Литмир - Электронная Библиотека

– A więc Parker naprawdę się z nimi zmówił – rzekł Chase z namysłem. – Widać zaproponowali mu masę pieniędzy.

– Sądzę, że kieruje nim raczej żądza zemsty. Chciał się przecież ze mną ożenić. Kiedy przybyłeś na ranczo, sądził, że to przez ciebie go unikam. Nie wiedział, że dwukrotnie jeździłam na północ. Kiedy raz na niego wpadłam, oskarżył mnie wprost, że rzuciłam go dla ciebie. Zaprzeczyłam, ale nie uwierzył. Przypomina mi ojca, jest człowiekiem, który musi pomścić każdą krzywdę.

– Jak sądzisz, po co tu przyjechali? – spytał Chase. Jessie wstrzymała oddech. Jej gniew przytłumiony został przez strach.

– Ruszamy na ranczo! – krzyknęła, zawracając konia. – Aż się boję myśleć, co zrobili.

Baldy odnalazł Summersa i Jessie w chwili, gdy wyruszali na szlak prowadzący do doliny. Właśnie jechał do miasta, by ich szukać. Gdy skończył mówić, Jessie poczuła, że ogarnia ją niemoc. Uważała spędzenie stada w jedno miejsce za bardzo dobre rozwiązanie, lecz jak się okazało, ułatwiła jedynie tym zbirom wybicie bydła. Ramsey wciąż nie odzyskał przytomności po ciosie w głowę. Niemal połowa stada leżała martwa lub dogorywała wokół obozowiska, a resztę krów zapędzono do zatrutego wodopoju. Baldy dotarł na miejsce na tyle szybko, by rozpoznać uciekających i oszacować straty. Mężczyzna, który pracował z bydłem przez całe życie, rozpłakał się jak dziecko na widok tak wielu padłych zwierząt.

Ledwo skończył mówić, Jessie ujrzała nad wzgórzem pomarańczowy płomień. Chase zobaczył ogień w chwilę później. Dziewczyna wydała zwierzęcy jęk, spięła Blackstara ostrogami i jak szalona popędziła naprzód, a Summers pogalopował, przerażony, za nią.

Jessie dotarła na szczyt wzgórza, z którego rozciągał się widok na ranczo. Na jej twarzy, oświetlonej blaskiem płomieni, pojawił się wyraz tak bezbrzeżnej rozpaczy, że Chase'owi omal nie pękło serce.

Wszystkie budynki strawił ogień.

Rozdział 41

Od pożaru minęły dwa tygodnie, dwa tygodnie, których Jessie zupełnie nie pamiętała. Przebywała w Chicago, w domu swej matki. Nie pamiętała podróży do miasta, nie pamiętała w ogóle niczego.

Odwróciła się, by spojrzeć na Rachel i po raz pierwszy od dwóch tygodni jej oczy nabrały żywszego wyrazu.

– Jak on śmiał mnie opuścić? Nie jestem bagażem, który można porzucić i zapomnieć o nim.

– Chyba mnie nie słuchałaś – odparła spokojnie Rachel. Jessie chodziła tam i z powrotem po puszystym dywanie, okrywającym podłogę w pokoju matki.

– Słuchałam. To, co mówiłaś wczoraj, dotarło do mnie dopiero dziś rano, kiedy się obudziłam. Bo rozmawiałyśmy wczoraj, prawda? – Nie czekała na odpowiedź. – Ja mu tego nie wybaczę. Jak mógł mnie tak po prostu cisnąć na twój próg? Przecież to on za mnie odpowiada, nie ty!

– Chase wcale cię nie zostawił. Mieszkasz tutaj od tygodnia, a on czuwał przy tobie dzień i noc. Wcale też nie zamierza od ciebie odejść. Wróci przed narodzinami dziecka. Mogę cię zapewnić.

– Nie wierzę. Nie wróci. Odnajdzie ojca i zostanie w Hiszpanii. Po co miałby wracać? Nie chciał mnie poślubić. Uczynił to wyłącznie po to, aby dziecko nie było bękartem.

– Istniały ku temu również inne powody, Jessico, i ty doskonale je znasz.

– W takim razie dlaczego go tutaj nie ma? Przecież teraz szczególnie go potrzebuję.

– Nawet nie dostrzegałaś jego obecności – odparła łagodnie Rachel. – Reagowałaś wyłącznie na mój głos. Nic poza tym do ciebie nie docierało. Nie wiedziałam, jak długo to potrwa. Taka apatia mogła się ciągnąć całymi miesiącami, ale nie groziło ci niebezpieczeństwo. Tak więc skoro Chase nie mógł nic dla ciebie zrobić, pomyślał, że to najstosowniejszy moment na podróż do Hiszpanii. Gdyby nie wyjechał, zapewne nadal tkwiłabyś w swoim kokonie. Dopiero wieść o jego wyjeździe wyrwała cię z odrętwienia.

– To nieważne – odparła z uporem Jessie. – Chase zostawił mnie pod twoją opieką. Teraz, kiedy nie mam nic, nic własnego… – Urwała, lecz po chwili w jej oczach znów pojawił się gniew. – Właśnie dlatego mnie opuścił! Bo jestem bez grosza! To mu nie ujdzie na sucho!

– Chyba straciłaś rozum! Chase nie ożenił się z tobą dla pieniędzy. A mnie naprawdę nie sprawiasz żadnego kłopotu. Szczerze mówiąc, jestem bardzo zadowolona, że będę się mogła tobą zająć. To dla mnie jedyna szansa, aby ci po matkować.

