Литмир - Электронная Библиотека
A
A

W tych tu wyznaniach mańkuta ja daję radykalną folgę romantycznej skłonności do zwie- rzeń, czynię nawet intymne zwierzenia w imieniu pełnego dyskrecji Fifi. Inna rzecz, że zgoła do niczego drogą bezpośredniej narracji i prywatnych wyznań nie doszedłem, do niczego nie zbliżyłem się nawet, życie moich bliźnich, żywych i umarłych, a nawet moje zmarnowane życie dalej wydaje mi się nie do opisania. Rzeczywistość, co jest w zasięgu ręki i pamięci, jest w istocie jak niedościgły Lewiatan, przecinający ciemne i gęste oceany.

Jest zatem niedobrze. Z tysiąca rozlicznych powodów jest niedobrze. Matka z czołem przytkniętym do szyby stoi całymi godzinami przy oknie i patrzy w męce, jak nowi sąsiedzi swawolnie pustoszą stary ogród pana Kossobudzkiego. Schodzę do centrum, sprawdzam, czy na farze nie ma klepsydry, zaglądam do księgarni, na pocztę, na targ. Jest pełnia lata i nie ma narciarzy w barwnych kombinezonach, co przysparzali mi zgryzoty, ale letnicy w papuzich bermudach nie lepsi, a może i gorsi. Na budynku szkoły, w której czterdzieści lat temu pani Mazur, wpatrując się niemo w stawiane moją prawą ręką litery, trzebiła ze mnie resztki anal- fabetyzmu, wisi żółty transparent z napisem: „Najbardziej jadowite węże świata w centrum Wisły”. Dziesięciu mężczyzn w góralskich strojach śpiewa na rynku starą piosenkę o wolno- ści. Obłoki płyną nad Czantorią. Gdzieś w Polsce spadają ulewy, przychodzą powodzie. – Dopust Boży niechaj uczy pokory – z zawieszonego nad muszlą koncertową głośnika słychać głos proroka Jeremiasza. – Dopóki zło nie przestanie zwyciężać, dopóki nie połączą się roz- dzieleni kochankowie, dopóki nie ockną się śpiący rycerze – nie ustaną kataklizmy… – Głos proroka Jeremiasza okazuje się głosem zastępcy kierownika sztabu przeciwpowodziowego. Kamień spada mi z serca, ale i tak mam wrażenie, że w wypowiedzi zastępcy kierownika jest jakaś niejasność.

Wracam do domu i raz jeszcze kartkuję listy Stempowskiego i Giedroycia, i uprzytamniam sobie, że zarzut romantycznej skłonności do zwierzeń stawia Stempowski Gombrowiczowi. Jest bardzo niedobrze. Z tysiąca powodów jest bardzo niedobrze. Ogród pustoszeje, pełzną jadowite węże, podnoszą się wody, kota brakuje, tęsknota człowieka dławi jak rzemień i jesz- cze na domiar wszystkiego Stempowski myli się co do Gombrowicza.

38
{"b":"100410","o":1}