Литмир - Электронная Библиотека

Rocco Lampone zjawił się wcześniej i Clemenza wyjaśnił mu, co trzeba zrobić i jakie będą ich role. Twarz Lampone’a rozpromieniła się pełną zaskoczenia wdzięcznością i z uszanowaniem podziękował za ten awans pozwalający mu służyć Rodzinie. Clemenza był pewny, że postąpił właściwie. Poklepał Lampone’a po ramieniu.

– Po dzisiejszym dniu dostaniesz coś, co ci da lepsze utrzymanie. Pomówimy o tym później. Sam rozumiesz, że Rodzina jest teraz zajęta bardziej doniosłymi sprawami i ma ważniejsze rzeczy do załatwienia.

Lampone uczynił gest, który oznaczał, że będzie cierpliwy wiedząc, że nagroda go nie minie.

Clemenza podszedł do sejfu w swoim pokoju i otworzył go. Wyjął rewolwer i podał go Lampone’owi.

– Użyj tej broni – powiedział. – Nigdy nie dojdą, skąd jest. Zostaw ją z Pauliem w samochodzie. Chcę, żebyś po zakończeniu tej roboty zabrał żonę i dzieci na wakacje na Florydę. Na razie zapłać z własnych pieniędzy, później ci zwrócę. Wypocznij, poopalaj się. Zatrzymaj się w hotelu Rodziny w Miami Beach, żebym wiedział, gdzie mogę cię znaleźć w razie potrzeby.

Żona Clemenzy zapukała do drzwi, by im powiedzieć, że Paulie Gatto przyjechał. Zaparkował wóz na podjeździe. Clemenza wyszedł przez garaż, a Lampone podążył za nim. Siadając na przednim siedzeniu obok Gatta, Clemenza ledwie coś mruknął na powitanie z wyrazem rozdrażnienia na twarzy. Spojrzał na zegarek, jak gdyby spodziewał się stwierdzić, że Gatto jest spóźniony.

Cyngiel o twarzy łasicy obserwował go bacznie, szukając jakiegoś wyjaśnienia. Drgnął z lekka, kiedy Lampone usadowił się na siedzeniu za nim i polecił:

– Rocco, siądź z drugiej strony. Taki kawał chłopa jak ty zasłania mi lusterko.

Lampone przesunął się posłusznie, tak że znalazł się za Clemenzą, jak gdyby ta prośba była czymś najnaturalniejszym w świecie. Clemenza zwrócił się kwaśno do Gatta:

– Cholera z tym Sonnym, dostaje cykora. Już myśli o pójściu na materace. Musimy znaleźć jakiś lokal na West Side. Paulie, ty i Rocco musicie go obsadzić i zaopatrywać, dopóki nie przyjdzie rozkaz, żeby reszta żołnierzy się tam sprowadziła. Znasz jakieś dobre miejsce?

Tak jak przewidywał, w oczach Gatta pojawiło się chciwe zaciekawienie. Paulie połknął przynętę, ponieważ zaś rozmyślał, ile ta informacja jest warta dla Sollozza, zapomniał pomyśleć, czy sam nie jest w niebezpieczeństwie. Poza tym Lampone grał swoją rolę znakomicie, wyglądał przez okno obojętnie, bez zainteresowania. Clemenza powinszował sobie wyboru. Gatto wzruszył ramionami.

– Muszę się nad tym zastanowić.

Clemenza chrząknął.

– To zastanawiaj się po drodze, chcę jeszcze dzisiaj dojechać do Nowego Jorku.

Paulie był wytrawnym kierowcą, a ruch pojazdów do miasta o tej popołudniowej godzinie był niewielki, tak że wczesny zimowy zmierzch ledwie zaczynał zapadać, gdy dojechali. W samochodzie nie było żadnych zdawkowych rozmów. Clemenza polecił Pauliemu jechać do dzielnicy Washington Heights. Obejrzał parę kamienic, kazał mu zaparkować w pobliżu Arthur Avenue i czekać. Zostawił też w samochodzie Rocca Lampone. Poszedł do restauracji „Vera Mario” i zjadł lekką kolację złożoną z cielęciny z sałatą, na powitanie skinąwszy głową paru znajomym. Po upływie godziny przeszedł kilka przecznic, które dzieliły go od miejsca, gdzie był zaparkowany wóz, i wsiadł. Gatto i Lampone nadal czekali.

– Gówno – powiedział Clemenza. – Wzywają nas z powrotem na Long Beach. Mają dla nas jakąś inną robotę. Sonny mówi, że to możemy załatwić później. Rocco, ty mieszkasz w mieście, może cię podrzucić?

Rocco odpowiedział spokojnie:

– Zostawiłem u was wóz, a żona będzie go potrzebowała z samego rana.

– Słusznie – odrzekł Clemenza. – To jednak musisz wrócić z nami.

I znowu nic nie mówiono w drodze powrotnej na Long Beach. Na odcinku szosy wiodącej do miasta Clemenza stwierdził nagle:

– Paulie, zatrzymaj się, muszę się odlać.

