Литмир - Электронная Библиотека

Dzień szósty: życie, ciąg dalszy

Adam odepchnął od siebie niepokojącą myśl, że od kilkunastu dni, gdy wraca z pracy, w domu jest ciszej niż zwykle. A gdy uchyla drzwi gabinetu, Myszka już nie bawi się w holu. Wcześniej prawie zawsze ją tu widział, pochłoniętą prostymi czynnościami, w których wykonanie wkładała mnóstwo wysiłku. Klocki ustawione z trudem jeden na drugim. Kreski nierówno przeciągnięte pisakiem przez kartkę. Wyrwana noga pluszowego misia. Zasznurowane krzywo buciki. Barbie rozebrana do naga.

Adam nie wiedział, czy cisza w holu jest lepsza od bełkotliwych dźwięków wypowiadanych grubym głosem. Nie usiłował tego rozstrzygać. Zarejestrował fakt.

Pewnie Ewa zamyka ją w sypialni. “Przede mną”, pomyślał.

Ale Ewa, jak zauważył, gdy szedł do kuchni, leżała na kanapie z książką w ręku. I sprawiała wrażenie, że leży tak od kilku godzin.

“Gdzie jest Myszka?”, pomyślał z niezrozumiałym dla siebie niepokojem, gdy zdarzyło się to któryś raz z rzędu.

Cicho, na palcach, podszedł do lalek porzuconych niedbale na podłodze. Jakimś cudem kunsztowna fryzura Barbie ocalała, choć lalka została odarta z pięknego stroju. “Leżała na podłodze goła i w jej nagości Adam dopatrzył się czegoś obrzydliwego. Początkowo nie wiedział, co to. Potem zobaczył, że Barbie ma wysoko sterczące, wielkie piersi, które ładnie prezentowały się pod sukienką, ale bez ubrania były zdumiewająco sztuczne.

“Silikonowy biust Pameli Andersen”, pomyślał zgryźliwie.

Nadal jednak coś go niepokoiło w wyglądzie lalki. Przyjrzał się uważnie jej zbyt długim i zbyt zgrabnym nogom, zaokrąglonym biodrom, przesadnie wąskiej talii. Wzruszył ramionami: modelki w kolorowych pismach wyglądały podobnie, choć zapewne dopiero po komputerowych zabiegach grafików. Ale w Barbie było coś zagadkowo obleśnego.

Nagle odkrył: naga Barbie miała ogromne piersi, ale nie miała nic pomiędzy nogami. Odruchowo parsknął śmiechem, zaraz jednak przyłożył dłoń do ust. Nie chciał, aby Ewa go usłyszała.

“Ta lalka jest ocenzurowana obyczajowo! I to w jak szczególny sposób!”, pomyślał sarkastycznie. “Małe dziewczynki nie powinny wiedzieć, że Barbie ma waginę, choć wolno, by widziały jej biust? Zabawne… Co na to Myszka?”

Był zaciekawiony. Nie wiedział, że Myszka znacznie wcześniej poświęciła długie godziny na kontemplowanie anatomii Barbie. Tego, co Barbie miała i czego jej zabrakło.

*

Jałowa ziemia, pokryta zielonym futerkiem trawy, czekała cierpliwie, wierząc, że On nie zapomni. Myszka po raz pierwszy tak bardzo była ciekawa, co On zrobi, że pamiętała o strychu przez cały wieczór i początek następnego dnia. Myszka chciała zobaczyć, jak On ożywi ziemię.

Istniało wiele możliwości, Myszka to wiedziała. Mama nie zawsze w porę przełączała telewizor na kanały dozwolone dla córki. A zresztą mama nie była pewna, czy w ogóle istnieje coś, czego Myszka nie powinna oglądać. Granice wyobraźni dziewczynki nie były jej znane; ani granice jej rozumienia. Myszce zdarzało się oglądać horrory, w których na bezbronną ziemię przekradały się niewyobrażalne i groźne monstra. Oglądała programy przyrodnicze, w których jedne zwierzęta w okrutny sposób zabijały inne, pożerając je, gdy jeszcze trwały w agonii. Dziewczynka obawiała się, że ziemia, którą On teraz stwarzał, stanie się miejscem takich zmagań; że któryś z potworów oglądanych w telewizji ożywi ziemię w sposób, który wzbudzał jej lęk.

