Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Porzucił mnie dla Micka. Zaprzyjaźnili się.

Objął ją od tylu i wtulił twarz w jej kark.

– Chcesz, żebym ci powiedział, jak wyglądałaś, kiedy weszłaś dziś do restauracji?

– Jak glina. Wybacz, nie zdążyłam się przebrać.

– Jak bardzo seksowna glina. Długie nogi, groźna mina. Cieszę się, że znalazłaś czas.

– Tak? – Odwróciła się. – Wobec tego jesteś mi coś winny.

– W końcu.

– Nawet wiem, jak możesz mi się odwdzięczyć.

– Kochanie. – Jego dłonie zaczęły wędrować po jej ciele. – Z przyjemnością.

– Nie, nie to miałam na myśli. Tobie tylko seks w głowie.

– Tak? Dziękuję.

Uwolniła się z jego uścisku, nie czekając, aż posunie się za daleko, i usiadła na biurku.

– Po odprawie miałam kilka spotkań. Najpierw z Peabody.

– Dobrze zrobiłaś.

– Nie bardzo. Nie mogę na nią liczyć, kiedy tak się snuje i chlipie. Nie jest w stanie się skoncentrować. A ty się tak nie uśmiechaj, bo mnie to denerwuje. McNab ją dobił, opowiadając o swojej dzisiejszej randce.

– Typowa niezbyt wyszukana zagrywka.

– Nie znam się na tego typu zagrywkach. Trafił w dziesiątkę. Peabody się załamała. Wzięłam ją na lody i pozwoliłam jej się wygadać. Teraz ty musisz tego wysłuchać.

– A dostanę lody?

– . Nie spojrzę na nic, co choćby przypomina deser lodowy, przez co najmniej dwa tygodnie.

Opowiedziała Roarke”owi całą rozmowę, bo chciała od niego usłyszeć, czy dobrze się zachowała i czy powiedziała to, co należało powiedzieć. Znał się na tym lepiej od niej i wiedział, co robić, kiedy ktoś płacze człowiekowi w rękaw.

– To jasne. Jest zazdrosny o Monroego.

– Zazdrość to małe, wredne uczucie.

– Ale bardzo ludzkie. Moim zdaniem, jego uczucia wobec niej są silniejsze, a przynajmniej bardziej wyraźne niż jej wobec niego. Taka sytuacja musi być strasznie frustrująca. To jest frustrujące – poprawił się, muskając palcami jej policzek. – Wiem po sobie.

– Ale w końcu dopiąłeś swego, prawda? Mam nadzieję, że to się szybko skończy i zamiast obłapiać się po kantorkach, znowu będą jak dawniej.

– Powinnaś bardziej panować nad takimi dzikimi porywami romantyzmu.

– Roarke, nie zamierzam powtarzać, że to przewidziałam.

Roześmiał się.

– Ale i tak powtórzysz.

– Posłuchaj, mówiłam ci już, że prowadzimy skomplikowane dochodzenie, a oni ciągle sobie dokuczają, chodzą nadąsani i próbują ze sobą walczyć. Do diabła, to nie przedszkole, to policja.

– Racja, ale to tylko ludzie, a nie androidy.

– No dobrze. – Machnęła zrezygnowana ręką. – Oby sobie to wszystko wyjaśnili przed zamknięciem sprawy. Wracąjąc do śledztwa, Whitney użył swoich wpływów i zdobył dla mnie dodatkowe dane o Mollie Newman.

– Ach, to ta nieletnia przyjaciółka sędziego.

– Raczej rozrywka. Wyobraź sobie, że była z nim spokrewniona Sędzia był jej wujem, poprzez małżeństwo. Miły, zdolny dzieciak Dobrze się uczyła, marzyła, że zostanie prawnikiem. Sędzia najwyraźnićj chciał jej pomóc, co nie skończyło się dla niego zbyi dobrze. Postanowiłam, przynajmniej na razie, jej do tego nic mieszać.

– Może jednak powinnaś z nią porozmawiać?

– Myślę, że nie warto. – Eye rozważyła wszystkie za i przeciw. Uznała, że informacje, których mogłaby udzielić dziewczyna niczego by nie zmieniły. – Yost nie dba o to, czy ktoś go rozpozna, czy nie. Mollie go widziała, ale to bez znaczenia. Nie sądzę, żeby coś jej zrobił. To nie w jego stylu.

– Nie za nią mu zapłacono.

– Właśnie. W raporcie ze szpitala wspomniano o molestowąniu seksualnym i obecności nielegalnych substancji. Exotica i molestowanie to pewnie sprawka sędziego. ale Zoner podał jej Yost. Uśpił ją, żeby mu nie przeszkadzała w pracy. Nie muszę z nią rozmawiać. Dam jej spokój, chyba że się okaże, że ona lub jej matka były w jakiś sposób powiązane z Yostem. Dziewczyna dość już przeszła.

Nikt nie rozumie tego lepiej niż ty, pomyślał.

– Dobra, nie będziemy jej zadręczać – rzekł.

– Wyobraź sobie, że Feeney przyniósł dziś na odprawę bardzo ciekawy materiał. Sciśle tajne dane na temat Jacoby”ego i Stowe.

