Jednostajnie mijały godziny: pora snu, posiłki i jako główne urozmaicenie – rozmowy. Gdyby byli sami, zapewne obsesyjnie tkwiliby wciąż w kręgu sprawy “faraona”. Obecność Brytyjczyków pozwalała im się oderwać i zapomnieć. Usprawiedliwiała wręcz to zapomnienie.
Tematów jakoś nigdy nie brakowało. W jednej z rozmów za sprawą Smugi nawiązali do bardzo krwawych wydarzeń, które miały miejsce w Sudanie. Smuga, od początku zaintrygowany nazwiskiem jednego z oficerów uznał bowiem, że przyszedł moment, w którym można sobie pozwolić na osobiste pytanie:
– Przepraszam za niedyskrecję, ale… czy jest pan krewnym “tego” Gordona?
– Nie. Nic nie mam z nim wspólnego – uśmiechnął się oficer. – No, może poza tym, że czasem korzystam z wrażenia, jakie wywiera to nazwisko – dodał żartobliwie. – Zwłaszcza kiedy się przedstawiam, a ono wyraźnie budzi respekt.
– O kim mowa? – spytał, budząc się z drzemki Nowicki.
– Może zacznijmy od początku – powiedział Blake. – Otóż w 1819 roku Muhammad Ali podbił Sudan i zapanowały tu przekupne i okrutne rządy egipskie.
– Odwieczna historia. Jedni podbijają, inni walczą o wolność westchnął Wilmowski.
– Tak było i tutaj. W 1881 roku błyskotliwy fanatyk, Muhammad Ahmed wezwał do świętej wojny przeciw Egipcjanom i Brytyjczykom. Ogłosił, że jest potomkiem samego Mahometa, zesłanym przez niego mesjaszem, czyli mahdim. Pod tym pseudonimem, właśnie jako Mahdi, wszedł do historii. Utworzył armię derwiszów [152] i na ich czele zbliżył się do Chartumu, rabując i mordując po drodze. Egipcjanie wezwali na pomoc Brytyjczyków. Po wielu wahaniach posłano wreszcie generała Charlesa Georga Gordona, by pomógł bezpiecznie wyjść Egipcjanom z Chartumu. Wkrótce miasto, a w nim i Gordon, zostało otoczone przez wojska rebeliantów. O zamiarze ataku na miasto uprzedził go sam Mahdi, pisząc w liście w charakterystyczny dla siebie sposób: “Zlitowałem się nad niektórymi moimi ludźmi. Pozwolę im umrzeć, aby mogli dostąpić raju”. Po długim oblężeniu miasto padło, Gordon zginął na stopniach pałacu gubernatorskiego przebity włóczniami, a jego uciętą głowę obnoszono triumfalnie po mieście.
– Lepiej wejść do historii jak nasz Ryłło, niż tak jak ten Mahdi… – Nowicki nie mógł się powstrzymać od komentarza.
– Na ironię zakrawa fakt – kontynuował Blake – że Gordon zginął w momencie, gdy odsiecz była o trzy dni od miasta. Sam zaś Mahdi zmarł kilka miesięcy później, w tym samym, 1885 roku, jako 37-letni mężczyzna.
– No to Brytyjczycy pozwolili sobie w kaszę podmuchać – znowu wszedł mu w słowo Nowicki.
Blake, obdarzony na szczęście poczuciem humoru, roześmiał się.
– Nie tak szybko, mój panie. Powoli, powoli. Śmierć Gordona odbiła się szerokim echem w Europie, a w Anglii wywołała szok. Następcą Mahdiego został Abdullah, zwany kalifem, czyli namiestnikiem. Wojna trwała jeszcze 13 lat i dopiero w 1898 roku generał Horatio Kitchener rozgromił buntowników ostatecznie w bitwie pod Ordurmanem, miasteczkiem leżącym naprzeciw Chartumu. Padło tam kilka tysięcy [153] derwiszów, podczas gdy sprzymierzone wojska egipsko-angielskie straciły zaledwie 48 żołnierzy.
– Ilu? – nie uwierzył Nowicki.
– Czterdziestu ośmiu! – powtórzył Blake. – Stało się to w Wielki Piątek 1898 roku. Wojsko Kitchnera zaatakowało najpierw ogniem artylerii, a potem przy dźwiękach kobz, fletów, bębnów i trąb ruszyła piechota i konnica.
– Ależ musiały być jatki – skrzywił się Nowicki. – I jeszcze sobie przygrywali… – Mówił po polsku, więc obaj oficerowie nie zrozumieli. A Smuga, aby uniknąć pytania, szybko dopowiedział:
– I tak Sudan stał się kondominium brytyjsko-egipskim.
– W zasadzie rządzą tu jednak Brytyjczycy – zakończył opowiadanie Blake. – Naczelnym gubernatorem Sudanu był lord Kitchener, a obecnie jest nim Reginald Wingate [154] .