O wiele gorsze niż filmowe monstra były obrazy wojen. A te dziewczynka oglądała prawie codziennie, gdyż mama co wieczór śledziła newsy w telewizorze i nie widziała powodu, aby usuwać córkę z pokoju. Nakazywała jej wyjść, gdy w jakimś filmie pan i pani zaczynali się dotykać i rozbierać. Wojny zaś w telewizyjnych “Wiadomościach” były czymś tak naturalnym jak prognozy pogody: pokazywano je codziennie, z niewielkimi tylko zmianami. Ewie nigdy nie przyszło do głowy, że to one budzą w Myszce strach i niezrozumienie o wiele większe niż sceny erotyczne. A jednak Ewa czuła, że Myszce należy zabronić oglądania takich scen, a można jej pozwolić na oglądanie telewizyjnych dzienników, które w szybkim, rockandrollowym rytmie – niemal jak na paradzie – pokazywały bombardowanie miast, egzekucje jeńców, uliczne walki, katastrofy, morderstwa. Myszka nie mogła tego pojąć. Ludzie szukający nawzajem bliskości ciał wydawali jej się piękni i dobrzy, ci sami ludzie strzelający do siebie byli nieprzyzwoici.

Dziewczynka potrząsała bezradnie głową, wierząc, że wypadną z niej wszystkie złe obrazy, których nie chciała tam mieć i których istnienia On nie powinien się nawet domyślać. Gdyby się domyślił, mógłby stworzyć coś po stokroć bardziej przerażającego. A może już stworzył…?

Zasłony zawirowały i zaczęły się rozchylać, jak w teatrze, a Myszka niecierpliwie oczekiwała na to, co tym razem wyłoni się spoza kurtyny, uplecionej z czerni głębokiej jak sadza.

Ziemia. Nad nią niebo. Ptaki i chmury pomiędzy niebem a ziemią. Woda. Wieloryby i miliony innych wodnych stworzeń. Myszka czujnie spojrzała na ziemię… Trawa zafalowała od Jego oddechu… Nie, nie tylko od Jego oddechu. Trawa żyła. Z norek wychodziły rude lisy z puszystymi kitami, rdzawe borsuki i małe, aksamitne krety, oślepione słońcem. Harcowały zające, sarny i długoogoniaste małpy. Kumkały żaby. Łagodne, białe baranki skubały trawę. Miś koala pił coca-colę…

– Ne… Neee… – powiedziała odruchowo Myszka i coca-cola zniknęła. Miś żuł eukaliptusowe liście.

W pewnej chwili zwierzęta znieruchomiały, nasłuchując. Ziemia zatrzęsła się, powietrze rozdarł ryk setek trąb i przez łąkę przetoczyły się słonie, wydeptując w trawie pierwsze ścieżki. Za nimi przebiegło stado płochliwych antylop, długoszyich żyraf, skocznych zebr…

– TO JEST DOBRE – stwierdził Głos.

Myszka zaklaskała w dłonie. To było bardzo dobre. Nie było wilków, tygrysów, panter ani żadnych monstrów. On bezbłędnie wyjął z jej pamięci tylko to, co należało wyjąć. I tylko tego użył do stwarzania. Zrozumiała, że na początku błądził, gdyż Mu nie pomagała. Teraz już była pewna, że nie jest jedynie widzem.

Potem nadeszły kolejne zwierzęta. Dziewczynka od razu dostrzegła ich odrębność: trzymały się razem, gromadziły się w stada. Rozpoznała domowe bydło i trzodę: łagodne krowy, jurne byczki, pogodne kozy, wesołe świnki. I ptaki przykute na zawsze do ziemi: kury, koguty, indyki. Były niespokojne, jakby na coś oczekiwały. “Czekają na kogoś, kto na nie krzyknie, uderzy kijem, zagna do domu”, pomyślała, nie wiedząc, skąd to wie.

On milczał. Trawa falowała, a silny wiatr gnał po niebie chmury, bałwanił wodę, kładł na ziemię gałęzie drzew. Był tak silny, że przyginał ku ziemi Myszkę i rozwiewał jej włosy.

