Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Widziałem go. Mówię o tym dziecku.

– To był chłopiec?

– Tak sądzę.

– Kiedy go pan zobaczył?

– Gdy próbowałem dostać się do samochodu.

Tickner rozłożył ręce.

– Może zacznie pan od początku i opowie nam, co dokładnie się stało?

Powtórzyłem mu tę samą historię, którą wcześniej opowiedziałem Lenny'emu. Regan ani na chwilę nie zmienił pozycji. I nadal nie odezwał się słowem. Uznałem, że to dziwne. Kiedy mówiłem, Tickner sprawiał wrażenie coraz bardziej wzburzonego. Skóra na jego gładko wygolonej czaszce napięła się, w wyniku czego tkwiące na czubku głowy okulary przeciwsłoneczne zaczęły się zsuwać. Co chwila je poprawiał. Widziałem pulsującą żyłkę na jego skroni.

Zaciskał zęby. Kiedy skończyłem, Tickner rzekł:

– Pan kłamie.

Lenny wepchnął się między niego a moje łóżko. Przez chwilę myślałem, że dojdzie do wymiany ciosów, która z pewnością źle by się skończyła dla Lenny'ego. Jednak nie ustąpił ani na milimetr.

Przypomniało mi się, jak w trzeciej klasie zaczepiał mnie Tony Merullo. Lenny chciał nas rozdzielić, dzielnie wszedł między nas i oberwał. Teraz stał oko w oko ze znacznie większym od siebie mężczyzną. – Do diabła, co się z panem dzieje, agencie Tickner?

– Pański klient jest kłamcą.

– Panowie, rozmowa skończona. Wynoście się.

Tickner nachylił się tak, że ich czoła prawie się stykały. – Mamy dowód, że on kłamie.

– Ciekawe jaki – rzekł Lenny i zaraz dorzucił: – Nie, chwileczkę, zapomnijcie o tym. Nie chcę go poznać. Czy mój klient jest aresztowany?

– Nie.

– No, to zabierajcie swoje żałosne tyłki z tego pokoju.

– Lenny – uspokoiłem go.

Posławszy jeszcze jedno gniewne spojrzenie Ticknerowi, Lenny odwrócił się do mnie. – Zakończmy to teraz – powiedziałem.

– On próbuje zrzucić winę na ciebie.

Wzruszyłem ramionami, ponieważ nic mnie to nie obchodziło. Sądzę, że Lenny to zrozumiał. Odsunął się. Kiwnąłem głową do Ticknera, żeby robił swoje. – Widział pan Rachel przed dzisiejszym dniem.

– Już mówiłem wam…

– Jeśli nie widział pan Rachel Mills i nie rozmawiał z nią, to skąd pan wie, że była agentką FBI?

Lenny roześmiał się. Tickner błyskawicznie się do niego odwrócił.

– Dlaczego pan się śmieje?

– Ponieważ, tępaki, moja żona jest przyjaciółką Rachel Mills.

Tickner zbaraniał.

– Co?

– Moja żona i ja cały czas utrzymujemy kontakty z Rachel Mills.

To my poznaliśmy ich ze sobą. – Lenny znów parsknął śmiechem.

– To ma być ten dowód?

– Nie, nie to – warknął Tickner, przechodząc do obrony. – Ta bajeczka o żądaniu okupu i o tym, że nagle postanowił pan poprosić o pomoc byłą dziewczynę. Myśli pan, że w nią uwierzymy?

– A waszym zdaniem – zapytałem – co się zdarzyło?

Tickner nie odpowiedział.

– Uważacie, że ja to zrobiłem, tak? Wymyśliłem kolejny skomplikowany plan, żeby wyłudzić następne dwa miliony dolarów od mojego teścia?

Lenny próbował mnie powstrzymać.

– Marc…

– Nie, pozwól, że coś im powiem. – Próbowałem nawiązać kontakt wzrokowy z Reganem, ale on wciąż wyglądał na nieobecnego duchem, popatrzyłem więc na Ticknera. – Na prawdę sądzicie, że to ukartowałem? Po co komplikowałbym wszystko tym spotkaniem w parku? Skąd miałem wiedzieć, że mnie tam znajdziecie? Do diabła, wciąż nie wiem, jak wam się to udało.

