Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Opracował program, dzięki któremu ma dostęp do ludzkiego mózgu i może sterować zachowaniem. I wypróbował to na mnie, na Roarke”u i na tobie.

– Na mnie? Ależ nie. Nie wmówisz mi, że Jess jest jakimś szalonym naukowcem. To brzmi jak bajka o Frankensteinie. On jest muzykiem.

– Jest inżynierem, muzykologiem i ostatnim kutasem.

Eye nabrała głęboko powietrza i opowiedziała jej tyle, ile uznała za stosowne. Kiedy mówiła, łzy Mayis obeschły, a w jej oczach pojawiła się zaciętość. Jeszcze tylko raz zadrżały jej wargi, po czym zacisnęły się.

– Wykorzystał mnie, żeby się zbliżyć do ciebie i do Roarke”a. Byłam tylko małym kółeczkiem w tej jego pieprzonej maszynie. Kiedy tylko cię poznał, dobrał się do twojego mózgu.

– To nie twoja wina, uspokój się – poprosiła Eye, widząc, że w jej oczach znów zalśniły łzy. – Mówię poważnie. Jestem zmęczona, naciskają na mnie i zaraz pęknie mi głowa. Nie potrzeba mi teraz twoich szlochów. To nie twoja wina. Obie zostałyśmy wykorzystane. Miał nadzieję, że Roarke pomoże mu w realizacji projektu. Ale to wcale nie znaczy, że przestałam być policjantem, a ty piosenkarką. Jesteś dobra, coraz lepsza. Wiedział, że będziesz świetna i dlatego cię wybrał. Ma zbyt wysokie mniemanie o swoim talencie, żeby występować z jakimś patałachem. Chciał kogoś, kto będzie błyszczał. I ty błyszczałaś.

Mayis otarła nos ręką.

– Naprawdę?

W tym słowie zadrgało tyle nadziei, że Eye zdała sobie nagle sprawę, jak bardzo Mayis zwątpiła w siebie.

– Naprawdę, Mayis. Byłaś wspaniała. Słowo.

– To dobrze. – Otarła oczy. – Chyba trochę poczułam się dotknięta, że wyszłaś w trakcie występu. Leonardo powiedział, że to głupie. Gdybyś nie musiała iść, to byś na pewno została. – Odetchnęła głęboko. Jej szczupłe ramiona uniosły się, lecz zaraz opadły. – Potem zadzwonił Jess i wszystko zwalił na mnie. Nie powinnam mu była uwierzyć.

– Nieważne. Później się tym zajmiemy. Naciskają mnie, Mayis. Mam bardzo mało czasu, żeby to zakończyć.

– Myślisz, że on zabijał ludzi?

– Muszę się dowiedzieć. – Odwróciła głowę, ponieważ rozległo się pukanie.

Weszła Peabody i zawahała się na progu.

– Przepraszam, poruczniku. Mam zaczekać na zewnątrz?

– Nie, już idę. – Mayis wstała, pociągając nosem. Posiała Eye łzawy uśmiech. – Przepraszam za ten potop i w ogóle.

– Powycieramy tu. Porozmawiamy, gdy tylko będę mogła. Nie przejmuj się tym.

Mayis skinęła głową, a jej opuszczone rzęsy ukryły nagły błysk, jaki pojawił się w jej oczach. Zamierzała zrobić coś więcej niż się tylko przejmować.

– Wszystko w porządku, poruczniku? – zapytała Peabody, gdy zostały same.

– Właściwie wszystko spieprzone, Peabody. – Eye siedziała, wbijając palce w skronie, by zmniejszyć bolesne napięcie. – Mira twierdzi, że profil osobowości naszego inżynierka nie pasuje do profilu mordercy. Obraziła się na mnie, bo chcę iść do innego konsultanta. Nadine Furst zaczyna węszyć za blisko, a ja właśnie złamałam Mayis serce i zrujnowałam jej ego.

Peabody milczała przez chwilę.

– A poza tym?

– Świetnie. – Zdobyła się na cień uśmiechu. – Cholera, wolałabym czyste, piękne morderstwo od babrania się w tym psychologicznym gównie.

– Tak było w dawnych dobrych czasach. – Peabody zrobiła miejsce wchodzącemu Feeneyowi. – Banda w komplecie.

– No to do roboty. Co nowego? – zapytała Eye Feeneya.

– Ekipa znalazła w studiu podejrzanego jeszcze jakieś dyski. Jak dotąd żadnego związku z ofiarami. Prowadził rejestr swoich operacji.

– Feeney pokręcił się niespokojnie. Jess był bardzo dosłowny w swoich domysłach co do rezultatów bodźców seksualnych, jakie zaaplikował Eye i Roarke”owi. – Nazwiska, daty, rodzaj sugestii Żadnej wzmianki o czterech ofiarach. Przeczesałem jego system łączności. Żadnych połączeń z żadną z ofiar.

– No to pięknie.

Feeney znów pokręcił się nerwowo, a jego różowe policzki oblały się ognistą czerwienią.

