Z doświadczenie wiedziała, że ta część spotkania trwa zwykle około godziny i nawet nie jest rozgrzewką przed tym, co nastąpi po posiłku.
Uważała, że potrafi sobie nieźle radzić z odgrywaniem roli gospodyni podczas ceremonii – oczywiście nie tak dobrze jak Roarke, ale jemu przecież nikt nie dorówna. W końcu to nie taka znowu sztuka ugościć kilka osób we własnym domu, nawet jeśli mózg zajęty jest zupełnie innymi sprawami.
Gdyby tylko udało się zgromadzić wiarygodne informacje na temat walizki i srebrnej linki, mogłaby zacząć sporządzać mapę obszaru, po którym porusza się Yost. Gdzie się zatrzymuje? Gdzie robi zakupy? Może w ten sposób uda się określić miejsce zamieszkania.
Lubi steki. Średnio wysmażone. Wołowina pierwszej klasy nie jest zbyt tania. Ciekawe, czy sam kupuje mięso, czy jada w restauracjach?
Wszystko najlepszej jakości.
Czy zawsze pozwalał sobie na luksus?
Na co jeszcze wydaje pieniądze? Ma ich sporo. Gdzie ulokował gotówkę? Gdyby tylko mogła…
– Eve, wydaje się pani zupełnie nieobecna.
– Słucham? – Eve spojrzała na Magdę, otrząsając się z zamyślenia. – Przepraszam.
– Nie trzeba. – Siedziały na jedwabnych poduszkach, na antycznej otomanie w głównym salonie. W uszach aktorki błyszczały brylanty, okrągłe jak planety. W zagłębieniu szyi również pobłyskiwały brylant naszyjnika. Piła bladoróżowy drink z wysokiego kieliszka. – Jestem przekonana, że to, co zaprząta pani głowę, jest dużo ważniejsze od głupstw, o których tu rozmawiamy. Wie pani, że mój apartament znajduje się dokładnie piętro niżej niż ten, w którym ją zamordowano?
– Nie, nie wiedziałam. – Eve przez chwilę zastanawiała się nad tym co usłyszała.
– Potworne. Przecież to jeszcze dziecko. Wydaje mi się, że widziałam ją dzień wcześniej w korytarzu, gdy wychodziłam z apartamentu. Ukłoniła mi się, zwróciła się do mnie po nazwisku. Spieszyłam się, więc ledwo się do niej uśmiechnęłam. Teraz mam wyrzuty sumienia – szepnęła Magda. – Ale to i tak bez znaczenia.
– Była sama? Może ktoś się przy niej kręcił? Która była godzina?- Kiedy aktorka zaczęła mrugać, Eve potrząsnęła głową. – Przepraszam, proszę wybaczyć, przyzwyczajenie zawodowe.
– Wszystko w porządku. Nikogo nie zauważyłam, ale wiem, że była 7.45. Umówiłam się w barze o 7.30 i denerwowałam się, bo byłam spóźniona. To takie gwiazdorskie. Zagadałam się z agentem o planach na przyszłość.
Odłóż pracę na bok, upomniała się Eve.
– Jakiś nowy film?
– To miłe, że pani pyta, choc wiem, że zupe`łnie to pani nie interesuje. Tak, to duża rola. Ale na razie, dopóki nie skończy się aukcja, nie mam czasu, by dokładniej przemyśleć decyzję. Eve, czy chce się pani dowiedzieć czegoś więcej o gościach? A może roarke już panią wprowadził?
– Nie, byliśmy zajęci. – Eve przypomniała sobie szybki, impulsywny seks na biurku. Prawie się uśmiechnęła.
– Świetnie, będę mogła poplotkować. Mój syn. – Magda rzuciła pełne uczucia spojrzenie w stronę złotowłosego mężczyzny stojącego przy kominku. Był przystojny, chociaż twarz miał surową. – Mój jedyny. Zdaje się, że wyrasta na poważnego biznesmena – powiedziała z dumą. – Nie wiem co bez niego zrobię. Jeszcze nie jest gotowy, by się ustatkować i dać mi wnuki, o które zaczęłam się już upominać, ale mam nadzieję, że nastąpi to niebawem. Liza Trent nie będzie moją synową, chociaż jest urocza.
Magda odwróciła się i dyskretnie obserwowała szczupłą blondynkę, która, uwieszona na ramieniu Vince’a, przysłuchiwała się temu co mówi.
– Ambitna, całkiem niezła aktorka. Na dłuższą metę nie w jego typie. Nie jest zbyt bystra, ale dobrze wpływa na jego ego. Niech pani spojrzy, jak ona na niego patrzy. Jak gdyby jego słowa miały wartość złota.
– Magdo, widzę, że pani za nią nie przepada.
– Nie twierdzę, że jej nie lubię. Jestem po prostu matką. Nie mogę się doczekać, kiedy Vince zrobi następny krok.
Nie wygląda, aby to miało szybko nastąpić, pomyślała Eve. Vince Lane był oczkiem w głowie matki, ale- jak na gust Eve- miał zbyt delikatną szczękę.
