Литмир - Электронная Библиотека

*

Sally śniła…

Po niebezpiecznej drodze na pola Jaru wędrował zmarły. Przebył cztery niebezpieczne bramy i stanął na brzegu Krętej Rzeki oddzielającej go od Krainy Umarłych. Przewoźnik miał twarz Nowickiego. Z uśmiechem oczekiwał na magiczną formułę… Zmarły, pochylił się do jego ucha i wyszeptał ją:

– O ty, który odcinasz sitowie, przewoźniku… O mocy niebiańska, która otwiera dysk słoneczny. O Re, Panie Jasności, przewieź mnie, nie zostawiaj mnie opuszczonego.

– Jakie jest imię tej łodzi? – chytrze spytał przewoźnik.

– Znam wszystkie imiona jej części składowych – odrzekł podróżujący.

– Wskakuj, brachu – odparł przewoźnik. – Tylko do rufy, nie do dzioba, bo jedynie to zapewni ci szczęście… A co tam trzymasz w ręku?

– To prezent dla Ozyrysa – odparł podróżujący, a Sally ujrzała niewielkie zawiniątko, które przyciskał do piersi i tak nagle, jak bywa to tylko we śnie, ze zdumieniem rozpoznała w podróżującym Tomka.

– Nie bój się, brachu, Ozyrysa – podpowiedział przewoźnik. – To swój chłop. Nie mogę tam wprawdzie z tobą iść, bo tu czeka mnie dużo pracy, ale poradzisz sobie…

– W Sali Obu Prawd [120] nic się nie ukryje – odparł podróżujący. – Wiem o tym: “Kto prawo omija, będzie ukarany. Skromność otrzyma bogactwo, a nieprawość nigdy nie osiągnie celu”.

Przed wejściem do Sali Obu Prawd czuwała boginii Hepter-Hor z dwiema głowami: lwicy i krokodyla, z nożami w obu rękach. Podróżujący zatrzymał się, by wygłosić inwokację:

“Bądź pozdrowiony, Boże Wielki! Panie Obu Prawd! Przyszedłem do Ciebie. O mój Panie! Przywiedziono mnie, bym ujrzał Twą doskonałość. Znam Ciebie, znam Twoje imię, znam imiona czterdziestu dwu otaczających Cię… Przybyłem, aby poznać Ciebie w pełni. Przyniosłem Tobie Obydwie Prawdy”.

Tomek – Sally była teraz zupełnie pewna, że to on – wszedł do środka. Sally rozejrzała się wokół jego oczyma. Na tronie siedział, stojący na czele sądu, Ozyrys.

Wagę dobra i zła obsługiwał Anubis, ale zamiast głowy szakala ujrzała łagodną twarz Wilmowskiego. Thot, zapisujący wyniki, miał twarz ojca Sally, pana Allana. Tomek poważnie skinął im głową, a potem pozdrowił dostojny trybunał, podając jednocześnie na wyciągniętej dłoni swe serce, usta i oczy. “To pierwszy etap sądu” – pomyślała Sally. “Wszystko, co w ciągu życia słyszał, widział i myślał było czyste i szlachetne. Zaraz rozpocznie się długa deklaracja niewinności”.

– Usunąłem z siebie moje grzechy.

– Nie zgrzeszyłem przeciw ludziom.

– Nie grabiłem biednych.

– Nie trułem.

– Nie zabijałem.

– Nie rozkazywałem mordercy.

– Nie wyrządziłem nikomu krzywdy.

– Jestem czysty, jestem czysty, jestem czysty – powtarzał Tomek, a Anubis i Thot uśmiechali się do niego.

Później trybunał rozpoczął przesłuchanie. Sprawdzono, czy podróżujący mówi prawdę. Jego serce położono na jednej szali wagi, na drugiej zaś – symbol boginii Maat, pióro. Sally zadrżała. Szale wagi chwiały się niepewnie to w jedną, to w drugą stronę. Gdy przechyliła się szala z piórem, potwór zwany Am-mutu, czyli Pożeracz Zmarłych o pysku krokodyla, z łbem i przednią częścią korpusu lwa, z zadem hipopotama szeroko otworzył przerażającą paszczę.

W tym momencie Tomek rozwinął zawiniątko i uniósł jego zawartość ku Ozyrysowi. W blasku świec zalśnił posążek faraona. Ozyrys tryumfalnie podniósł go do góry.

Szale wagi zadrżały i wyrównały się. Ozyrys wstał i uroczyście ogłosił podróżującego za “usprawiedliwionego głosem”. Toth z twarzą starego Allana poprowadził Tomka do Ozyrysa. Razem z Sally spojrzeli w jego twarz i obojgu zdumienie odebrało głos. Ozyrys miał bowiem twarz Smugi. Znacząco położył palec na ustach, nakazując milczenie.

– Przyznaję ci prawo pobytu na błogosławionych Polach Jaru, abyś mógł żyć wiecznie i szczęśliwie.

[120] Sala Obu Prawd (czyli dobra i zła) w domu Ozyrysa w Krainie Zmarłych, to miejsce, gdzie według staroegipskich wierzeń, odbywał się sąd nad zmarłym faraonem.


37
{"b":"90665","o":1}