Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Zwolniliśmy ze względu na nocne roboty drogowe w pobliżu skrzyżowania z szosą numer cztery. Z trzech pasów zrobił się jeden. Zerknąłem na Rachel, na siniaki i opuchliznę, na ślady wielkich palców na jej twarzy. Popatrzyła na mnie i nie odezwała się słowem. Wyciągnąłem rękę i przesunąłem palcami po jej policzku najdelikatniej, jak umiałem. Zamknęła oczy pod wpływem pieszczoty i oboje wiedzieliśmy, że tak ma być. Poczułem, że budzi się we mnie długo uśpione uczucie. Nie odrywałem oczu od tej ślicznej, doskonałej twarzy. Odgarnąłem kosmyk z jej czoła.

Łza spłynęła jej po policzku. Położyła dłoń na moim przegubie.

Poczułem ciepło rozchodzące się po moim ciele.

Przez moment zapragnąłem – choć wiem, jak to zabrzmi – zapomnieć o wszystkim. Porywacze byli oszustami. Nie odzyskałem córki. Moja żona nie żyła. Ktoś próbował mnie zabić. Powinienem zacząć od nowa. Tym razem miałem szansę ułożyć sobie życie. Miałem ochotę zawrócić i pojechać w przeciwną stronę. Zmierzać prosto przed siebie i nigdy nie zapytać o jej zabitego męża i te fotografie na CD. Mógłbym zapomnieć o tym wszystkim, wiedziałem, że mógłbym.

W moim życiu często wykonywałem zabiegi zmieniające nie tylko wygląd ludzi, ale ich całe życie, pomagając im zacząć wszystko od nowa. Teraz też mogłem to zrobić. Prosty lifting. Pierwszym cięciem oddzieliłbym czas poprzedzający tamtą przeklętą prywatkę, usunął czternastoletnią przerwę i połączył z dzisiejszym dniem.

Złączył przeszłość z teraźniejszością. Naprawił wszystko. Pozbył się tych czternastu lat, jakby ich nigdy nie było. Rachel otworzyła oczy i zrozumiałem, że myślała o tym samym. Miała nadzieję, że zrezygnuję i zawrócę. Oczywiście, nie mogłem tego zrobić. Światła się zmieniły. Zdjęła dłoń z mojego przegubu.

Zaryzykowałem jeszcze jedno spojrzenie. Nie, nie byliśmy już dwudziestolatkami, ale to nie miało znaczenia. Teraz to zrozumiałem. Wciąż ją kochałem. Irracjonalną, niemądrą, naiwną miłością. Nadal ją kochałem. W ciągu minionych lat wmawiałem sobie, że tak nie jest, ale nigdy nie przestałem jej kochać.

Wciąż była taka piękna, taka cudowna. Na myśl o tym, jak niewiele brakowało, by zginęła, zaduszona przez olbrzymiego napastnika, dręczące mnie wątpliwości zaczęły się rozwiewać. Nie znikły zupełnie. Chciałem poznać prawdę. Jednak niezależnie od tego, jaka ona będzie, z pewnością zdołam ją udźwignąć. – Rachel?

Nagle drgnęła, spojrzawszy na ekran Palm Pilota.

– Co się dzieje? – zapytałem.

– Zatrzymali się – odparła. – Są trzy kilometry przed nami.

57
{"b":"94965","o":1}