– Trzeba nabrać do tego smaku.
– Z psim gównem jest ten sam problem. Ach, a propos gówna. – Eve wyjęła kawę z automatu i odważnie pociągnęła duży łyk. – No więc jak się miewasz?
– Dobrze. Lepiej. Ostatnio robię wiele rzeczy, na które kiedyś nie mogłam znaleźć czasu. Wiesz, kiedy człowiek otrze się o śmierć, od razu zaczyna inaczej patrzeć na świat. Słyszałam, że Morse został uznany za poczytalnego i może stanąć przed sądem.
– Nie jest świrem. Jest po prostu mordercą.
– Po prostu mordercą! – Nadine przesunęła palcem po gardle w miejscu, gdzie kiedyś przeciął skórę nóż. – Nie sądzisz, że skoro jest mordercą, to i świrem?
– Nie, niektórzy po prostu lubią zabijać. Nie myśl o tym, Nadine. To nie pomaga.
– Próbowałam zapomnieć. Wzięłam parę tygodni urlopu, spędziłam trochę czasu z rodziną. To mi dobrze zrobiło. Przypomniałam sobie, że kocham swoją pracę. I jestem dobra w tym, co robię, nawet jeśli kiedyś zawiodłam…
– Nie zawiodłaś – przerwała jej Eve. – Byłaś pod wpływem narkotyków, na gardle czułaś nóż i bałaś się. Przestań się tym zadręczać.
– Spróbuję. – Wydmuchnęła dym z ust. – Są jakieś nowe wieści o twojej przyjaciółce? Właściwie nie miałam okazji, żeby ci powiedzieć, jak bardzo jest mi przykro, że wpadła w takie tarapaty.
– Wszystko będzie dobrze.
– Już ty się o to postarasz.
– Zgadza się, Nadine, a ty mi pomożesz. Mam dla ciebie informacje z anonimowego źródła. Nie, żadnego nagrywania, rób notatki – rzuciła Eve, kiedy dziennikarka wsunęła rękę do torebki.
– Jak sobie chcesz. – Wygrzebała długopis i notes. – Wal.
– Mamy trzy zabójstwa; dowody wskazują, że popełnił je ten sam człowiek. Pierwsza ofiara, Het-ta Moppett, tancerka i panienka do towarzystwa, została pobita na śmierć dwudziestego ósmego maja, około drugiej nad ranem. Twarz miała zmasakrowaną nie do poznania.
– Ach – powiedziała tylko Nadine i zamilkła.
– Zwłoki odnaleziono o szóstej rano; ofiara nie miała przy sobie żadnych dokumentów i jako niezidentyfikowana trafiła do kostnicy. W czasie, kiedy popełniono to morderstwo, Mavis Freestone stała na scenie znajdującej się za twoimi plecami i ryczała do mikrofonu w obecności około stu pięćdziesięciu świadków.
Nadine uniosła brew i uśmiechnęła się.
– No, no. Proszę mówić dalej, pani porucznik.
I Eve mówiła.
Nic więcej na razie nie mogła zrobić. Wiedziała, że gdy program Nadine Furst zostanie nadany, niemal wszyscy w wydziale od razu odgadną, kim jest owo „anonimowe źródło", ale nie uda się tego dowieść. A gdyby została wezwana na dywanik do szefa, skłamie bez żadnych skrupułów, dla dobra Ma-vis i, być może, własnego.
Kilka następnych godzin spędziła w biurze, w tym czasie spadł na nią przykry obowiązek skontaktowania się z bratem ofiary, jedynym krewnym, jakiego udało się odnaleźć, i powiadomienia go o śmierci siostry.
Po zakończeniu tej jakże wesołej rozmowy ponownie zajęła się oglądaniem dowodów zebranych przez ekipy śledcze w miejscu, gdzie znaleziono ciało Hetty Moppett.
Nie ulegało wątpliwości, że tam właśnie zginęła. Morderca działał szybko i sprawnie. Jedynym obrażeniem poniesionym przez ofiarę przy próbie obrony własnej było pogruchotane ramię. Nie znaleziono jeszcze narzędzia zbrodni.
Jak w sprawie Boomera, pomyślała. Tamtemu jednak morderca przed śmiercią zmiażdżył palce, zgruchotał ramię i roztrzaskał kolana. Innymi słowy, Boomer był torturowany. Miał bowiem coś więcej niż tylko informacje; w swoim pokoju ukrywał próbkę nieznanej substancji oraz jej wzór, a zabójca chciał zdobyć i jedno, i drugie.
Ale Boomer się nie dał, a morderca z jakiegoś powodu nie przeszukał jego mieszkania; albo nie zdążył, albo wolał nie ryzykować.
