Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Więc może młody Albert La Manna ruszył do boju? – próbował zgadywać, gdyż czuł potrzebę ustalenia, kto jest odpowiedzialny za ostatnie ataki. – Mam rację?

– No comments.

– Wnuk Alberta Chinnici, syn Joe La Manny, postanowił wydać pani bitwę. Chciała pani zostać syndykiem, a on pani w tym przeszkodził. A teraz wie, że pani rozmawiała ze mną i chce nas obydwoje usunąć. Mam rację? Czy mam mówić dalej?

– Nie mogę panu zabronić.

– W takim razie to prawda. Pani poczuła się zagrożona i schowała się pod skrzydła José Vicente.

Nancy uśmiechnęła się pobłażliwie.

– Jakiż jest pan daleki od prawdy, panie Fawcett – wytrąciła go z równowagi. – Młody La Manna, jak go pan nazywa, jest teraz dojrzałym mężczyzną. Prowadzi ośrodek dla niepełnosprawnych. Pomaga mu w tym żona Brenda i starszy syn Ron. Nie, panie Fawcett, pan naprawdę idzie złym tropem. Nie ma już rywalizacji między klanami. Bo nie ma już rodzin.

– W wywiadzie udzielonym Nathalie Goodman utrzymuje jednak pani, że mafia istnieje. Więc mafia jest, czy też wymyśliłem ją sobie? – chciał wyjaśnienia, które można by zweryfikować.

Nancy przyjęła postawę nauczycielki zmuszonej streścić nierozgarniętemu uczniowi całą myśl za pomocą przykładów.

– Mafia istnieje, panie Fawcett. Jest tak silna jak nigdy przedtem. Jest lepiej przygotowana do walk i jest bardziej niebezpieczna i podstępna, gdyż kryje się pod płaszczykiem legalnej działalności. Mafia jest w polityce, w magistracie, w policji. Mafia jest w pokoju z przyciskami. Wkroczyła do banków i międzynarodowych spółek. Jest odpowiedzialna za wstrząsy na giełdzie. Również w wojnach jest mafia – Nancy przerwała na chwilę, później podjęła. – Capone, Luciano, Chinnici, La Manna, Latella, słynni ojcowie chrzestni mieli o wiele mniejszą władzę, niż się im przypisywało.

– Należeli do kasy zapomogowej? – zareagował Mark. – Stowarzyszenia wzajemnej pomocy?

– Och, nie. Zabijali, obrażali, tyranizowali, ciągnęli zyski. Ale w końcu byli tylko narzędziem w rękach kogoś, kto był ponad nimi i prowadził tę grę. Jako adwokat i również jako deputowana pomogłam niektórym z nich. Ale nigdy nie znieważyłam słabszego, nie wykorzystałam biednego, nigdy nie zachęcałam do prostytucji, nigdy nie podałam dziecku narkotyku. Przeciwnie, zawsze walczyłam z tym zjawiskiem.

– To zwyczajowy kodeks honorowy mafii? – zareplikował ironicznie dziennikarz.

– Może pan to nazwać, jak pan chce – odpowiedziała spokojnie Nancy. – Potem zdarzyło się coś nieoczekiwanego – kontynuowała ciszej. – Zawsze jest jakiś przypadek, fatum lub los, jeśli pan woli. To był przerażający wybuch. Wyszłam z tego rozbita – wyszeptała. – Straciłam wiele, ale nie utraciłam chęci życia. Tyle, że nie mogłam udawać, że nic się nie stało. Musiałam zamknąć jeden rozdział i zacząć drugi. I tak najpierw się rozwiodłam, później wstąpiłam do klasztoru.

– To nieprzewidziane wydarzenie, o którym pani mówiła, skłoniło panią do rozwodu?

– Właśnie tak.

– Żeby pani mąż, osoba bez skazy, nie został zamieszany w ewentualny skandal?

– W pewnym sensie.

– I wciąż to samo, nieprzewidziane wydarzenie lub przyczyny od niego zależne sprowadziły dzisiaj panią do willi José Vicente?

– W tej chwili nie mogę udzielić precyzyjnych odpowiedzi.

– A jednak jestem przekonany coraz bardziej, że to samo nieprzewidziane wydarzenie, które zmieniło pani życie, zagraża mojemu. Sądzę, że ktoś już otrzymał rozkaz zabicia mnie.

– Nikt pana nie zabije, panie Fawcett – stwierdziła z dumnym uśmiechem. – Pan jest pod moją opieką. Dlatego jestem dzisiaj tutaj.

Spojrzała na mały, metalowy zegarek.

– Zresztą powinien tu być lada moment – dodała.

– O kim pani mówi? – zapytał Mark, który postanowił oddać się w ręce tej coraz bardziej tajemniczej kobiety.

– Przylatuje tutaj z Nowego Jorku profesor Taylor Carr, mój były mąż. Odbędzie się zebranie rodzinne. Pan jest tutaj bezpieczny.

– Co ja mam wspólnego z tym zebraniem?

– Wszystko. Pamięta pan, co obiecałam panu podczas naszego pierwszego spotkania? Obiecałam panu, że pozna pan prawdę.

– Zauważyłem jedną rzecz. Nigdy mi pani nie opowiada o swoim synu, synu Seana McLeary. Czy zna tajemnice, które mi pani wyjawiła?

– Nie, wielu rzeczy nie wie. Mój syn jest poza tym wszystkim. Mojego syna nie rusza się. Będę go dalej chronić, tak jak robiłam to do tej pory. On jest najcenniejszą, najczystszą cząstką mnie samej.

53
{"b":"95078","o":1}