Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Moja administratorka się tym zajmie.

– O rany, słyszałeś? Moja administratorka się tym zajmie – zwrócił się do Galahada, biorąc go na ręce. – Czy ty wiesz, jak to brzmi?

– Jaką sprawę? – zapytała Eye, gdy Mick zamknął za sobą drzwi.

– Perfumy – wyjaśnił Roarke. – Wszystko legalne. Powiedziałem mu, że nie wchodzę w nic, co rozgniewałoby moją glinę. Zajmę się tymi wideofonami w twojej sprawie.

– Dlaczego twój komputer tak piszczy?

– A piszczy? – Oderwał się od swoich myśli i nastawił uszu. Uśmiechnął się, usłyszawszy sygnał. – Zdaje się, że za chwilę będziemy u drzwi Yosta. – Natychmiast się poderwał i ruszył do swojego gabinetu. Pochylił się nad monitorem, przejrzał dane. – Hm, wyświetl na ekranie ściennym – polecił. Odwrócił się spojrzał na przesuwające się po ekranie rzędy cyfr i krzyżujące się linie.

– Co to? Współrzędne? – zainteresowała się Eye.

– Tak, i to bardzo dokładne. Ciekawe. Komputer, otwórz mapę Nowego Jorku na drugim ekranie. Trochę skakał po mieście. Niezła przykrywka. Bardzo sprytne posunięcie, bo przeszkadza w określeniu ostatecznej lokalizacji.

– To znaczy co? Chodzi o to, że nie wiemy, czy to zachodnia, czy wschodnia cześć miasta? – Bezskutecznie próbowała rozszyfrować migające liczby.

– Mniej więcej. Przeskakuje tam i z powrotem, w górę na dół, w okolicę Long Island i znowu do centrum. Mamy kilka możliwości, ale najprawdopodobniej… Komputer, powiększ górny zachodni Manhattan. Tak, dobra. Odkoduj formułę lokacyjną, dopasuj symbol ulicy. Widzisz? – zapytał, kładąc rękę na karku Eye.

– Wygiąda na to, że Yost jest naszym sąsiadem.

– To kilka ulic stąd. Niech to szlag, tylko cztery ulice dalej.

– Zdaje się, że za rzadko chodzimy na spacery po okolicy. Jesteś pewny?

– Na dziewięćdziesiąt procent.

– Wystarczająco. Dobra, potrzebny mi dokładny opis tego budynku. Nazwiska lokatorów, rodzaj zabezpieczeń, plan ulic.

– Nie ma problemu. Właściwie to wydaje mi się, że jestem jego właścicielem.

– Wydaje ci się?

– Czasami człowiek traci rachubę. Komputer, kto jest właścicielem nieruchomości widocznych na drugim ekranie?

Czekaj.

Właścicielem nieruchomości jest Roarke Industries.

– No widzisz. Zaczekaj, sprawdzę pliki dotyczące moich nieruchomości. Zaraz będziesz miała wszystkie dane.

– Czasami tracisz rachubę? – Eye spojrzała na męża z niedowierzaniem. – Zapomniałeś o całym budynku?

– No wiesz, często kupuję i sprzedaję nieruchomości, zwłaszcza na własnym podwórku. – Uśmiechnął się do niej. – Każdy ma jakieś hobby. – Po chwili lista mieszkańców była gotowa. – Cudownie, nieprawdaż? Wszystko wynajęte. Nie znoszę, kiedy te piękne apartamenty się marnują.

– Wyłącz rodziny, pary, tych, którzy mają współlokatorów, i samotne kobiety.

Ku jej zaskoczeniu komputer natychmiast wykonał polecenie. Nie wiedziała, że Roarke zaprogramował go tak, by reagował na jej głos.

Na liście pozostało dziesięć nazwisk.

– Pokaż umowy o wynajem.

Przebiegła wzrokiem po nowych danych. Po wykluczeniu mężczyzn powyżej sześćdziesiątki i poniżej czterdziestki lista zawęziła się do dwóch osób.

– Jacob Hawthome, analityk komputerowy, pięćdziesiąt trzy lata, samotny. Szacowany roczny dochód dwa przecinek sześć miliona dolarów. Mieszka w apartamencie na ostatnim piętrze, tak? Yost też wybrałby najlepszy kąsek.

– Zgadza się.

– Ma kilka lat za dużo, ale i tak mi pasuje. Sprawdź obydwa nazwiska. Lepiej się upewnić. Zwołam ekipę.

Dwie godziny później cały zespół zebrał się w domowym gabinecie Eye. Miała do dyspozycji dwudziestu oficerów do zadań specjalnych oraz dziesięciu mundurowych, których sama wybrała. Może i była to przesada, ale nie zamierzała ryzykować i pozwolić, by Yost się wymknął.

Czekając na nakaz przeszukania mieszkania, jeszcze raz powtórzyli plan.

– W budynku mieści się pięćdziesiąt sześć lokali. Wszystkie są zamieszkane. Pamiętajcie, że bezpieczeństwo osób cywilnych jest najważniejsze.

