Литмир - Электронная Библиотека

Tak jakby nie słysząc tych ostatnich słów, Sonny powiedział wyzywająco:

– Widziałem, jak ojciec zabił Fanucciego.

Don sapnął: – Ach! – i opadł na krzesło. Czekał. Sonny mówił dalej:

– Kiedy Fanucci wyszedł z kamienicy, mama powiedziała, że mogę wrócić na górę. Widziałem, jak wchodziłeś na dach, i poszedłem za tobą. Widziałem wszystko, co robiłeś. Zostałem tam i widziałem, jak wyrzucałeś portfel i rewolwer.

Don westchnął.

– Ano, to nie mogę ci mówić, jak powinieneś postępować. Nie chcesz skończyć szkoły, nie chcesz być adwokatem? Adwokaci mogą nakraść więcej pieniędzy z teczką niż tysiąc ludzi z rewolwerami i w maskach.

Sonny uśmiechnął się do niego i powiedział chytrze:

– Chcę przystąpić do interesów Rodziny. – Kiedy zobaczył, że twarz dona pozostała nieprzenikniona, że nie roześmiał się z tego żartu, dodał pospiesznie: – Mogę nauczyć się sprzedawać oliwę.

Don ciągle milczał. Wreszcie wzruszył ramionami:

– Każdy człowiek ma tylko jedno przeznaczenie – rzekł. Nie dorzucił, iż podpatrzenie zabójstwa Fanucciego rozstrzygnęło o przeznaczeniu syna. Po prostu odwrócił się i dodał spokojnie: – Przyjdź jutro rano o dziewiątej. Genco pokaże ci, co masz robić.

Jednakże Genco Abbandando, z tym przenikliwym wyczuciem, które musi mieć consigliori, zrozumiał prawdziwe intencje dona i używał Sonny’ego głównie jako obstawy dla ojca, przy którym to zajęciu chłopak mógł także poznać subtelności związane z pozycją dona. Wyzwoliło to również skłonności profesorskie w samym donie, który na benefis najstarszego syna często udzielał pouczeń o sposobach osiągnięcia sukcesu.

Poza częstym powtarzaniem teorii, że człowiek ma tylko jedno przeznaczenie, don ustawicznie napominał Sonny’ego za wybuchy złości, do których ten młody człowiek był skłonny. Don uważał stosowanie gróźb za najlekkomyślniejszy rodzaj demaskowania się, a nieprzemyślane okazywanie gniewu za niebezpieczne folgowanie sobie. Nikt nigdy nie słyszał, żeby don wypowiadał groźbę bez pokrycia, nikt nigdy nie widział go w niepohamowanej wściekłości. Było to nie do pomyślenia. Toteż usiłował wpoić Sonny’emu własną dyscyplinę. Twierdził, że nie ma w życiu większej naturalnej korzyści niż przecenianie przez wroga naszych wad, poza niedocenianiem przez przyjaciela naszych zalet.

Caporegime Clemenza wziął Sonny’ego w swoje ręce i nauczył go strzelać oraz stosować duszenie garotą. Sonny nie gustował w używaniu tego włoskiego sznura, był zanadto zamerykanizowany. Wolał prosty, bezpośredni, bezosobowy anglosaski rewolwer, co smuciło Clemenzę. Jednakże Sonny stał się nieodłącznym i mile widzianym towarzyszem ojca, prowadził jego wóz, pomagał mu w drobnych sprawach. Przez następne dwa lata zdawał się być zwykłym synem wprowadzanym w interesy ojca, nie za bystrym, nie za gorliwym, zadowalającym się łatwymi zadaniami.

Tymczasem jego druh z okresu chłopięcego i na wpół zaadoptowany brat, Tom Hagen, chodził do college’u. Fredo był jeszcze w szkole średniej, najmłodszy brat, Michael, w podstawowej, a siostrzyczka Connie była drepczącą czteroletnią dziewczynką. Rodzina od dawna przeniosła się do kamienicy w Bronksie. Don Corleone zamierzał kupić dom na Long Island, ale chciał to zestroić z innymi planami, które sobie układał.

Vito Corleone był człowiekiem mającym dar przewidywania. Wszystkie wielkie miasta amerykańskie były rozdarte zmaganiami między przestępczym podziemiem. Wybuchały dziesiątki wojen partyzanckich, ambitni gangsterzy usiłowali wykroić dla siebie kawałek imperium, tacy ludzie jak Corleone starali się zabezpieczyć swoje granice i lewe interesy. Don Corleone widział, że gazety i agendy rządowe wykorzystują owe zabójstwa, aby domagać się coraz surowszych ustaw, stosowania ostrzejszych metod policyjnych. Przewidywał, że oburzenie społeczeństwa może nawet doprowadzić do zawieszenia metod demokratycznych, co mogło być fatalne dla niego i jego ludzi. Jego własne imperium było wewnętrznie bezpieczne. Postanowił przynieść pokój wszystkim wojującym frakcjom w Nowym Jorku, a potem całemu krajowi.

Nie miał złudzeń co do niebezpieczeństw swojej misji. Pierwszy rok strawił na spotkaniach z rozmaitymi przywódcami gangów w Nowym Jorku, przygotowując teren, sondując ich, proponując strefy wpływów, które byłyby honorowane przez luźno powiązaną, skonfederowaną radę. Jednakże było zbyt wiele frakcji, zbyt wiele odrębnych, sprzecznych ze sobą interesów. Porozumienie wydawało się niemożliwe. Podobnie jak inni wielcy władcy i ustawodawcy w dziejach, don Corleone uznał, że ład i pokój są nieosiągalne, dopóki rzesza suwerennych państw nie zostanie zredukowana do liczby, którą da się pokierować.

