– Ubrałem się w kostium i ucharakteryzowałem przed rozpoczęciem przedstawienia, żeby później mieć wolną głowę. Kiedy rozpoczął się spektakl, stanąłem w kulisie i przyglądałem się grze. Dostrzegłem, że Vincy jest zdenerwowany, dwa czy Trzy razy „połknął” parę zdań tekstu, czego widzowie nie zauważyli, bo jest to rutynowany aktor i umie sobie dać radę w takich chwilach. Ale orientowałem się, że jest roztrzęsiony, i nie ruszałem się z miejsca, obawiając się, że coś się może stać… T rzeczywiście, w pewnym momencie, kiedy Stara, to znaczy Ewa, obejmuje Starego i przytula się do niego, dostrzegłem, że odepchnął ją prawie i powiedział do niej szeptem parę słów, kiedy ustawiali krzesła. To także było nieuchwytne dla widza, ale ja, który znam każde drgnienie głosu w tej sztuce, od razu spostrzegłem, że Ewa jest wzburzona… Kiedy skończyła się pierwsza odsłona i opadła wreszcie kurtyna, Vincy zawrócił w miejscu i znikł w kulisie, a Ewa, słaniając się i płacząc, zerwała maskę. Podbiegłem do niej i odprowadziłem ją do garderoby. Okazało się, że zabrudziła mu kostium szminką… – Darcy urwał na chwilę i zastanawiał się przez mgnienie oka. – Tak… – dodał. – Odprowadziłem ją do garderoby i uspokajałem ja wraz z garderobianą. Dostała ataku płaczu i nie mogła się uspokoić. U aktorek tego rodzaju sprawy przebiegają bardzo ostro, bo w czasie przedstawienia nerwy są i tak napięte. Potem do garderoby zapukał jeden z robotników, którego wysłał inspicjent. Był jakiś błąd w ustawieniu krzeseł i chciał upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Poszedłem razem z robotnikiem na scenę i byłem tam przez kilka minut. Potem przeszedłem przez scenę i ruszyłem ku drzwiom naprzeciw garderoby Vincy’ego. Tam spotkał mnie elektryk Caruthers. Kabel jednego z reflektorów przerywał pod koniec pierwszej odsłony. Światła są u mnie bardzo ważną częścią spektaklu, więc idąc słuchałem tego, co mówi Caruthers. Co prawda niewiele słyszałem, bo byłem wściekły. Przed drzwiami garderoby Stefana odprawiłem Caruthersa, zbywając go paru słowami. Zresztą za trzy minuty kurtyna miała już pójść w górę. Wszedłem… Vincy siedział na kozetce i patrzył na kosz kwiatów… O, tych. Podszedłem do niego. Nie wiem, ale chciałem, zdaje się, go uderzyć. Ale on wstał szybko i zaczął mnie przepraszać. Powiedział, że ma dziś straszny dzień, że gnębi go ból głowy, a poza tym ma jakieś kłopoty… I że daje mi słowo, że to się już nigdy nie powtórzy. Złość minęła mi, kiedy zaczął tak mówić. A potrafił mówić niezwykle przekonywająco. Zresztą… W każdym razie wyszedłem bez słowa, mając przekonanie, że to się już nigdy nie powtórzy.
– Na pewno… – szepnął Ałex.
Darcy spojrzał na niego przelotnie i ciągnął dalej:
– W czasie drugiej odsłony stałem bez przerwy w ciemnej kulisie i patrzyłem na grę aż do chwili, gdy nadeszła pora wyjścia na scenę. Potem były owacje widowni. Vincy nie wyszedł. Pomyślałem, że to może przez ten ból głowy albo może obraził się na mnie i chce mi dać do zrozumienia, jako reżyserowi, że lekceważy mnie i tę rolę. W ostatnich dniach zachowywał się zresztą trochę dziwnie i ciągle mówił, że ma dosyć tych błazeństw w maskach i odejdzie z teatru… Zszedłem ze sceny razem z Ewą Faraday, a potem rozcharakteryzowałem się, przebrałem i zawołałem garderobianego, żeby oczyścił mi ubranie. Wszedłem do Ewy, która była już ubrana, ale jeszcze kończyła toaletę, bo u kobiet zawsze trwa to trochę dłużej. Później wyszliśmy razem z teatru. To wszystko.
– I nie zauważył pan nic niezwykłego, nigdzie?
– Nie… może jedno… Ale to chyba nie ma znaczenia… Kiedy wychodziliśmy i mijałem drzwi garderoby Vincy’ego, nadepnąłem na coś… Pochyliłem się. To był klucz. Spojrzałem i zobaczyłem, że dziurka od klucza jest oświetlona, więc włożyłem ten klucz w zamek. Pomyślałem, że Vincy wychodząc po spektaklu trzasnął może drzwiami tak, że klucz wyleciał. Wewnątrz nikt się nie poruszył, więc pomyśleliśmy oboje, Ewa i ja, że pewnie już wyszedł. To już naprawdę wszystko.
– Z tego, co pan powiedział, wynika, że od chwili zejścia ze sceny aż do chwili wyjścia z teatru był pan nieustannie w towarzystwie ludzi i ani przez chwilę sam, prawda?
– Nie. Byłem sam w garderobie. Garderobiany był wtedy na korytarzu i czekał, aż go zawołam.
– Pańska garderoba nie ma innego wyjścia?
– Nie ma nawet okna.
– Tak. Dziękuję panu, panie Darcy. Może pan będzie łaskaw udać się do swojej garderoby i czekać tam na ewentualne wezwanie. Przykro, że muszę prosić pana o to o wpół do czwartej nad ranem, ale być może, będzie pan nam musiał jeszcze udzielić koniecznych objaśnień, jeżeli zajdzie potrzeba. Dziękuję panu raz jeszcze.
