Przez chwilę nikt się nie odzywał.
– Pitre i Gautier? – spytałam, unikając tego, co naprawdę chciałam wiedzieć.
– Twierdzi, że to nie jego sprawka…
Ryan i Claudel zaczęli szeptać coś między sobą. Nie słyszałam, co. Poczułam zimny dreszcz rozlewający się po mojej klatce piersiowej i tworzące się pytanie. Zlały się, zastygły, ale po chwili jednak nastąpiła werbalizacja.
– A Gabby?
Claudel spuścił oczy.
Ryan odchrząknął.
– Ty miałaś…
– Co z Gabby? – powtórzyłam.
Pod powiekami czułam palące łzy.
Ryan pokiwał głową.
– Dlaczego?
Nikt się nie odzywał.
– Przeze mnie, prawda?
Starałam się mówić spokojnym głosem.
– Ten debil to świr – odparł Ryan. – Ma fioła na punkcie dominacji. Nie chce się otworzyć i mówić o dzieciństwie, ale jest w nim tyle nienawiści do babki, że trzeba ją zdrapywać z zębów, kiedy wychodzisz od niego z celi. Wini ją za wszystko. Cały czas mówi, że go zniszczyła. Z tego, co wiemy, była strasznie władczą kobietą i fanatycznie religijną. Jego poczucie niemocy pewnie bierze się z tego, co tam się między nimi działo.
– Co znaczy, że gościu naprawdę nie ma szczęścia do kobiet i wini za to staruszkę – dodał Claudel.
– Co to ma wspólnego z Gabby?
Było widać, że Ryan nie kwapi się do mówienia.
– Najpierw Portier zdobywał poczucie panowania nad sytuacją przez podglądanie. Może obserwować swoje ofiary, śledzić je, dowiedzieć się o nich wszystkiego, a one nawet nie wiedzą o jego istnieniu. Prowadzi notatnik, ma wycinki z gazet i fantazjuje sobie. Zaletą tego jest to, że nie ma niebezpieczeństwa bycia odrzuconym. Ale w końcu przestaje mu to wystarczać. Zabija Damas, zauważa, że mu się to podoba i decyduje się na więcej. Zaczyna. porywać i zabijać swoje ofiary. Władza absolutna. Życie i śmierć. To on jest panem sytuacji i nic nie może go powstrzymać.
Wpatrywałam się w płonące, niebieskie tęczówki.
– Wtedy pojawisz się ty i odkopujesz Isabelle Gagnon.
– Jestem dla niego zagrożeniem – powiedziałam, podejrzewając, do czego zmierza.
– Jego idealne modus operandi jest zagrożone, czuje to. A przyczyną jest doktor Brennan. Możesz zburzyć wszystkie jego fantazje, w których to on jest najważniejszym graczem.
Przebiegłam w myślach wydarzenia ostatnich sześciu tygodni.
– Wykopuję i identyfikuję Isabelle Gagnon na początku czerwca. Trzy tygodnie później Portier zabija Margaret Adkins i następnego dnia zjawiamy się na Berger Street. Trzy dni potem znajduję szkielet Grace Damas.
– Właśnie.
– Jest wściekły.
– Dokładnie. Łowy to dla niego sposób na rozładowanie pogardy wobec kobiet…
– Albo nienawiści do babci. – Claudel.
– Może. W każdym razie widzi, że wchodzisz mu w drogę.
– I jestem kobietą.
Ryan sięgnął po papierosa i przypomniał sobie, gdzie urwał.
– Poza tym popełnił błąd. Przy Adkins był nieostrożny. Korzystanie z jej karty kredytowej sprawiło, że był o krok od złapania.
– Więc musi na kogoś zwalić winę.
– Ten facet nie potrafi się przyznać, że coś spieprzył. I zdecydowanie nie może pogodzić się z tym, że naprzykrza mu się kobieta.
– Ale dlaczego Gabby? Dlaczego nie ja?
– Kto wie? Może były sprzyjające okoliczności? Dogodny czas? Może wyszła z mieszkania przed tobą.
– Nie sądzę – powiedziałam. – Nie ma wątpliwości, że śledził mnie od jakiegoś czasu. To on podrzucił czaszkę w moim ogrodzie?
Pokiwali głowami.
– Mógł poczekać i zrobić to, co z innymi.
– To jest chory skurwiel. – Claudel.
– Z Gabby nie było tak, jak z innymi. Nie była to wybrana na chybił trafił nieznajoma. Fortier wiedział, gdzie mieszkam. Wiedział, że u mnie wtedy przebywała…
Mówiłam bardziej do siebie, niż to Ryana i Claudela. Emocjonalny anewryzm, budowany przez ostatnie kilka tygodni i trzymany w ryzach tylko dzięki sile woli, groził wybuchem.
– Zrobił to celowo. Ten psychiczny fiut chciał, żebym wiedziała. To była wiadomość, tak jak czaszka.