Na ekranie widać było plan budynku. Eye, omawiając każde mieszkanie, zaznaczała je laserowym wskaźnikiem.

– Według naszych informacji, podejrzany mężczyzna zajmuje apartament na najwyższym piętrze. Jest to jedyny lokal na tym poziomie. Windy i podjazdy będą wyłączone, a wejścia na klatkę schodową zablokowane. Nie możemy pozwolić, żeby wydostał się ze swojego piętra i wziął zakładników. Na piętrze znajduje się sześć wyjść. Przy każdym będą stały dwie osoby z Grupy B. Grupa A obstawi wyjścia z budynku. Na mój rozkaz tutaj i tutaj wchodzą czarno-biali. Zamykają ruch uliczny. Nie likwidujemy osobnika. Jeśli zajdzie taka konieczność, ogłuszamy. Broń w gotowości.

Oderwała wzrok od ekranu i spojrzała na twarze swoich ludzi.

– To zawodowy morderca. Przez ponad czterdzieści lat udawało mu się zwodzić wymiar sprawiedliwości. Jest podejrzany o popełnienie czterdziestu morderstw. To szybki, inteligentny i niebezpieczny facet. Naszym celem jest odnalezienie go i ujęcie na terenie budynku. Jeśli operacja się nie powiedzie, zdejmie go druga linia. Wszyscy w pełnym uzbrojeniu i kamizelkach.

Odwróciła się do ekranu, podzieliła go na dwie części i wyświetliła twarz Yosta.

– Oto mężczyzna, którego szukamy. Każdy z was otrzyma jego zdjęcie. Ostrzegam, że często korzysta z przebrania. Kapitan Feeney wyjaśni, jaką rolę w tej operacji odgrywa WPE.

Feeney pociągnął nosem, podrapał się i wstał.

– Kamery zabezpieczające zainstalowane na tym piętrze będą przekazywać obraz do Bazy 1. Trzydzieści minut temu otrzyma1i- my potwierdzenie, że podejrzany przebywa na terenie operacynyrn. Przed rozpoczęciem akcji dostaniemy jeszcze jedno potwierdzenie. Podejrzany, patrząc na swoje monitory, zobaczy pusty korytarz. Niestety nie powstrzymamy go przed drapaniem się po dupie i wyglądaniem przez okno, dlatego cała ekipa, łącznie z mundurowymi, pozostaje na swoich pozycjach i czeka na rozkazy. Ja i porucznik Dallas będziemy koordynować przebieg akcji z Bazy 1. Ekipa porozurujewa się na kanale trzecim, proszę ustawić swoje komunikatory. I żadnego pieprzenia głupot podczas operacji. Do roboty, bierzmy się za tego faceta.

Eye kiwnęła głową.

– McNab, Peabody, porucznik Marks i ja wkroczymy do akcji tym wejściem. Wszystkie rozkazy będą przekazywane do szefów zespołów i do Bazy 1. Są pytania? – Czekała, uważnie studiując ich twarze. Wiedziała, że to twardzi faceci. I twarde kobiety. Znają swoją robotę. – Idźcie do swoich ludzi i przekażcie rozkazy. Zaczniemy, jak tylko nadejdzie nakaz.

Dlaczego, do cholery, to tak długo trwa? Zastanawiała się, kiedy opuszczali gabinet. Złożyła raport i prośbę ponad dwie godziny temu. Będzie musiała skontaktować się z sędzią i go pospieszyć.

Wtedy przyszło jej do głowy, że Feeney lepiej się do tego nadaje. Miał wyższy stopień i był od niej bardziej kulturalny. Sędzia na pewno chętniej go wysłucha.

– Feeney, coś kręcą z tym nakazem. Może spróbujesz to przyspieszyć?

– Cholerna polityka. – Mrucząc pod nosem, podszedł do jej biurka.

Kiedy zajął się łączem, Eye zwróciła się do Roarke”a:

– Dzięki za pomoc z kamerami i planem. Wszystko powinno pójść gładko.

„Powinno” to niepokojące sformułowanie, pomyślał.

– Jako właściciel budynku nalegam, by pozwolono mi wejść z wami do apartamentu.

– Bredzisz i dobrze o tym wiesz. Jeśli się nie uspokoisz, to zabronię Feeneyowi wpuszczać cię do Bazy 1. Roarke, wiem, jak postępować z podejrzanym, więc mi nie przeszkadzaj.

– A gdzie masz kamizelkę?

– Na razie u Peabody. Strasznie w niej gorąco, a poza tym jest ciężka

– Ubiorę się przed samą akcją. – Zerknęła przez ramię na Feeneya, który wykłócał się o coś przez wideofon.

– Coś jest nie tak – mruknęła i już miała do niego podejść, kiedy w drzwiach stanął komendant Whitney.

– Pani porucznik, operacja została odwołana.

– Odwołana? O co, do cholery, chodzi? Namierzyliśmy go, jest swojej norze. Możemy go mieć w ciągu godzimy.

39
{"b":"102534","o":1}