Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Widzę. – Rozejrzał się z niepokojem po tarasie, spojrzał na krzątających się ludzi z obsługi i kelnerów, którzy ustawili się rzędem po ostatnie instrukcje. – Możemy powierzyć resztę Summersetowi. Chodźmy do biblioteki.

– Wiem, że to nie w porę, ale nic na to nie poradzę. – Wzięła go instynktownie za rękę i skierowali się do korytarza prowadzącego do biblioteki.

Gdy znaleźli się w środku, Roarke zamknął drzwi, polecił zapalić światło i nalał im coś do picia. Eye dostała wodę mineralną.

– Będziesz się musiała obejść przez parę godzin bez alkoholu- powiedział. – Ten specyfik przeciwbólowy nie tworzy zbyt miłej mieszanki z trunkami.

– Chyba mogę się powstrzymać.

– Słucham cię.

– Dobrze. – Odstawiła na bok szklankę, nie umoczywszy nawet ust i przejechała dłońmi po włosach. – Wprowadziłeś na rynek nową stację wirtualną.

– Zgadza się. – Przysiadł na poręczy skórzanej kanapy i zapalił papierosa. – Jakiś miesiąc, sześć tygodni temu, zależy gdzie. Ulepszyliśmy sporo programów i opcji.

– Włącznie z działaniem na podświadomość.

W zamyśleniu wydmuchał dym. Nietrudno było odgadnąć, co czuje, zwłaszcza gdy dobrze się ją znało. Gryzła się czymś i była spięta, a tego stanu nie mógł zmienić nawet lek, który jej podał.

– Oczywiście. Niektóre pakiety w opcji zawierały komunikaty podprogowe. To bardzo popularne. – Wciąż na nią patrząc, skinął głową. – Przypuszczam, że Cerise miała jedną z tych nowych stacji i korzystała z niej przed skokiem.

– Tak. Laboratorium nie może jeszcze zidentyfikować tej sugestii podprogowej. Być może okaże się, że nic tam nie ma, jednak…

– Nie sądzisz – dokończył.

– Coś ją do tego pchnęło, wyzwoliło. Coś musiało ich wszystkich do tego popchnąć. Staram się o przejęcie wszystkich stacji, które miały pozostałe ofiary. Jeżeli się okaże, że wszyscy mieli te nowe modele… twoja firma znajdzie się w centrum uwagi śledztwa. Ty też.

– I to ja miałbym zachęcać ludzi do samobójstwa?

– Wiem, że nie masz z tym nic wspólnego – powiedziała szybko i gwałtownie. – Zrobię co tylko będę mogła, żeby cię w to me wciągać. Chcę…

– Eve – przerwał jej spokojnie. Odwrócił się, by rozgnieść papierosa w popielniczce. – Nie musisz mi się tłumaczyć. – Sięgnął do kieszeni, wyjął swój notatnik cyfrowy i wstukał kod. – Badania i prace projektowe nad tym modelem odbywały się w dwóch miejscach: w Chicago i na Travis II. Produkcją zajmuje się jedna z podległych mi spółek, też na Travis II. Dystrybucja i transport międzyplanetarny należy do Floty. Pakowane w Trillium, marketing prowadził Top Drawer, tu w Nowym Jorku. Mogę ci przesłać wszystkie te dane prosto do twojego komputera w biurze, jeśli chcesz.

– Przepraszam.

– Przestań. – Schował notatnik i wstał. – W tych firmach są setki, a nawet tysiące pracowników. Mogę zdobyć dla ciebie listę wszystkich, jeżeli cię to urządza. – Pochylił się i potarł kciukiem wiszący na jej szyi brylant. – Powinnaś wiedzieć, że osobiście wpływałem na kształt projektu i go aprobowałem, parafowałem plany. Stacje projektowano ponad rok i przez cały czas kontrolowałem przebieg tego procesu w różnych stadiach. Do wszystkiego przyłożyłem rękę.

Była tego pewna i tego właśnie się obawiała.

– Może skończyć się niczym. Dickie twierdzi, że moja teoria podświadomej sugestii samobójstwa jest tak mało prawdopodobna, że prawie niemożliwa.

– Eve, sama przecież korzystałaś z tej stacji.

– Tak, i tu właśnie jest słaby punkt mojej teorii. Przydarzył mi się tylko orgazm. – Nawet się nie uśmiechnęła. – Chciałabym się mylić, Roarke. Chcę się mylić i zaniknąć te sprawy, uznać je za zwykłe, celowe samobójstwa. Ale jeśli się nie mylę…

– Zajmiemy się tym. Od jutra. Sam spróbuję to wyjaśnić.

Pokręciła z powątpiewaniem głową, ale Roarke wziął ją za rękę.

– Eve, wiem, jak to wszystko się kręci, znam swoich ludzi, przynajmniej wszystkich szefów działów. Poza tym ty i ja pracowaliśmy już razem.

– Nie podoba mi się to.

– Szkoda. – Znów zaczął się bawić jej brylantem. – Bo mnie się podoba.