Zna się na modzie, nosi drogie ubrania, lecz w porównaniu z dyskretną elegancją Roarke’a, zdaniem Eve, wygląda jak w przebraniu. Ale co ona tam wie o modzie?
– A to Carlton Mince – wtajemniczała ją Magda. – Zawsze uważałam, że przypomina kreta. Niech go bóg błogosławi. Zajmuje się moimi finansami dłużej niż wypada się przyznawać. Bardzo mi pomógł w prowadzeniu fundacji. Moja ostoja i podpora, Carlton. Obawiam się, że inni także się nim interesują. A tamta kobieta w koszmarnej sukni to Minnie, jego żona. Minnie Mince, wyobraża pani sobie? Jest żywym dowodem na to, że człowiek może być zbyt chudy i za bardzo uzależniony, by podać się operacji plastycznej ciała.
Eve nie zdążyła się powstrzymać przed uśmiechem. Istotnie, kobieta wyglądała jak kij od miotły, owinięty jakimś dziwacznym przebraniem, ozdobioną toną świecidełek i piramidą czerwonych włosów.
– Dwadzieścia lat temu zatrudniła się u niego jako księgowa – objaśniała dalej Magda. – Miała beznadziejną fryzurę i chciała złapać Carltona. Udało jej się. Od dwunastu lat są małżeństwem a ona nadal fatalnie się czesze.
Eve roześmiała się.
– Zdaje się, że jest pani złośliwa.
– Możliwe, ale co to za przyjemność rozmawiać o ludziach, kiedy się mówi tylko miłe rzeczy? Patrząc na Minnie, dochodzę do wniosku, że nie ma takich pieniędzy, za które można by kupić dobry gust, a jednocześnie są z Carltonem idealną parą. Daje mu szczęście, a ponieważ on jest moim serdecznym przyjacielem, to wystarczy,, bym ją lubiła. Jest jeszcze ten czarujący przyjaciel Roarke’a z Irlandii. Droga Eve, proszę mi coś o nim opowiedzieć.
– Nie ma tego wiele. Razem dorastali w Dublinie. Nie widzieli się od lat.
– Zauważyłam, że cały czas mu się pani przygląda.
– Czyżby? – Eve wzruszyła ramionami. Nie powinna zapominać, że aktorzy są doskonałymi obserwatorami. Przynajmniej ci dobrzy aktorzy. – Och, chyba wszystkim się tak przyglądam. Kolejny nawyk zawodowy.
– Na niego nie patrzy pani jak policjantka – skomentowała Magda, widząc że zbliża się do nich Roarke.
– Drogie panie. – W nieświadomym a jednocześnie bardzo intymnym odruchu pogładził Eve po ramieniu. Jak na zawołanie w drzwiach pojawił się Summersem, by zaprosić wszystkich do stołu.
Przypuszczenie, że Magda jest znakomita obserwatorką ludzkiej natury, potwierdziło się podczas kolacji. Za każdym razem, kiedy Vince otwierał usta, Liza Trent chichotała lub w skupieniu marszczyła czoło. Musiała być niezłą aktorką, skoro potrafiła tak efektownie odegrać zafascynowanie.
Carlton Mince rzeczywiście był miły i łagodny jak kret. Odzywał się na wyraźne życzenie współbiesiadników i mówił spokojnym,opanowanym głosem. Kiedy nie musiał odpowiadać na pytania, koncentrował się na jedzeniu. Co do jego,żony, Eve zauważyła, jak rudowłosa kobieta ukradkiem sprawdza jakiej marki jest srebrna zastawa.
Kiedy konwersacja zeszła na temat aukcji, Vince mógł w końcu wykazać się znajomością rzeczy.
– Kolekcję pamiątek teatralnych Magdy Lane, a szczególnie kostium są niezrównane – mówił, delikatnie wgryzając się w kaczkę. – Próbowałem namówić ją, by ograniczyła się do tego jednego przedmiotu.
– Wolę pozbyć się wszystkiego za jednym zamachem – skwitowała z uśmiechem sławna aktorka. – Nigdy nie lubiłam się rozdrabniać.
– To prawda. – Syn posłał jej rozpaczliwe spojrzenie. – Suknia ze „Złamanej dumy” będzie zlicytowana na koniec aukcji.
– Och, dobrze ją pamiętam. – Mick westchnął z rozmarzeniem. – Rozpieszczona Pamela wchodzi do Sali balowej w swojej błyszczącej sukni, wyniosła niczym królowa śniegu, i wie, że żaden mężczyzna jej się nie oprze. Panno Lane, zarumieniłaby się pani, gdybym opowiedział jakie miałem sny, odkąd ujrzałem panią w tej sukni.
Wyraźnie zadowolona pochyliła się ku niemu.
– Panie Connelly, nieczęsto się rumienię.
Zakrztusił się.
– A ja owszem. Nie żal pani rozstawać się ze wspomnieniami?