“Nad czym On tak myśli?”, zdziwiła się. “Prawie wszystko już zrobił, może odpocząć…”

Ale zarówno na ziemi, pomiędzy nią a niebem, jak w wodzie, wśród ptaków, ryb i zwierząt, wyczuwało się oczekiwanie. Coś miało się stać. Coś ważnego. Coś, co zmieni ten krajobraz, zakłóci jego harmonię, zmieni rytm nowego życia, wyznaczy inną hierarchię.

Myszka próbowała się domyślić, co by to mogło być. Bała się, że monstrum. A jeśli On wyłowił je z jej pamięci, choć wcisnęła je najgłębiej jak mogła – i zaraz zjawi się tu, wielkie, obrzydliwe, nieobliczalne…? Jak w kreskówce, którą oglądała na kanale Kid Fox. Jak w horrorze, na który zerkała wczoraj mama, przeglądając równocześnie kolorowe żurnale.

Nie chciała na to patrzyć. Już wiedziała, że zapalenie żarówki nie przerwie Jego pracy, gdyż On stwarza wciąż i wciąż, bez przerwy, ciągle na nowo, i nigdy nie ma dość. Czuła, że popełni jakąś przerażającą pomyłkę, gdyż właśnie wtedy, gdy Napełnia kolejne ziemie, przytrafiają Mu się najstraszliwsze błędy. Pomyślała, że nie chce w tym uczestniczyć. Nie chce Mu podpowiadać. Może On przestanie…

Żyrafy obróciły długie szyje, zające stanęły słupka, sarny nadstawiły uszu, słonie zaryczały przeciągle, ptaki znieruchomiały w powietrzu, wieloryby skryły się w głębinach wód – i nawet’ On wstrzymał oddech, gdyż wiatr nagle ucichł…

– Maaaaaa…!!!!! – krzyknęła Myszka, miotając się po strychu i nie umiejąc znaleźć włącznika światła.- Maaaaaa! – zawołała jeszcze raz, w niepojętej panice, przerażona tym, co nastąpi. COŚ. Coś potwornego.

Nagle przypomniała sobie o dzwonkach. Jeden z nich był koło niej i choć go nie widziała, uwięziona w tej miękkiej czerni, która w jednej chwili przestała być bezpieczna, to miotając się rozpaczliwie, trafiła na niego ręką. Z całej siły nacisnęła guzik. W domu rozległ się przeraźliwy dźwięk.

Ewa zerwała się z tapczanu. Dzwonek zadźwięczał po raz pierwszy, Myszka jeszcze nigdy dotąd go nie użyła.

– Coś się stało… Coś złego… – myślała, pędząc w panice po schodach. Wspinając się na strych, dostrzegła kątem oka, że Adam uchyla drzwi od gabinetu, lecz zaraz głośno je zamyka (aby uchylić ponownie, gdy znikła na schodach).

Wpadła na strych. Spowijała go ciemność. Myszka tkwiła tu, nie zapalając żarówki?, chyba że ją zgasiła, i ta nagła, przedziwnie czarna ciemność eksplodowała jej krzykiem. Ewa jeszcze nigdy nie widziała czerni tak doskonale czarnej, tak głębokiej, pochłaniającej wszelkie światło.

– Myszka… – szepnęła niepewnie, nie umiejąc znaleźć kontaktu. Miała uczucie, że znalazła się w innym wymiarze; gdzieś zapodział się strych i złożone na nim sprzęty; zniknęły ukośne ściany ograniczające przestrzeń. Poczuła ruch powietrza i czyjąś niewidoczną, groźną obecność.

– Myszka… – szepnęła jeszcze raz, ale głos uwiązł jej w gardle jak wielka, dusząca kula. Powoli ulegała tej samej panice, co przed chwilą jej córka.

– Maaa… – odpowiedziała grubym głosem Myszka i Ewa odetchnęła.

W każdym razie dziewczynka tu jest, cała, zdrowa i nie krzyczy. Zatem to tylko jakiś zwykły, niczym nie uzasadniony lęk.

– Nie mogę znaleźć kontaktu – powiedziała, starając się, by zabrzmiało to jak najspokojniej, gdyż miała wrażenie, że kontakt zniknął. Razem ze ścianą. Miała uczucie, że stoi oblepiona czernią jak pajęczą siecią, niezdolna do ruchu, nie mając przed sobą nic poza nieskończoną i niewidoczną przestrzenią.

23
{"b":"87879","o":1}