Po co próbowałbym dostać się do ruszającego samochodu? Dlaczego nie miałbym po prostu wziąć pieniędzy, ukryć ich i wymyślić bajeczki dla Edgara? Gdybym sfingował to wszystko, to czy wynająłbym tego mężczyznę we flanelowej koszuli? Po co? Po co miałbym korzystać z czyjejś pomocy i skradzionego samochodu?

Niech pan da spokój. To bez sensu. Spojrzałem na Regana, który wciąż nie chwytał przynęty. – Detektywie Regan?

On jednak powiedział tylko:

– Nie był pan z nami szczery, Marc.

– Ach tak? – mruknąłem. – W jakiej sprawie nie byłem z wami szczery?

– Twierdzi pan, że od czasu ukończenia college'u aż do dziś nie rozmawiał pan z Rachel Mills przez telefon.

– Tak.

– Mamy wykazy rozmów telefonicznych, Marc. Trzy miesiące przed zamordowaniem pana żony ktoś dzwonił z domu Rachel do waszego. Chce pan nam to wyjaśnić?

Spojrzałem na Lenny'ego, szukając u niego pomocy, ale on tylko na mnie patrzył. To nie miało sensu. – Słuchajcie – powiedziałem.

– Mam numer telefonu komórkowego Rachel. Zadzwońmy do niej i dowiedzmy się, gdzie ona jest.

– Niech pan to zrobi – zachęcił mnie Tickner.

Lenny podniósł słuchawkę telefonu, który stał na stoliku obok mojego łóżka. Podałem mu numer. Po szóstym sygnale usłyszałem głos Rachel, mówiący, że nie może odebrać telefonu i żebym zostawił wiadomość. Zrobiłem to. Regan w końcu odszedł od ściany.

Przysunął sobie krzesło i usiadł przy moim łóżku. – Marc, co pan wie o Rachel Mills?

– Wystarczająco dużo.

– Chodziliście ze sobą w college'u?

– Tak.

– Jak długo?

– Dwa lata.

Regan rozłożył ręce i zrobił wielkie oczy.

– Widzi pan, agent Tickner i ja nadal nie rozumiemy, dlaczego pan do niej zadzwonił. No dobrze, chodziliście ze sobą w college'u. Skoro jednak tak długo nie utrzymywaliście żadnych kontaktów… – Wzruszył ramionami. – Dlaczego akurat ona?

Zastanawiałem się, jak to wyjaśnić i wybrałem najprostszy sposób.

– Nadal się rozumiemy.

Regan skinął głową, jakby to wszystko wyjaśniało.

– Wiedział pan, że wyszła za mąż?

– Cheryl, żona Lenny'ego, powiedziała mi o tym.

– I wiedział pan, że jej mąż został zastrzelony?

– Dowiedziałem się o tym dzisiaj. – Zaraz uświadomiłem sobie, że jest już po północy, i poprawiłem się: – A raczej wczoraj.

– Rachel powiedziała panu o tym?

– Usłyszałem o tym od Cheryl. – Przypomniały mi się słowa Regana, które wypowiedział podczas swojej późnej wizyty. – A potem pan powiedział, że to Rachel go zastrzeliła.

Regan znów spojrzał na Ticknera. Ten rzekł:

– Czy pani Mills wspomniała panu o tym?

– O czym, że zastrzeliła męża?

– Tak.

– Chyba pan żartuje?

– Nie wierzy pan w to, prawda?

Lenny wtrącił się:

– A co za różnica, w co wierzy?

– Przyznała się – rzekł Tickner.

Spojrzałem na Lenny'ego. Odwrócił wzrok. Spróbowałem usiąść na łóżku. – No to czemu nie siedzi w więzieniu?

Tickner lekko spochmurniał. Zacisnął pięści.

– Twierdziła, że strzał padł przypadkiem.

– A pan w to nie wierzy?

– Jej mężowi wpakowano kulę w głowę z bardzo bliskiej odległości.

– Zatem powtarzam pytanie: dlaczego nie siedzi w więzieniu?