– Jestem do dyspozycji panów… – Darcy wstał. Parker odprowadził go do drzwi i skinął na Jonesa.
– Czy jest tu inspicjent Jack Sawyer?
– Tak, szefie.
– Dawajcie go tu za pięć minut.
– Tak, szefie. Inspektor zawrócił i usiadł.
– Co myślisz, Joe?
– Myślę, że teraz już wiem, kto zabił Stefana Vincy. Ale wciąż jeszcze nie jestem tego zupełnie pewien.
XIV. Nikt nie mógł go zabić
Kiedy drzwi zamknęły się za ostatnim z przesłuchiwanych członków zespołu pomocniczego Chamber Theatre, Parker westchnął ciężko.
– Została nam już tylko Ewa Faraday… – mruknął. – Jeżeli nie zjawi się ona zaraz i nie powie z uroczym uśmiechem, że zabiła tego faceta, to sam nie wiem, co zrobię. A zresztą nawet gdyby przyznała się, to nie mógłbym jej uwierzyć! Popatrz! Odrzuciwszy Stefana Vincy, który został zabity, i Angelicę Dodd, która weszła za kulisy po popełnieniu zbrodni, pozostaje nam dwanaście osób. Interesuje nas to, co się działo z nimi po zejściu Vincy’ego ze sceny.
1) Henryk Darcy: wszedł na scenę w kilka sekund po zejściu Vincy’ego, więc nie mógł go zamordować w garderobie, bo nie zdążyłby wrócić na czas. Potem miał swój bełkotliwy monolog, potem odprowadził Ewę Faraday do garderoby;. a sam wszedł do swojej, co potwierdza jego garderobiany, który nie oddalał się od drzwi i czekał na wezwanie. Byli tam zresztą: kurtyniarz Malcolm Snów i sufler John Knithe, którzy czekali, aż Susanna Snów skończy ubierać Ewę; Darcy ma trzech świadków, którzy nie odchodzili od jego garderoby, a potem widzieli go, gdy wszedł do Ewy. Garderoba Ewy także nawet nie ma okna, tylko jedyne drzwi wychodzące naprzeciw drzwi Darcy’ego. Stamtąd wyszedł razem z Ewą, którą zabrał na kolację swoim autem stojącym przed teatrem. Amen! Ani chwili sam!
2) Ewa Faraday: nie zeznawała jeszcze, ale mamy zeznanie Darcy’ego, garderobianej Susanny Snow i innych. Stalą w kulisie po zejściu ze sceny. Inspicjent stał tuż obok niej, a także sufler. Potem wyszła się kłaniać. Zeszła z Darcym prosto do garderoby. Dalej… jak wyżej. Ani chwili sama! Amen.
3) Oliver Ruffin – garderobiany: przed zejściem Vincy’ego ze sceny siedział w garderobie Ewy Faraday i rozmawiał z Susanna Snów do chwili, kiedy usłyszeli brawa na koniec sztuki. Kiedy wyszli oboje i czekali, aż przyjdą aktorzy. Potem… jak wyżej… Ani chwili sam! Amen!
4) Susanna Snow – garderobiana: jak wyżej, ani chwili sama! Amen!
5; Malcolm Snow – kurtyniarz.
6) i John Knithe – sufler: zeznają obaj, że w chwili zejścia Vincy’ego ze sceny stali razem i dyskutowali na temat totalizatora piłkarskiego. Cały ten teatr gra w totalizatora! Potem poszli razem na korytarz, przed garderobę Ewy Faraday i Darcy’ego, i tam wypełnili kupony, oczekując na Susannę Snow. Potem, razem z nią i Ruffinem; Wyszli we czwórkę do nocnego punktu totalizatora. Ani chwili sarni! Amen!
7) Jack Sawyer – inspicjent: był zdenerwowany przebiegiem spektaklu. Najpierw Vincy wyprowadził z równowagi Ewę Faraday, a później przez pół przerwy robotnicy nie mogli sobie dać rady z ustawieniem krzeseł, tak że i jemu samemu się to pomyliło i musiał wezwać reżysera. Po spektaklu ma alibi związane z 8) Simonem Formes – strażakiem na służbie za kulisami i 9) Richardem Caruthers – elektrykiem. Richard Caruthers miał w pierwszej części kłopoty z reflektorem. W czasie przerwy próbował usunąć uszkodzenie, ale nie udało mu się. Widząc przechodzącego przez scenę Darcy:ego podszedł do niego pytając, co zrobić, jeżeli reflektor zgaśnie, ale Darcy sprawiał wrażenie nieprzytomnego i odpowiadał nie za mądrze. Caruthers odprowadził go aż do drzwi garderoby Stefana Vincy, a potem zawrócił prędko, bo za chwilę był początek spektaklu. Zaledwie wszedł na swoją wieżyczkę i spróbował reflektora, kurtyna poszła w górę. Z Darcym rozstał się na mniej więcej trzy minuty przed rozpoczęciem drugiego aktu. W czasie drugiej części uszkodzony reflektor zaczął migać coraz bardziej i Caruthers poczuł zapach palącej się gumy. Dał więc znak strażakowi Simonowi Formes i inspicjentowi. Musiał manipulować reflektorem aż do końca spektaklu, ale natychmiast potem we trójkę przebadali cały kabel, znaleźli uszkodzone, tlące się miejsce, usunęli uszkodzenie i razem wyszli do szatni dla personelu, gdzie strażak także powiesił swoją czapkę, bo służbę odbywa w hełmie. Żaden z nich trzech nie rozstawał się z innymi ani na chwilę po spektaklu! Amen!