Dlaczego jednak wrzucił ciało do rzeki? Prawdopodobnie chciał zyskać na czasie, ale jego plan spalił na panewce; zwłoki zostały szybko odnalezione i zidentyfikowane. Wkrótce potem w pokoju Boomera zjawiły się Eve i Peabody.
Następną ofiarą była Pandora. Za dużo wiedziała, stawiała zbyt wygórowane żądania, w interesach okazała się partnerką niegodną zaufania, groziła, że porozmawia z właściwymi ludźmi. Do wyboru, do koloru, pomyślała Eve i potarła twarz dłońmi.
Jej śmierć była bardziej gwałtowna, nastąpiła po zaciekłej walce. Trudno się dziwić, skoro Pandora nałykała się Nieśmiertelności. Nie była jakąś tam głupiutką panienką do towarzystwa napadniętą na ulicy czy żałosnym szpiclem, który wiedział za dużo. Pandora była twardą, chorobliwie ambitną kobietą o bystrym umyśle. I dobrze rozwiniętych bicepsach, przypomniała sobie Eve.
Trzy trupy, jeden zabójca i jedno łączące ich ogniwo. Pieniądze.
Sprawdziła na komputerze transakcje kredytowe dokonane ostatnio przez wszystkich podejrzanych. Tylko Leonardo cienko przędł. Tkwił w długach po swoje złote oczęta, a nawet głębiej.
Z drugiej strony, chciwość nie zna pojęcia salda kredytowego. Dotyka tak bogatych, jak i biednych. Eve zaczęła drążyć głębiej i wkrótce odkryła, że Redford od dłuższego czasu coś kombinuje ze swoimi pieniędzmi. Wypłacał je z jednego konta, wpłacał na inne, znowu wypłacał i tak bez końca. Elektroniczne przelewy wędrowały z kontynentu na kontynent, a nawet na pobliskie satelity.
Interesujące, pomyślała; a zaciekawiło ją to jeszcze bardziej, kiedy natrafiła na bezpośredni przelew z jego konta w nowojorskim banku na konto Jerry Fitzgerald. Kwota wynosiła sto dwadzieścia pięć tysięcy dolarów.
– Trzy miesiące temu – mruknęła Eve, zerknąwszy po raz drugi na datę. – Dużo pieniędzy jak na przyjacielską pożyczkę. Komputer, poszukaj przelewów dokonanych w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy z tego konta na wszystkie konta założone na nazwiska Jerry Fitzgerald lub Justin Young.
Proszę czekać… Nie odnotowano żadnych przelewów.
– Poszukaj przelewów ze wszystkich kont założonych na nazwisko Redford na konta podane uprzednio.
Proszę czekać… Nie odnotowano żadnych przelewów.
– Dobrze, dobrze, spróbujmy inaczej. Szukaj przelewów ze wszystkich kont na nazwisko Redford na wszystkie konta na nazwisko Pandora.
Proszę czekać… Odnotowano następujące przelewy:
10 000 z konta w Banku Centralnym w Nowym Jorku na konto w Banku Centralnym w Nowym Jorku, Pandora, 6/2/58. 6 000 z konta w Nowym Los Angeles na konto w Bezpiecznym Banku w Nowym Los Angeles, Pandora, 1913/58. 10 000 z konta w Banku Centralnym w Nowym Jorku na konto w Banku w Nowym Los Angeles, Pandora, 4/5/58. 12 000 z banku na Starlight Station na konto w banku na Starlight Station, Pandora, 12/6/58.
Innych przelewów nie odnotowano.
– O, to już coś. Szantażowała cię, koleś, czy sprzedawała twój towar? – W tej chwili przydałaby jej się pomoc Feeneya, ale Eve postanowiła dalej szukać sama. – Komputer, przejrzyj te same dane za ubiegły rok.
Gdy komputer wziął się do pracy, zamówiła kawę i zaczęła rozważać możliwe wersje wydarzeń.
Po upływie dwóch godzin oczy ją piekły, szyja dawała o sobie znać niemiłosiernym bólem, ale Eve miała wystarczająco dużo materiałów, by przesłuchać Redforda po raz drugi. Niestety, nie przekazała mu tej wesołej nowiny osobiście, tylko za pośrednictwem automatycznej sekretarki; za to kazała mu stawić się w komendzie następnego dnia o dziesiątej, co sprawiło jej dużą przyjemność.
Pozostawiwszy wiadomości dla Peabody i Feeneya, postanowiła pojechać do domu.
Nastroju nie poprawiła jej wiadomość od Roar-ke'a, nagrana na jej samochodowym łączu.