Литмир - Электронная Библиотека

Rozdział 21

Jessie obudziła się pierwsza. Przypomniała sobie natychmiast, co zaszło i szybciutko pozbierała rzeczy. Pędząc jak burza, omal nie zagoniła Blackstara na śmierć. Marzyła o tym, by znaleźć ukojenie w ciężkiej pracy i przestać myśleć. Jak to się stało?! Mogła przecież temu zapobiec. Summers jej do niczego nie zmuszał. Sama go pragnęła. Ale dlaczego, do licha?!

Chase obudził się późno i od razu zobaczył, że Jessie nie ma w chatce. Niech diabli porwą te wszystkie niezależne kobiety! – zaklął w duchu.

Jego irytacja sięgnęła zenitu, gdy wrócił na ranczo, wdzięczny losowi choć za to, że tym razem nie pomylił drogi. Miał już dość tej szczególnej kobiety, która przewracała jego życie do góry nogami. Przy niej działał zupełnie inaczej, aniżeli by sobie tego życzył; nie był nawet w stanie myśleć. Musiał więc jeszcze tylko poinformować Rachel o wszystkim, co wiedzieć powinna, oddać Jessie weksel ojca i wyjechać.

Kiedy wszedł do domu, Rachel siedziała w salonie, w fotelu na biegunach i dziergała coś szydełkiem. W zielonej sukni z czarnym wiązaniem wyglądała powabnie. Jeszcze w domu Ewinga bardzo lubił patrzeć, jak Rachel układa kwiaty, szydełkuje lub robi na drutach. Widok tej kobiety sprawiał, że kłopoty wydawały mu się mniejsze. Gdyby nie Jessie, stałoby się tak zapewne i teraz.

– Ona jest tutaj? – spytał.

– Nie. Koło południa pojawił się na ranczu młody chłopak, Blue. Zabrał jedzenie. Powiedział Jebowi, że Jessie została na pastwisku.

Chase usiadł ciężko na krześle.

– Mogłem się domyślić, że twoja córka znowu wpadnie w wir pracy. Nadal spędzają bydło?

– Tak. Jeb twierdzi, że skończą już za kilka dni. Jutro jedzie do miasta po zakupy, które będą im potrzebne w podróży-. – Zerknęła na robótkę, jakby nie miała już nic do dodania. – Chase? – szepnęła po chwili. – Ona nie odwiedzała tych Indian, prawda?

Chase był bardzo ciekaw, skąd Rachel wie, że w ogóle odnalazł Jessie, ale postanowił nie poruszać tego tematu.

– Jeździ do nich od ośmiu lat.

– W takim razie to prawda!

– Nie wiesz jeszcze najgorszego. Znalazłem Jessie u Czejenów. Dla niej są bardzo mili, ale innych białych nie witają zbyt wylewnie. Mnie na przykład o mało nie zabili. Zabrali mi konia, musiałem o niego walczyć. Przez pół dnia byłem związany jak prosię i gdyby nie twoja córka, chybabym już stamtąd nie wrócił. Ona się obraca właśnie w takim towarzystwie. Wspaniale, prawda?

Rachel nie spuszczała z niego wzroku. Czekała na ciąg dalszy.

– Najbliższy przyjaciel Jessie to półkrwi Czejen, zwany Białym Grzmotem. Są ze sobą tak blisko, że ona się nawet przy nim kąpie.

– Nie wierzę! – Rachel pokręciła gwałtownie głową.

– Widziałem ich. Jeszcze zresztą nie powiedziałem ci wszystkiego. Otóż Jessie ma konkurenta. To indiański wojownik z plemienia Siuksów. Kilkakrotnie proponował jej małżeństwo. Jessie odmówiła wyłącznie dlatego, że on już ma żonę. Tak przynajmniej zrozumiałem. Twierdzi również, że potrafi być szczęśliwa jedynie w towarzystwie Indian! Kto wie? Następny czerwonoskóry, który poprosi ją o rękę, może okazać się kawalerem. Będziesz miała zięcia Indianina!

Rachel straciła mowę. Odzyskała ją dopiero po dłuższej chwili.

– Co robić?!

– Jesteś jej matką-odparł ze złością Chase. -Że już nie wspomnę o tym, kogo twój mąż wyznaczył na opiekunkę tej nieznośnej dziewczyny. Możesz ingerować w jej sprawy. I wykorzystaj to. Nie pozwalaj, aby robiła, co chce.

– Jak? – spytała bezradnie.

– Skąd ja mam to wiedzieć, do diabła! – warknął. – Nie martw się – dodał łagodniej. – Coś wymyślisz. Przestań jednak mnie angażować w tę sprawę. Zrobiłem, o co prosiłaś, ale jutro wyjeżdżam.

