragnienie śmierci?
– Nie. – Szybko potrząsnął głową. – W to się nie bawię.
– Ale wszystko to dla ciebie zabawa, tak? Wciskasz guziczki, a ludzie tańczą jak im zagrasz. Elektroniczny Bóg.
– Zapominasz o jednym. – Nie poddawał się. – Wiesz, ile ludzie by zapłacili za podobne możliwości? Można czuć, co sobie tylko życzysz.
Eye otworzyła teczkę, którą przyniósł Feeney. Wysypała z niej fotografie.
– Co oni czuli, Jess? – Popchnęła w jego stronę cztery zdjęcia prosektorium. – Coś ty im kazał czuć na koniec, że zginęli uśmiechem na ustach?
Pobladł jak śmierć, a jego oczy stały się szkliste. Z trudem je zamknął.
– Nie. 0, nie. – Zgiął się wpół i zwymiotował.
– Przesłuchiwany ma chwilową niedyspozycję – powiedziała beznamiętnie Peabody. – Mam wezwać pielęgniarza i kogoś do posprzątania, poruczniku?
– O Boże, tak – mruknęła Eye, podczas gdy Jessem wstrząsały dalsze skurcze. – Przerywamy przesłuchanie o dziesiątej piętnaście. Porucznik Eye Dallas. Wyłączyć zapis.
– Świetny mózg, słaby żołądek, – Feeney podszedł do pojemnika w rogu pokoju i nalał kubek wody. – Masz, chłopcze. Może uda ci się to przełknąć.
Oczy Jessa zaszły łzami. Drżały mu ręce, więc Feeney musiał mu pomóc zbliżyć kubek do ust, by się nie pochlapał.
– Nie możecie mnie o to oskarżyć – zdołał wykrztusić Jess. – Nie możecie.
– Zobaczymy. – Eye cofnęła się, robiąc miejsce pielęgniarzowi, który zabrał go do infirmerii. – Muszę odetchnąć świeżym powietrzem – powiedziała i wyszła.