Współpracując z nim od tak dawna, Gatto wiedział, że tłusty caporegime ma słaby pęcherz. Często zwracał się z taką prośbą. Gatto zjechał z szosy na miękką ziemną drogę, prowadzącą do bagna. Clemenza wygramolił się z samochodu i odszedł kilka kroków w krzaki. Załatwił się rzeczywiście. A potem, otwierając drzwi, by wsiąść z powrotem do wozu, zerknął szybko w obydwie strony szosy. Nie widział żadnych świateł, na szosie było kompletnie ciemno.

– Wal – rozkazał Clemenza.

W sekundę później wnętrze samochodu zahuczało od strzału. Paulie Gatto jakby podskoczył w przód, jego ciało zwaliło się na kierownicę, a potem osunęło na siedzenie. Clemenza cofnął się pospiesznie, żeby uniknąć opryskania krwią i odłamkami czaszki.

Rocco Lampone wygramolił się z tylnego siedzenia. Miał jeszcze w ręku rewolwer i teraz cisnął go w bagno. Obaj z Clemenzą ruszyli szybko do zaparkowanego w pobliżu drugiego samochodu i wsiedli. Lampone sięgnął pod siedzenie i odnalazł kluczyk, który dla nich pozostawiono. Uruchomił wóz i odwiózł Clemenzę do domu. A potem, zamiast wracać tą samą drogą, udał się szosą Jones Beach prosto przez miasteczko Merrick do Meadowbrook Parkway i dotarł do Northern State Parkway. Następnie dojechał do autostrady Long Island, a potem do mostu Whitestone i przez Bronx do swego domu na Manhattanie.

Rozdział 7

W przeddzień zamachu na dona Corleone jego najsilniejszy, najwierniejszy i budzący największy postrach podwładny gotował się do spotkania z wrogiem. Luca Brasi nawiązał kontakt z siłami Sollozza kilka miesięcy temu. Uczynił to na rozkaz samego dona Corleone. Dokonał tego odwiedzając nocne lokale kontrolowane przez Rodzinę Tattagliów i zawierając znajomość z jedną z ich najlepszych call girls. Leżąc z tą dziewczyną w łóżku utyskiwał, że jest tłamszony w Rodzinie Corleone, że nie docenia się jego wartości. Po tygodniu romansowania z ową dziewczyną do Luki zwrócił się Bruno Tattaglia, kierownik lokalu. Bruno był najmłodszym synem, rzekomo niezwiązanym z rodzinnym biznesem, którym była prostytucja. Jednakże jego słynny nocny lokal ze swym tanecznym zespołem długonogich piękności był wyższą uczelnią dla wielu miejskich kurewek.

Pierwsza rozmowa była całkowicie otwarta; Tattaglia zaproponował mu pracę w charakterze silnorękiego w rodzinnym interesie. Flirt ten trwał prawie miesiąc. Luca grał rolę człowieka zadurzonego w pięknej dziewczynie, Bruno Tattaglia rolę biznesmena próbującego zwerbować zdolnego pracownika swego rywala. Na jednym takim spotkaniu Luca udał, że już się do tego skłania, po czym powiedział:

– Ale jedno musi być postawione jasno. Nigdy nie pójdę przeciwko Ojcu Chrzestnemu. Don Corleone jest człowiekiem, którego szanuję. Rozumiem, że w interesach Rodziny musi stawiać swoich synów przede mną.

Bruno Tattaglia należał do nowego pokolenia i żywił ledwie ukrywaną pogardę dla takich Starych Kołtunów, jak Luca Brasi, don Corleone, a nawet własny ojciec. Był trochę zanadto ugrzeczniony. Teraz rzekł:

– Mój ojciec nie wymagałby, żeby pan robił cokolwiek przeciwko Corleone’om. Zresztą dlaczego? Teraz wszyscy dobrze żyją ze wszystkimi, już nie jest tak jak za dawnych czasów. Po prostu, jeżeli pan szuka innej posady, mogę przekazać tę wiadomość mojemu ojcu. W naszych interesach zawsze potrzeba kogoś takiego jak pan. To są twarde sprawy i wymagają twardych ludzi, żeby wszystko szło gładko. Niech mi pan da znać, jeżeli pan się kiedyś namyśli.

Luca wzruszył ramionami.

– Tam gdzie pracuję, nie jest tak źle. – I na tym poprzestali.

Ogólny plan polegał na tym, żeby doprowadzić Tattagliów do przekonania, iż Luca wie o zyskownych operacjach z narkotykami i chce w nich uczestniczyć na własną rękę. W ten sposób mógł się wywiedzieć czegoś o planach Sollozza, jeżeli Turek miał jakiekolwiek, i o tym, czy ma zamiar wejść donowi Corleone w drogę. Po odczekaniu dwóch miesięcy, podczas których nic więcej się nie zdarzyło, Luca zameldował donowi, że Sollozzo najwidoczniej przyjmuje bez urazy swoją porażkę. Don kazał próbować dalej, ale tylko mimochodem, bez wywierania nacisku.

28
{"b":"101345","o":1}