Englehardt ciągle się wahał.
– Nie pogwałci pan zasady poufności – zapewniła. – Nie widzimy ekranu komputera. Możemy nawet wyjść z pokoju, jak pan będzie sprawdzał dane.
Englehardt milczał. Terese również. Wyczekiwała. Ideał dziennikarki.
– Bierz sprzęt – powiedziała wreszcie do Myrona.
– Chwileczkę. – Englehardt powiódł oczami w lewo, w prawo i je opuścił. – Chłopiec nazywa się Jeremy Downing?
– Tak.
Englehardt znów kilka razy przesunął oczami tam i z powrotem. Gdy uznał, że nic mu nie grozi, pochylił się nad klawiaturą i zastukał w nią palcami.
– Jak się nazywa domniemany dawca? – spytał po kilku sekundach.
– Victor Johnson.
Englehardt spojrzał na monitor i uśmiechnął się.
– To nie on.
– Na pewno?
– Absolutnie.
Terese odwzajemniła uśmiech.
– To wszystko, co chciałam wiedzieć.
– Powstrzyma go pani?
– Nie dojedzie na tę konferencję.
Myron zabrał kasetę i kamerę i pośpieszyli korytarzem.
– Malachi Throne? – zagadnął ją, gdy wyszli z budynku.
– Wiesz, kto to?
– Grał Fałszywą Twarz w Batmanie.
– Doskonale.
Terese uśmiechnęła się.
– Powiedzieć ci coś?
– Co?
– Rąjcujesz mnie, kiedy mówisz o Batmanie.
– I nie tylko wtedy.
– Pijesz do czegoś?
Pięć minut potem obejrzeli w wozie telewizyjnym taśmę z ukrytej kamery.