Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Poprosiłam o rysunek.

– Nie boisz się, że ktoś go zobaczył

– To ja. Czemu miałabym się bać? – odparłam. – Podpiszesz mi go?

Skreślił na rysunku zamaszysty podpis, wyrwał kartkę z bloku i położył ją na poduszce. Zauważyłam, że się podniecił, kiedy patrzył na szkic.

Odwrócił się zażenowany i zaczął ubierać.

Zeskoczyłam z łóżka, włożyłam bieliznę, a potem bluzkę i spódnicę. Kiedy wsuwałam stopy w sandały, on zapinał klamrę przy pasku.

Podszedł do gramofonu, wyłączył muzykę, a kiedy wrócił, miał dziwny wyraz twarzy. Pociągnął mnie za sobą na łóżko, posadził i otoczył ramieniem. Powiedział, że żona i córka wrócą do domu dopiero po zmierzchu, i poprosił, bym jeszcze trochę została. Nie czułam zazdrości ani żalu. Wręcz przeciwnie, byłam zachwycona, że zrobiłam coś, czego pragnęłam od dłuższego czasu, i że to okazało się piękniejsze, niż myślałam.

5

Leżeliśmy na plecach obok siebie. W pewnej chwili podparł się na łokciu i zaczął mówić. Ale teraz jego głos brzmiał inaczej; wydawał się znużony, bezbarwny.

– Zapomnij o mnie – zaczął. – Nie zasługuję na to. Nie różnię się od innych mężczyzn, a nawet jestem od nich gorszy; jestem skończonym draniem.

Usiłowałam mu przerwać, ale zakrył mi usta dłonią.

– Nic nie mów, po prostu mnie wysłuchaj. I zapamiętaj, co powiem.

Wstał. Myślałam, ze chce nalać herbaty, ale on sięgnął po papierosa. Zapalił i zaciągnął się głęboko. Nigdy nie widziałam, żeby palił. Powiedział, że aktywiści z okresu rewolucji kulturalnej dostają wezwania z dzielnicowych komitetów partyjnych, żeby stawić się w „klasie szkoleniowej”, i on też spodziewał się takiego pisma. Władze szkolne już zażądały, żeby przyszedł na rozmowę w przyszłym tygodniu, i chociaż nie wie, czego będzie dotyczyć ta rozmowa, intuicja mu podpowiada, że wkrótce go zamkną w jednym z tych prowizorycznych więzień.

Podniosłam się, kręcąc głową.

– Nie wierzysz mi?

– Nie mówisz tego poważnie. Strzepnął popiół na podłogę.

– Któregoś dnia zrozumiesz – stwierdził. – Na pewno zrozumiesz, kiedy dożyjesz mego wieku.

Gdybym była bardziej skupiona, niewątpliwie wyczułabym zmianę atmosfery w pokoju. Ale ja tylko się w niego wpatrywałam.

– Przyszedł czas wyrównania rachunków – oznajmił. – Strażnicy uświęconego porządku nie przepuszczą okazji do zemsty na tych, którzy przeciwko nim wystąpili.

– Nie! – zaprzeczyłam, wstając. – Ty nie zrobiłeś niczego złego. Byłeś ofiarą rewolucji kulturalnej.

Moje słowa musiały zabrzmieć bardzo poważnie, bo zamilkł i słuchał. Lecz ja jedynie powtarzałam w kółko to samo zdanie. Usiadł na stołku przy łóżku.

– Uznali mnie za „mordercę”.

– Bzdura!

– Twierdzą, że zabiłem brata, wydając rozkaz ostrzelania statku.

– To niemożliwe. – Byłam bliska łez.

– To prawda. Zabiłem swojego młodszego brata. – Patrzył na mnie spokojnie. – Powinnaś już iść – powiedział, ale trzymał kurczowo moją dłoń.

W końcu ją puścił, podszedł do biblioteczki i wyjął z niej stos zagranicznych powieści. Niektóre z nich znałam, innych nie. Chciał mi dać te książki.

Sięgnęłam po rysunek na poduszce, ale powstrzymał mnie, schwycił kartkę, spojrzał na nią raz jeszcze, a potem zmiął i wyniósł do kuchni.

– To moje! – krzyknęłam. – To moje! – Pobiegłam za nim. Ujął moją twarz w dłonie.

– Masz przed sobą całe życie, powinnaś je przeżyć najczyściej jak potrafisz.

Podszedł do kuchenki i podpalił kartkę.

Wracałam do domu sama, dźwigając stos książek. Nadal byłam nieco oszołomiona, jeszcze się nie otrząsnęłam z emocji, jakie towarzyszą dziewczynie, która właśnie przeobraziła się w kobietę. Miałam wrażenie, że on ciągle jest we mnie; przy każdym kroku lepkie nasienie, które wytrysnęło z jego wspaniałego organu, zwilżało srom i wnętrze ud. Z całej siły tuliłam do siebie książki, jakby były nim.

A potem, kiedy wróciłam myślami do tego, co mówił, chcąc się mnie pozbyć, serce zadrżało mi z niepokoju. Czułam, że nie bez powodu kochał się ze mną z taką pasją. W zaciekłym szale zdawał się miażdżyć we mnie życie. To zły omen, wróżący czarny czas.

Nie rozmawiał ze mną o przyszłości, nie wspomniał, że chciałby się znowu spotkać.

44
{"b":"94633","o":1}