– Zabezpieczyłem jeden opis tylko dla ciebie.

Zmarszczyła brwi,

– A to dlaczego?

– Jest tam dużo o tobie, w tonie bardzo osobistym. – Spojrzał ponad głową Eye. – Poza tym był bardzo dosłowny w swoich domysłach.

– Tak, dał mi do zrozumienia, że interesuje się moim mózgiem.

– Moim zdaniem wcale nie interesuje go ta część twojej anatomii.

– Feeney nadął policzki i wypuścił powietrze. Uważał, że to będzie zabawny eksperyment, spróbować… hm.

– Co?

– Spróbować wpłynąć na twoje zachowanie wobec niego… każąc ci zainteresować się nim seksualnie.

Eye prychnęła. Nie chodziło o słowa, ale o formalny, sztywny ton, jakim wypowiedział je Feeney.

– Wyobrażał sobie, że może użyć swojej zabawki, żeby zaciągnąć mnie do łóżka? Świetnie. Możemy mu postawić jeszcze jeden zarzut – intencji molestowania seksualnego.

– Wspominał coś o mnie? – zapytała Peabody, lecz Eye zgromiła ją wzrokiem.

– To chore, Peabody.

– Chciałam tylko wiedzieć.

– Możemy w ten sposób przedłużyć mu pobyt w pudle – ciągnęła Eye – ale wciąż nie mamy na niego nic w najważniejszej sprawie. Profil, jaki opracowała Mira, też nie jest po naszej myśli.

– Poruczniku. – Peabody nabrała głęboko powietrza. – A może ona ma rację? Może Jess wcale nie odpowiada za te samobójstwa?

– Myślałam o tym. I taka możliwość mnie przeraża. Jeśli Mira ma rację, istnieje ktoś jeszcze z podobną zabawką i nie mamy żadnego tropu. Lepiej więc miejmy nadzieję, że uda nam się przymknąć naszego ptaszka.

– A propos naszego ptaszka. Lepiej, żebyś wiedziała, że nasz ptaszek wziął sobie adwokata – wtrącił Feeney.

– Tak myślałam. Znamy go?

– Leanore Bastwick.

– No nie. Jaki ten świat mały.

– Chyba szykuje się do otwartej wałki z tobą, Dallas. – Feeney wyciągnął torbę orzeszków i poczęstował Peabody. – Już się nie może doczekać. Chce zorganizować konferencję prasową. Wystarczy powiedzieć, że zgodziła się go reprezentować za darmo, tylko po to, żeby dobrać się do ciebie. Dostęp mediów ma jej to ułatwić.

– Niech się do mnie dobiera. Możemy zablokować konferencję prasową na dwadzieścia cztery godziny. Lepiej będzie, jeżeli przedtem coś zdobędziemy.

– Coś udało mi się ruszyć – odezwała się Peabody. – Może będzie jakiś trop, jeżeli go pociągniemy. Mathias rzeczywiście przez dwa semestry chodził na MIT. Niestety, było to trzy lata po tym, jak Jess zdobył swój stopień w domowym toku studiów, ale Jess korzystał ze swojego prawa wychowanka szkoły i miał dostęp do danych z ich plików. Uczył też muzykologii elektroników jako przedmiotu do wyboru – uniwersytet włączył ją do programu swojej biblioteki. Mathias korzystał z tego kursu w ostatnim semestrze.

Eye poczuła przypływ energii.

– To już jest jakiś ślad. Dobra robota. Wreszcie mamy powiązanie. Może szukaliśmy w niewłaściwym miejscu. Peany był pierwszą ofiarą, o której wiemy. A jeżeli to właśnie on miał jakieś związki z pozostałymi? To może być równie proste, jak ich wspólne zamiłowanie do elektronicznych zabawek.

– Sprawdzaliśmy to już.

– No to sprawdź jeszcze raz – powiedziała Eye do Peabody.

– I sprawdź dokładniej. Nie wszystkie sieci i połączenia są oficjalnie znane. Jeżeli Jess wykorzystał Mathiasa do opracowania swojego systemu, Mathias mógł się tym chwalić. Maniacy komputerowi używają różnych pseudonimów. Mógłbyś to sprawdzić?

– Ostatecznie – zgodził się Feeney.

– Skontaktuj się z Jackiem Carterem. Mieszkali razem w Olimpie. Może on ci w tym pomoże. Peabody, skontaktuj się z synem Deyane i wydobądź z niego wszystko, co się da na ten temat. Ja zajmę się sprawdzeniem Fitzhugha. – Rzuciła okiem na zegarek. – To na razie tyle. Może uda mi się do czegoś przebić.

Czuła, że w poszukiwaniu związku między ofiarami zmierza do punktu, który może okazać się właściwym tropem. Zamierzała zaangażować Roarke”a do sprawdzenia tego śladu. Połączyła się z nim przez videokom z samochodu.

– Cześć, poruczniku. Jak tam po drzemce?

60
{"b":"102676","o":1}