Było pięć czy sześć Rodzin zbyt potężnych, by je wyeliminować. Natomiast reszta, lokalni terroryści z Czarnej Ręki, niezrzeszeni lichwiarze, silnoręcy bukmacherzy, którzy działali bez odpowiedniej, to znaczy opłacanej ochrony legalnych władz, musieli zniknąć. Zmontował więc coś, co w istocie było wojną kolonialną z tymi ludźmi, i rzucił przeciw nim wszystkie zasoby organizacji Corleone.

Pacyfikacja obszaru Nowego Jorku trwała trzy lata i przyniosła pewne nieoczekiwane korzyści. Z początku zapowiadało się to niezbyt korzystnie. Grupa zaciekłych irlandzkich mistrzów rabunku, którą don naznaczył do eksterminacji, o mało nie odniosła zwycięstwa z rozmachem właściwym Szmaragdowej Wyspie. Przez przypadek i z samobójczą odwagą jeden z owych irlandzkich rewolwerowców przebił się przez kordon ochrony dona i wsadził mu kulę w pierś. Zamachowca natychmiast przeszyto pociskami, ale szkoda została wyrządzona.

Jednakże to dało szansę Santinowi Corleone. Ponieważ ojciec był wyeliminowany z akcji, Sonny objął komendę nad oddziałem, swoim własnym regime’em, w stopniu caporegime’a, i niby jakiś młody nieotrąbiony Napoleon, wykazał talent do wojowania w mieście. Wykazał także bezlitosne okrucieństwo, którego brak był jedynym minusem dona Corleone jako zwycięzcy.

Od 1935 do 1937 roku Sonny Corleone wyrobił sobie opinię najbardziej przebiegłego i nieprzejednanego bojowca, jakiego dotąd znał świat podziemny. Jednakże jeśli idzie o czysty terror, nawet jego zaćmił straszliwy człowiek nazwiskiem Luca Brasi.

To właśnie Brasi począł tropić resztę irlandzkich rewolwerowców i sam jeden ich zniszczył. To Brasi, działając w pojedynkę, kiedy jedna z sześciu potężnych Rodzin próbowała się wtrącić i objąć ochronę nad niezależnymi, zamordował głowę tej Rodziny dla ostrzeżenia. Wkrótce potem don wylizał się z rany i zawarł pokój z ową Rodziną.

W roku 1937 pokój i harmonia zapanowały w Nowym Jorku, nie licząc drobnych incydentów, pomniejszych nieporozumień, które oczywiście bywały czasami tragiczne w skutkach.

Podobnie jak władcy miast starożytnych zawsze pilnie obserwowali barbarzyńskie plemiona grasujące dokoła murów, tak i don Corleone śledził sprawy świata znajdującego się poza jego światem. Obserwował nadejście Hitlera, upadek Hiszpanii, wywarcie przez Niemcy przymusu na Wielką Brytanię w Monachium. Nieoślepiony przez ten zewnętrzny świat, dostrzegał jasno zbliżanie się wojny światowej i rozumiał jej konsekwencje. Jego własny świat będzie bardziej niepokonany niż przedtem. Nie tylko to; czujni, przewidujący ludzie mogą zrobić fortuny w wojennych czasach. Dlatego w jego dominium musiał panować pokój, podczas gdy wojna szalała w zewnętrznym świecie.

Don Corleone dotarł ze swoim posłaniem do rodaków w Los Angeles, San Francisco, Cleveland, Filadelfii, Miami i Bostonie. Był podziemnym apostołem pokoju i pomyślniej niż jakikolwiek papież doprowadził w 1939 roku do roboczego porozumienia między najpotężniejszymi organizacjami świata podziemnego kraju. Podobnie jak konstytucja Stanów Zjednoczonych, układ ten w pełni respektował wewnętrzną władzę każdego członka mafii w jego stanie lub mieście. Dotyczył jedynie stref wpływów oraz umowy o przestrzeganiu pokoju w podziemnym świecie.

Toteż w 1939 roku, kiedy druga wojna światowa wybuchła, a Stany Zjednoczone przystąpiły do konfliktu w 1941, świat dona Vita Corleone żył w pokoju i ładzie, w pełni przygotowany na zebranie złotego żniwa na równi ze wszystkimi innymi gałęziami przemysłu prosperującej Ameryki. Rodzina Corleone włączyła się w dostarczanie czarnorynkowych kartek żywnościowych, kartek na benzynę, nawet w pokątną rezerwację miejsc dla podróżujących. Dopomagała przy otrzymywaniu zamówień wojennych, a także przy uzyskiwaniu czarnorynkowych materiałów przez te firmy odzieżowe, które nie dostawały dosyć surowca, ponieważ nie miały zamówień rządowych. Don mógł nawet uzyskać dla wszystkich młodych ludzi ze swojej organizacji, którzy podlegali poborowi do wojska, zwolnienie od udziału w tej zagranicznej wojnie. Dokonywał tego przy pomocy doktorów, którzy doradzali, jakie środki należy zażywać przed badaniem lekarskim, albo przez lokowanie ludzi na wyłączonych od poboru stanowiskach w przemyśle wojennym.

60
{"b":"101345","o":1}