– Nie znam wszystkich szczegółów – wyznał Tickner.

– To znaczy?

– Tę sprawę prowadziła miejscowa policja, nie my – wyjaśnił Tickner. – Postanowili nie wysuwać oskarżenia.

Nie jestem policjantem ani nawet wytrawnym psychologiem, ale nawet ja widziałem, że Tickner coś ukrywa. Popatrzyłem na Lenny'ego. Jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć, co – oczywiście – było zupełnie nie w jego stylu. Tickner odsunął się od mojego łóżka. Regan przejął pałeczkę. – Powiedział pan, że wciąż dobrze się rozumiecie z Rachel? – zaczął.

– Mój klient już odpowiedział na to pytanie – wtrącił się Lenny.

– Czy nadal ją pan kocha?

Lenny nie mógł pozostawić tego bez komentarza.

– Czy prowadzi pan kącik złamanych serc, detektywie Regan? Do diabła, co to wszystko ma wspólnego z córką mojego klienta?

– Proszę o cierpliwość.

– Nie, detektywie, nie ścierpię tego dłużej. Te pytania są idiotyczne. – Znów położyłem dłoń na jego ramieniu. Lenny odwrócił się do mnie. – Oni chcą, żebyś potwierdził…

– Wiem o tym.

– Mają nadzieję dowieść, że zabiłeś swoją żonę z powodu Rachel.

– O tym też wiem. – Spojrzałem na Regana. Przypomniałem sobie, co czułem, kiedy zobaczyłem Rachel w supermarkecie.

– Wciąż pan o niej myśli? – spytał Regan.

– Tak.

– A ona o panu?

Lenny nie poddawał się.

– Skąd on ma wiedzieć, do diabła?

– Bob? – powiedziałem, po raz pierwszy zwracając się do niego po imieniu.

– Tak?

– Co właściwie chcesz udowodnić?

Regan powiedział cicho, prawie szeptem:

– Pozwól, że zapytam jeszcze raz. Czy przed spotkaniem w supermarkecie nie widziałeś Rachel Mills, od kiedy zerwaliście ze sobą w college'u?

– Jezu Chryste! – warknął Lenny.

– Nie.

– Na pewno?

– Ani razu.

– Nawet nie przekazywali sobie miłosnych liścików na sali wykładowej – powiedział Lenny. – Skończcie z tymi idiotyzmami.

Regan nachylił się do mnie.

– Odwiedziliście prywatną agencję detektywistyczną w Newark, pytając o płytkę CD.

– Tak.

– Dlaczego akurat dzisiaj?

– Nie rozumiem.

– Pana żona nie żyje od półtora roku. Skąd to nagłe zainteresowanie kompaktem?

– Dopiero go znalazłem.

– Kiedy?

– Przedwczoraj. Był schowany w piwnicy.

– A zatem nie miał pan pojęcia, że Monica wynajęła prywatnego detektywa?

Zwlekałem chwilę z odpowiedzią. Myślałem o tym, czego dowiedziałem się od śmierci mojej pięknej żony. Chodziła do psychiatry. Wynajęła prywatnego detektywa. Chowała różne rzeczy w piwnicy. Nie wiedziałem o tym. Myślałem o życiu, mojej ukochanej pracy, zamiłowaniu do podróży. Jasne, kochałem moją córeczkę. Nosiłem ją na rękach i podziwiałem.

Mógłbym oddać za nią życie – i zabić, żeby ją chronić – lecz nie mogłem się okłamywać. Wiedziałem, że nie w pełni akceptowałem wszystkie te zmiany, jakie wniosła w moje życie. Jakim byłem ojcem? Jakim mężem? – Marc?

– Nie – powiedziałem cicho. – Nie miałem pojęcia, że wynajęła prywatnego detektywa.

– I nie domyśla się pan, dlaczego to zrobiła?

Przecząco pokręciłem głową. Regan zamilkł. Tickner wyjął grubą brązową kopertę.

– Co to takiego? – spytał Lenny.

– Zawartość CD. – Tickner znowu na mnie popatrzył.

– Nigdy nie widział się pan z Rachel, tak? Dopiero w supermarkecie.

52
{"b":"94965","o":1}