– Nie potrzebuję matkowania, matko – zażartowała Jessie. – Cieszę się, że nazwałam cię matką, zanim… – Urwała. Nie chciała o tym mówić. – To nieprawda, że nie chcę tu z tobą być. Przeciwnie. Bardzo tego pragnę. Nie mogę tylko stać się od ciebie zależna… Chase nie wróci.

– Tego nie wiesz – rzekła Rachel.

– Wiem. Widzisz, kiedy braliśmy ślub, powiedziałam mu wyraźnie, że nie będę z nim mieszkać. Miałam wtedy ranczo. Czułam… nie chciałam… To flirciarz, mamo! -wybuchnęła. – Czułam, że tego nie wytrzymam. Skoro zamierzał sypiać z innymi, wolałam, aby robił to z dala ode mnie.

– Rozumiem – odparła cicho Rachel.

– Na pewno? – spytała z nadzieją Jessie. – W takim razie rozumiesz również, dlaczego muszę go dogonić?

– Chwileczkę – przerwała jej Rachel, najwyraźniej przerażona. – Dogonić?

– Muszę – odrzekła twardo dziewczyna. – Od czasu gdy dałam mu wolną rękę, wszystko się zmieniło. On wie, że potrafię sama o siebie zadbać, jednakże nie w tej chwili. Skoro był w stanie mnie zmusić do ślubu, niech się teraz mną opiekuje, kiedy jestem w potrzebie.

– Czy tylko dlatego chcesz za nim jechać? – spytała łagodnie Rachel.

– Oczywiście – odparła Jessie. – A jaki widzisz inny powód?

– Taki, że kochasz go.

Kochasz go. Te słowa prześladowały Jessie podczas podróży do Nowego Jorku, podczas tych upiornych nocy, spędzonych w maleńkiej kajucie statku, podczas jeszcze bardziej przerażającej podróży po obcym terenie Hiszpanii. Te słowa nie przyniosły jej jednak pociechy, wywołały jedynie rozpacz. Jak mogła kochać takiego człowieka jak Chase Summers, mężczyznę niegodnego zaufania, niezdolnego do uczuć choćby w niewielkim stopniu podobnych do miłości. Jak mogła?

Wolała się nad tym nie zastanawiać. Razem z tymi myślami odepchnęła od siebie słowa matki. Wspominała, jak Rachel dała się wreszcie ubłagać i wyraziła zgodę na sfinansowanie podróży. Wspominała szał pakowania ubrań zamówionych dla niej przez mamę, łzawe pożegnanie oraz przysięgi, że wróci natychmiast, jeśli nie odnajdzie Chase'a przed wypłynięciem z Nowego Jorku. Ale Jessie spóźniła się do portu o parę godzin i nie wróciła do matki. Kupiła bilet na następny statek – przerażona, a jednak zdecydowana spotkać się z mężem.

Żadna z przeczytanych książek czy zasłyszanych historii nie przygotowała jej na grozę oceanu i tak długą podróż morską. Ilekroć mijał strach, pojawiała się nuda. Jessie spędziła wiele samotnych godzin, usiłując przypomnieć sobie te dwa tygodnie po pożarze.

Widziała jak przez mgłę jakiś obcy pokój i Chase'a prowadzącego Kate przed jej oblicze. Słyszała, jak Indianka błaga ją o przebaczenie za to, iż nie powiedziała Thomasowi prawdy. Kate bała się bowiem przyznać, że to właśnie ją z Willem zobaczył wówczas Blair. Nigdy nie przestała kochać Thomasa i sypiała z nim przez cały rok po odejściu Rachel. Następnie została porzucona dla innej, gdy okazało się, iż nie może mu dać wymarzonego syna. Początkowo twierdziła, że nie wyznała prawdy ze strachu przed gwałtowną reakcją Thomasa. W końcu jednak przyznała się, że chodziło jej głównie o to, by Blair nie próbował odzyskać żony.

Jessie nie potrafiła sobie przypomnieć, jak przyjęła te wyznania. Nie była nawet pewna, czy to wszystko się jej nie śniło. O to właśnie musiałaby między innymi zapytać Chase'a. On bowiem mówił też coś o Jebie i o długu bankowym spłaconym przez Rachel, jak również o ustaleniach z szeryfem. Dziewczyna niczego jednak wyraźnie nie pamiętała.

Po przybyciu do Kadyksu, stanąwszy znów na twardym gruncie, poczuła się raźniej. Z łatwością ustaliła, że statek Chase'a na razie do tego portu nie wpłynął. Bez trudu również odkryła, iż niejaki Carlos Silvela mieszka w pobliżu Rondy. Zdobywanie informacji nie stanowiło najmniejszego problemu, gdyż Hiszpanie okazali się niemal przesadnie gościnni, chętni do udzielenia pomocy cudzoziemce. Tę ich cechę dziewczyna szczególnie sobie ceniła, gdyż im lepiej poznawała Hiszpanię, tym bardziej obco się tam czuła. Nowo powstałe terytorium Wyoming nie przygotowało Jessie na kraj o tak bogatej historii jak Hiszpania. Kadyks zaś cieszył się opinią najstarszej nieprzerwanie zamieszkanej osady w Europie Zachodniej. Najbardziej jednak zadziwił dziewczynę widok palm daktylowych.

46
{"b":"108549","o":1}