– Chase…

– Nie namówisz mnie na to, abym został. Sprawdziłem Bowdre'a. Trafnie go oceniłaś, lecz ten drań już nigdy nie będzie dokuczał Jessie – rzekł z dumą.

– Skąd wiesz?! – wykrzyknęła.

– Grałem z nim w karty. – Urwał. – Zdobyłem weksel.

Wciągnęła głęboko powietrze.

– Wygrałeś weksel? Co na to Jessie?

– Jeszcze nie wie, ale oddam jej ten nieszczęsny weksel przed odjazdem. Jeśli będą jakiekolwiek kłopoty z Bowdre'em, tym razem trzeba zgłosić sprawę do szeryfa. Odzyskałem ten dokument w uczciwy sposób. Bowdre nie ma już do niego żadnych praw, a ja zrobiłem wszystko, co do mnie należało.

– Oczywiście. To egoistyczne z mojej strony, że cię próbuję zatrzymywać – rzekła cicho. – Dziękuję.

Chase musiał się uśmiechnąć.

– Nie próbuj na mnie swojej taktyki, kobieto. To nic nie da.

– Bardzo mi przykro – odparła szczerze Rachel. -W sprawie mojej córki czuję się jednak zupełnie bezradna. Nawet nie wiesz, jak ona mnie nienawidzi. Gdybym kazała się jej trzymać z dala od ognia, weszłaby prosto w płomienie wyłącznie po to, aby złamać mój zakaz.

– Dlaczego ona cię tak nie znosi? – spytał cicho.

– Już ci mówiłam. Ojciec jej to wpoił – odparła wykrętnie Rachel, odwracając wzrok.

– A co nim powodowało?

– Przecież kiedyś tutaj mieszkałam. To znaczy niezupełnie tutaj. Mieliśmy trzypokojowy domek…

– Wiem. Thomas Blair zbudował ten dom wyłącznie dlatego, że ty już nie mogłaś z niego korzystać. Tak przynajmniej twierdzi Jessie.

– Naprawdę? Nie wątpię. – Umilkła na chwilę. – Pewnego wieczoru wróciłam do domu, Thomas strasznie mnie pobił, a potem wyrzucił.

– ' Dlaczego?

– Oskarżył mnie o zdradę. Nazwał dziwką – dodała z niesmakiem. – Nie dał mi szans obrony. Skatował mnie tak, że o mało nie umarłam. Przeżyłam dzięki staremu Jebowi. To właśnie on mnie znalazł i zawiózł do lekarza w Laramie.

– Czy Jessie o tym wie?

– Nie mam pojęcia. Sądzę jednak, że nie. Chyba myśli, że ją opuściłam. Być może Thomas naopowiadał jej jakichś bzdur. Po człowieku, który pozwala na to, by jego córka uważała matkę za dziwkę, można się przecież wszystkiego spodziewać. Przez te lata był tak zacięty, że nie pozwalał mi się z nią zobaczyć. Tak, na pewno wmówił Jessie, że ją porzuciłam.

– Poznałaś Ewinga zaraz po opuszczeniu rancza? – spytał Chase z namysłem.

– Tak.

– Więc Billy jest synem Thomasa Blaira! – wykrzyknął.

Rachel nie odezwała się ani słowem, nawet na niego nie spojrzała. Summers jednak nalegał:

– Nigdy mu o tym nie powiedziałaś, prawda?

– Thomas odebrał mi już wcześniej jedno dziecko – odparła obronnym tonem. – Nie mogłam mu oddać również Billy'ego. I tak by zresztą nie uwierzył, że to jego syn.

– Ale dlaczego ukryłaś to wszystko przed Jessie?

– Bo ona też by nie uwierzyła. Nie wierzy zresztą w nic, co usiłuję jej powiedzieć. Chyba woli mnie nienawidzić. Tak jej łatwiej. Boi się darzyć mnie cieplejszym uczuciem, aby znów nie przeżyć dramatu. Serce mi krwawi, ilekroć pomyślę, jak bardzo musiała cierpieć przez te wszystkie lata. Nie dotrę jednak do niej, jeśli mi na to nie pozwoli.

Chase pogrążył się w zadumie.

To, co Thomas zrobił Jessie, było nienaturalne, wręcz potworne. Nie dotyczyło jednak w żaden sposób Summersa.

– Nie chcę się wtrącać w wasze sprawy. Musisz sama to załatwić.

– Wiem. Nie martw się. Jakoś sobie poradzę. Już i tak wplątałam cię niepotrzebnie w życie mojej córki.

Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo… -pomyślał Chase.

27
{"b":"108549","o":1}