Gdyby grali w pokera, jego brak zainteresowania mógłby uchodzić za oznakę wyjątkowo słabej karty.

– Tak?

– Roarke, przestań. Wiem, że maczałeś w tym palce.

– Pani porucznik, już pani mówiłem, że nigdy nie zostawiam odcisków.

– A ja ci mówiłam, że nie życzę sobie, żebyś łamał przepisy tylko po to, by zdobyć dla mnie informacje.

– Niczego nie złamałem.

– Posłużyłeś się Feeneyem.

– Tak powiedział? – Uśmiechnął się, kiedy prychnęła. – Nie wydaje mi się. Mogę tylko przypuszczać, że te dane, które ostarczył nieznany informator, okazały się przydatne.

Wykrzywiła się do niego, wstała i zaczęła krążyć po gabinecie. Kiedy się uspokoiła, usiadła i opowiedziała mu o spotkaniu Karen Stowe.

– Niełatwo się pogodzić ze stratą przyjaciela. – Roarke westchnął. – Ale najtrudniej jest wtedy, kiedy człowiek wie, że mógł temu zapobiec.

Wiedziała, że sam przeszedł przez to pieklo. Przysunęła się do niego i położyła ręce na jego ramionach.

– Rozmyślanie o tym, co można było zrobić, nikomu nie przywróci życia.

– Wiem, dlatego pomóż jej zaniknąć ten rozdział w życiu, tak jak pomogłaś mnie. Powiedz, co mam zrobić?

– Podała mi trzy nazwiska. Potrzebuję informacji o tych osobach, ale nie chcę zostawiać śladów w systemie. To nie jest nielegalne. Chodzi mi o to, żeby nie wzbudzać ich niepokoju. Zaglądanie do danych personalnych przyciągnie uwagę ochrony, a tego bym nie chciała. Dopóki nie złamiesz zabezpieczeń, będziesz działał zgodnie z prawem. Zależy mi na dyskrecji. Jeśli sama zacznę szukać, federalni zaraz mnie namierzą, a do ciebie się nie przyczepią.

– Jacoby mógłby się zorientować, że zaglądałaś w akta dotyczące sprawy Winifred i sam też by to zrobił. Wtedy naraziłabyś Stowe.

– Właśnie. Roarke, czy możesz to dla mnie zrobić, nie łamiąc przy tym prawa?

– Oczywiście, choć ostrzegam, mogę je lekko poturbować. Nic wielkiego, przyrzekam, że jeśli będę wyjątkowo niezdarny i pozwolę się przyłapać, zapłacę co najwyżej symboliczną karę.

– Nie mogę prosić o kolejny oficjalny nakaz, bo ciągle nie wiemy, skąd był ostatni przeciek.

– Co to za nazwiska?

Eye otworzyła podręczny komputer i przywołała dokument

– Cóż, tak się składa, że znam tych ludzi. Być może uda nam się uniknąć włamywania do ich systemu.

– Znasz ich?

– Znam Hinricka, tego Niemca, i Naplesa, Amerykanina. Jeśli dobrze pamiętam, mieszka na stale w Londynie. Gerade, syn ambasadora, to równie sławna postać. Na pierwszy rzut oka utalentowany dyplomata, kochający ojciec i mąż, uczciwy urzędnik służby cywilnej.

– A na drugi?

– Zepsuty, niesympatyczny młodzieniec, o trudnym charakterze. Z tego, co słyszałem, ma skłonności do seksu grupowego i nielegalnych substancji. Kilka razy był na odwyku w najlepszych prywatnych klinikach. Ojciec go zmusił. Zdaje się, że synek nie ma zbyt silnej woli.

– Skąd ty to wszystko wiesz?

– Kiedy ma pieniądze, lubi życie na wysokim poziomie, a seks i nałóg sporo kosztują. Powiedzmy, że ma wstęp do różnych domów i korzystając z okazji, pomaga niektórym cennym przedmiotom zmienić właściciela.

Pomógł któremuś z twoich cennych przedmiotów?

No wiesz! Kiedy ja zajmowałem się tym haniebnym procederem, nie potrzebowałem takich pomocników. Zresztą do mnie należało organizowanie transportu. Dawno temu, pani porucznik. Nie dziwię się, że tak zabezpieczyli swoje bazy danych.

– Wobec tego mogę dziś spać spokojnie. Winifred Cates tuż przed śmiercią pracowała dla tych ludzi jako tłumaczka. Chodziło o jakąś międzynarodową stację łączności.

– Niemożliwe. – Roarke zmarszczył w zamyśleniu czoło. – Gdyby pracowano nad takim projektem, coś bym o tym wiedział, a już na pewno obiłyby mi się o uszy nazwiska tych zawodników. Z niektórych dziedzin się wycofałem, ale jeśli chodzi o łączność, możesz mi wierzyć, jestem na bieżąco. – Poklepał ją po ramieniu, kiedy parsknęła. – Co jak co, ale ta tematyka jest mi bliska. Zaufaj mi, to była zwykła przykrywka. Naples, owszem, zajmuje się łącznością, ale zyski czerpie z przemytu. Nielegalne substancje, kontrabanda, a szczególnie żywy towar. Hinrick ma szerszą ofertę, ale przemyt to jego pasja.

55
{"b":"102534","o":1}