Głos zaczął mi się łamać, ale nie mogłam tego powstrzymać. Przypomniałam sobie kopertę pod moimi drzwiami. Okrąg z cegieł. Spuchniętą twarz Gabby z tymi jej malutkimi srebrnymi bożkami. Zdjęcie mojej córki.
Cienka ściana mojego emocjonalnego balonu została przebita i trzy tygodnie tłamszonego żalu i napięcia natychmiast wydostało się przez otwór,
Moje gardło przeciął ostry ból, ale krzyknęłam:
– Nie! Nie! Nie! Ty pieprzony sukinsynu!
Słyszałam, jak Ryan mówi coś ostro do Claudela, poczułam jego ręce na ramionach, zobaczyłam pielęgniarkę, poczułam ukłucie.
Potem pustka.
43
Ryan przyszedł mnie odwiedzić w domu w środę. Ziemia okręciła się już siedem razy od tamtej piekielnej nocy, więc miałam dosyć czasu, żeby ustalić oficjalną wersję wydarzeń. Ale były jeszcze wyrwy w pamięci, które musiałam wypełnić.
– Czy Fortier został oskarżony?
– W poniedziałek. Pięć oskarżeń pierwszego stopnia.
– Pięć?
– Pitre i Gautier prawdopodobnie nie są powiązane.
– Powiedz mi coś. Skąd Claudel wiedział, że Fortier się tutaj zjawi?
– Tak naprawdę to nie wiedział. Z twoich pytań na temat szkoły wywnioskował, że sprawcą nie mógł być Tanguay. Sprawdził, dowiedział się, że dzieci przychodzą do szkoły na ósmą, a kończą lekcje piętnaście po trzeciej. Tanguay jest nader skrupulatny. Nie opuścił ani jednego dnia, od kiedy zaczął pracować w tej szkole, a dni, o które pytałaś, nie były wolne. Poza tym dowiedział się o tych rękawiczkach. Wiedział, że jesteś narażona na niebezpieczeństwo, więc ruszył dupę i zdecydował się pojechać obserwować twoje mieszkanie, dopóki nie przyjedzie radiowóz. Dojechał tam tuż przedtem, nim zgasły światła. Zadzwonił, ale nie było sygnału, przeskoczył przez furtkę ogrodu i stwierdził, że drzwi balkonowe są otwarte. Wy dwoje byliście zbyt zajęci sobą, żeby go usłyszeć. Wybiłby pewnie szybę, ale musiałaś zwolnić zatrzask przy tych drzwiach, kiedy próbowałaś uciec…
Claudel. Po raz wtóry mój wybawiciel.
– Wyszło na jaw coś nowego?
– W samochodzie Fortiera znaleźli torbę z trzema obrożami, paroma nożami myśliwskimi, pudełkiem rękawiczek chirurgicznych i kompletem ubrań roboczych.
Kiedy mówił, pakowałam się, siedząc na brzegu łóżka.
– Jego zestaw.
– Tak. Jestem pewien, że rękawiczka z Berger Street i ta znaleziona przy Gabby będą pochodziły z pudełka znalezionego w samochodzie.
Wyobraziłam go sobie tamtego wieczora. Gładkie ręce w rękawiczkach z białymi kostkami świecącymi w ciemności.
– Kiedy jechał się zabawić, zawsze był ubrany w strój do jazdy rowerem i rękawiczki. Nawet na Berger. Właśnie dlatego nigdy nic nie znajdowaliśmy. Żadnych włosów, żadnych włókien, niczego.
– Żadnej spermy.
– O tak. Miał też pudełko prezerwatyw.
– Dokładny.
Podeszłam do szafy, żeby wziąć moje stare tenisówki i wcisnęłam je do torby.
– Dlaczego to robił?
– Wątpię, czy kiedykolwiek się dowiemy. Wygląda na to, że babcia trzymała kontrolę nad prysznicami i nie rozpieszczała go.
– To znaczy?
– Była twarda. I fanatyczna.
– W sprawach?
– Seksu i Boga. Niekoniecznie w tej kolejności.
– Na przykład?
– Robiła małemu Leo lewatywę i ciągnęła go do kościoła codziennie rano. Żeby oczyścić jego ciało i duszę.
– Codzienna msza i rytualne ablucje.
– Rozmawialiśmy z jej sąsiadem, który pamięta, jak kiedyś jako dziecko bawił się na podłodze z psem. Stara dewota o mało co nie dostała zawału, bo sznaucer miał wzwód. Dwa dni później znaleziono psinę z brzuchem pełnym trucizny na szczury.
– Czy Fortier wiedział?
– Nie mówi na ten temat. Mówi o tym, że kiedy miał siedem lat, złapała go, jak się onanizował. Babcia przywiązała wtedy jego nadgarstki do swoich i ciągała go za sobą przez trzy dni. Gościu jest naprawdę uczulony na punkcie swoich rąk.