Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Popełniłam tyle błędów w życiu. Boję się popełniać nowe.

– Wszyscy się boimy, Nancy. Ale strach nie może powstrzymać naturalnego biegu rzeczy. Woda płynie, gdyż ma płynąć. Grzmot musi uderzyć, błyskawica musi przeciąć niebo. Dla ciebie nadeszła pora, aby oddalić się ode mnie i od mojego świata.

Nancy poczuła ciężar słów José, który ją przygniótł, nie pozostawiając miejsca na hipokryzję.

– Co mam zrobić? – zapytała niespokojnie.

– Zastanowić się spokojnie. Dopóki będziesz panią Dominici, wiele drzwi pozostanie zamkniętych dla ciebie. Nancy Dominici nigdy nie ujrzy swego nazwiska obok nazwisk słynnych prawników, dla których pracuje.

– Żaden z nich nie jest ciebie wart – zaprotestowała zdając sobie doskonale sprawę, że José miał rację. Dobrze wiedziała, że będąc u władzy należy trzymać się żelaznych zasad, które wykluczają pariasów, nawet jeśli dawno zrehabilitowali się za swoje pochodzenie, jak José Vicente Dominici. – Jesteś lepszy od nich wszystkich razem wziętych.

– Nie szukamy kandydata do nagrody za dobry charakter w tę noc Bożego Narodzenia. Mówimy o społecznych uwarunkowaniach. Mam na myśli cele, o które od dawna walczysz.

– Mam już wszystko, czego pragnę – odrzekła bez przekonania.

– Ty chcesz być numerem jeden – poprawił ją. – Ale dopóki będzie trwało nasze przymierze, będzie to niemożliwe.

– Co mam zrobić? – powtórzyła raz jeszcze.

– Musisz poślubić Taylora Carr. On otworzy ci drzwi swojego świata. Przy nim nie będzie ograniczeń dla twoich ambicji. I będziesz mogła wreszcie pokazać, ile jesteś warta.

Nancy przyglądała mu się zdumiona i zafascynowana, jej zamyślone oczy błyszczały radością.

– Od jak dawna przeżuwasz te myśli?

– Od chwili, kiedy cię poznałem. Kiedy byłaś dzieckiem i przyszedłem zaproponować wam pomoc Franka, a ty stanęłaś w drzwiach zapraszając mnie do środka. Pamiętasz?

Tak, pamiętała każdy szczegół z tego odległego dnia. Gdy pierwszy raz ujrzała José, przyrównała go do góry. Przypomniała sobie to wrażenie siły, spokoju, bezpieczeństwa, które emanowało z jego postaci.

– Wzięłam cię za przyjaciela taty. A ty nie mogłeś się zdecydować na wejście. Patrzyłeś na mnie tymi twoimi małymi, ciemnymi oczami – dodała głaszcząc go lekko po twarzy. – Pogłaskałeś mnie po głowie.

Tak, właśnie tak było w ten odległy dzień, kiedy José wyczytał w spojrzeniu Nancy powagę i determinację wzbudzające szacunek.

– Od tamtej chwili wiedziałem, że chcesz zostać kimś. I miałaś wszelkie dane, aby tak się stało. Byłaś ofiarą, ale miałaś niezłomny charakter i rozpaczliwą potrzebę odegrania się za wyrządzoną ci krzywdę. To wtedy odczułem potrzebę przebywania blisko ciebie, pomagania ci, w miarę moich możliwości, w znalezieniu twojej własnej drogi.

– Dlatego zgodziłeś się poślubić mnie?

– Dlatego i z innych jeszcze powodów. Za długo byłoby o tym mówić.

– A teraz dlaczego oddalasz mnie od siebie?

– Ponieważ w tym ostatnim podejściu, które doprowadzi cię na szczyt, jest ci potrzebny ktoś inny. Nie jestem odpowiednią osobą. Będę czynnym widzem. Będę interweniował tylko w razie konieczności. Ale nie sądzę, abym ci był potrzebny.

Nancy położyła mu głowę na ramieniu i cicho zapłakała. Tej nocy, na pożegnanie, kochali się namiętnie i czule. Potem José trzymał ją w swoich ramionach i patrzyli razem na śnieg za oknem, który wciąż padał, nieubłagany, cichy, uroczysty jak ich los.

Dzień później José Vicente Dominici wyjechał do Kalifornii, gdzie miał się osobiście zająć winnicami kupionymi kilka lat wcześniej. Nancy wróciła do Nowego Jorku i złożyła pozew o rozwód.

Sześć miesięcy później ogłoszono zaręczyny Nancy Pertinace, znanego adwokata, z Taylorem Carr, doktorem z Uniwersytetu w Yale, pochodzącym z arystokratycznej bostońskiej rodziny.

Trochę później na tabliczce i firmowym papierze kancelarii Printfull, Kaflich amp; Losey pojawiło się nazwisko Nancy. Od tamtej pory pięła się niepowstrzymanie w górę, a wszystkie drzwi, łącznie z ekskluzywnymi klubami i środowiskiem wyższych sfer, stały otworem przed tą wspaniałą, inteligentną, przedsiębiorczą, wykształconą kobietą, Nancy Carr.

57
{"b":"95078","o":1}