14

Roarke wie, jak dobrze zorganizować imprezę. – Mayis wepchnęła do ust przepiórcze jajo na ostro, co jednak wcale nie przerwało jej szczebiotu. – Wszyscy tu są, no, naprawdę wszyscy. Widziałaś Rogera Keene”a? Największy łowca talentów z Be There Records. A Lilah Monroe? Zabiła wszystkich nowym show z udziałem publiczności na Broadwayu. Może Leonardo na tyle ją oczaruje, żeby przyjęła go na projektanta kostiumów. Jest jeszcze…

– Odetchnij, Mayis – poradziła jej Eye, ponieważ jej przyjaciółka bez przerwy trajkotała, zapychając się jednocześnie kanapkami.

– Zwolnij trochę.

– Jestem taka zdenerwowana. – Przez chwilę miała puste ręce i natychmiast przycisnęła je do brzucha – obnażonego, jeśli nie liczyć wizerunku rozwiniętej, czerwonej orchideii. – Nie mogę się uspokoić. Kiedy tak mnie nosi, muszę jeść i mówić. Mówić i jeść.

– W końcu się porzygasz, jeżeli nie zwolnisz tempa – ostrzegła ją Eye. Rozejrzawszy się wokół musiała przyznać, że Mayis miała rację: Roarke doskonale wie, jak organizować przyjęcia.

Taras zdawał się błyszczeć, podobnie jak sami goście. Nawet jedzenie lśniło i przypominało ornamentalną dekorację, którą żal było jeść, choć Mavis chyba nie odnosiła takiego wrażenia. Ponieważ pogoda im dziś sprzyjała, dach był otwarty i na taras wpadało orzeźwiające powietrze, a nad głowami gości połyskiwały gwiazdy.

Całą jedną ścianę zajmował gigantyczny ekran, na którym wirowała Mayis w takt sączącej się do pokoju muzyki.

Roarke przezornie wyciszył dźwięk.

– Nigdy nie będę ci się mogła za to odwdzięczyć.

– Daj spokój, Mayis.

– Mówię poważnie. – Posłała Leonardowi słodkiego buziaka i promienny uśmiech, po czym ponownie odwróciła się do Eye. – Ty i ja, Dallas, znamy się już trochę. Do diabła, gdybyś mi nie dała kopa, pewnie do dziś obrabiałabym kieszenie i oszukiwała ludzi.

Eye wzięła z tacy krakersa z intrygującą substancją na wierzchu.

– Chyba trochę przesadzasz, Mayis.

– Być może, ale to nie zmienia faktów. Zrobiłam bardzo dużo, żeby się doprowadzić do porządku i zmienić. Jestem z tego dumna.

Przerabianie siebie, pomyślała Eye. Całkiem możliwe. Jej się to zdarzyło. Spojrzała w stronę Reeanny i Williama, którzy gawędzili z Mirą i jej mężem.

– I powinnaś. Ja też jestem z ciebie dumna.

– Ale musisz mnie posłuchać. Chcę ci to powiedzieć – dobrze? – zanim wejdę na scenę i wszystkim pospadają z uszu te brylanty. – Mayis chrząknęła i w jednej chwili zapomniała o przygotowanej mowie. Do diabła z tym. Znam cię i naprawdę cię kocham. Naprawdę, Dallas.

– Chryste, Mavis, nie próbuj doprowadzać mnie do płaczu. Wystarczy, że Roarke wcisnął we mnie jakieś świństwo.

Bez najmniejszego wstydu „ Mayis otarła ręką nos.

– Zrobiłabyś to dla mnie gdybyś wiedziała jak. – Eye spojrzała na nią zdumiona, marszcząc brwi. Wzruszenie Mayis zmieniło się nagle w wesołość. – Cholera, Dallas, ty byś nawet nie wiedziała, jak zamówić coś bardziej skomplikowanego niż sojowe hot dogi czy wega burgery. Wszędzie tutaj znać rękę Roarkea.

„Do wszystkiego przyłożyłem rękę.” Echo słów Roarke”a za dźwięczało jej nagle w głowie, aż się wzdrygnęła.

– Masz rację.

– Poprosiłaś go, żeby to zrobił. I zrobił to dla ciebie.

Nie chcąc, by tego wieczoru miał miejsce jakikolwiek zgrzyt, pokręciła przecząco głową.

– On to zrobił dla ciebie, Mavis.

Kąciki ust Mavis powoli opadły, a jej oczy znów zaszły mgłą.

– Pewnie tak. Masz jakiegoś pieprzonego księcia, Dallas. Pieprzony książę. Teraz muszę iść się wyrzygać. Zaraz wracam.

– Jasne. – Eye wzięła od mijającego ją kelnera szklankę jakiegoś napoju z bąbelkami i podeszła do Roarke”a. – Przepraszam na chwileczkę – powiedziała i odciągnęła go od grupki ludzi. – Jesteś pieprzonym księciem – oświadczyła mu.

45
{"b":"102676","o":1}