Литмир - Электронная Библиотека

Nim zadzwonili, drzwi otworzył inny strażnik. Najwyraźniej obserwował ich z okna. Poszli do narożnego gabinetu i zastali tam Sonny’ego i Tessia, którzy na nich czekali. Sonny podszedł do Michaela, ujął w dłonie głowę młodszego brata i powiedział żartobliwie: – Pięknie. Pięknie. – Michael odtrącił jego ręce, podszedł do biurka i nalał sobie whisky, mając nadzieję, że stępi ból w zdrutowanej szczęce.

W pięciu zasiedli w pokoju, ale atmosfera była inna niż podczas ich dawniejszych spotkań. Sonny był weselszy, bardziej pogodny, i Michael zrozumiał, co ta wesołość oznacza. W umyśle jego starszego brata nie było już miejsca na żadne wątpliwości. Zdecydował się i nic nie mogło zachwiać jego postanowieniem. Zamach Sollozza z poprzedniego wieczora był ostatnią kroplą. Nie mogło już być mowy o zawieszeniu broni.

– Mieliśmy telefon od negocjatora, kiedy ciebie nie było – powiedział Sonny do Hagena. – Turek chce spotkania zaraz. – Sonny zaśmiał się. – Ale ten drań ma jaja! – zawołał z podziwem. – Wczoraj nawala, a chce spotkania dziś albo jutro. Tymczasem my mamy siedzieć cicho i przyjmować wszystko, co nam zasunie. Co za pieprzona czelność!

– Co odpowiedziałeś? – zapytał Hagen ostrożnie.

Sonny wyszczerzył zęby.

– Powiedziałem, że jasne, czemu nie? Kiedy tylko zechce, mnie się nie spieszy. Mam na ulicach stu cyngli dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jeżeli Sollozzo wytknie choćby kawałek tyłka, będzie trupem. Niech sobie zwlekają, ile tylko chcą.

– Czy była jakaś konkretna propozycja? – zapytał Hagen.

– A jakże – odparł Sonny. – Chce, żebyśmy przysłali Mike’a na spotkanie z nim, aby wysłuchał jego propozycji. Negocjator gwarantuje bezpieczeństwo Mike’a. Sollozzo nie prosi nas o zagwarantowanie jego własnego bezpieczeństwa. Wie, że o to prosić nie może. Bezcelowe. Więc spotkanie będzie zorganizowane z jego strony. Jego ludzie zabiorą Mike’a i zawiozą go na miejsce. Mike wysłucha Sollozza i potem go puszczą wolno. Ale miejsce spotkania nie zostało ujawnione. Obiecują, że układ będzie tak dobry, że nie będziemy mogli go odrzucić.

– A co z Tattagliami? – zapytał Hagen. – Co zrobią w sprawie Bruna?

– To należy do układu. Negocjator mówi, że Rodzina Tattagliów zgodziła się zastosować do Sollozza. Zapomną o Brunonie Tattaglii. On płaci za to, co zrobili mojemu ojcu. Jedno przekreśla drugie. – Sonny zaśmiał się znowu. – Bezczelne dranie.

Hagen ostrożnie zaproponował:

– Powinniśmy wysłuchać, co mają do powiedzenia.

Sonny potrząsnął głową.

– Nie, nie, consigliori, nie tym razem. – W jego głosie był nikły ślad włoskiego akcentu. Świadomie przedrzeźniał dla żartu ojca. – Żadnych dalszych spotkań. Żadnych dyskusji. Żadnych sztuczek Sollozza. Kiedy negocjator znowu skontaktuje się z nami w sprawie naszej odpowiedzi, masz mu przekazać tylko jedno. Ja chcę Sollozza. Jeżeli nie, to wojna na całego. Pójdziemy na materace i wyślemy wszystkich cyngli na ulicę. Interesy będą po prostu musiały ucierpieć.

– Inne Rodziny nie pójdą na generalną wojnę – powiedział Hagen. – To zanadto wszystkich obciąża.

Sonny wzruszył ramionami.

– Mają proste rozwiązanie. Dajcie mi Sollozza. Albo walczcie z Rodziną Corleone. – Sonny przerwał, po czym dodał szorstko: – Żadnych więcej rad, jak to załatwić, Tom. Decyzja zapadła. Twoje zadanie to pomóc mi wygrać. Rozumiesz?

Hagen pochylił głowę. Na chwilę zamyślił się głęboko. Potem powiedział:

– Rozmawiałem z twoim człowiekiem z komisariatu policji. Powiada, że kapitan McCluskey ma dostać swoją dolę z operacji narkotykami. Zgodził się być obstawą Sollozza. Turek nie wytyka nosa ze swojej nory bez McCluskeya. Kiedy się spotka z Mikiem na rozmowę, McCluskey będzie siedział obok niego. W cywilnym ubraniu, ale z bronią. Otóż musisz zrozumieć, Sonny, że póki Sollozzo jest tak strzeżony, nie uda ci się go tknąć. Nikt jeszcze nie kropnął bezkarnie kapitana policji nowojorskiej. W tym mieście zrobiłoby się nieznośnie gorąco, bo to i gazety, i cała komenda policji, Kościoły, wszystko. To byłoby katastrofalne. Rodziny naskoczyłyby na ciebie. Corleone’owie staliby się wyrzutkami. Nawet opiekunowie polityczni dona pochowaliby się. Więc weź to pod rozwagę.

Sonny wzruszył ramionami.

– McCluskey nie może wiecznie sterczeć przy Turku. Poczekamy.

Tessio i Clemenza pykali z cygar, stropieni, nie śmiąc przemówić, ale pocąc się. Gdyby powzięto błędną decyzję, zapłaciliby za to własną skórą.

Michael odezwał się po raz pierwszy. Zapytał Hagena:

– Czy ojca można przewieźć tu ze szpitala?

Hagen potrząsnął głową.

– To pierwsza rzecz, o jaką spytałem. Niemożliwe. Jest w bardzo złym stanie. Przetrzyma, ale potrzebuje rozmaitych zabiegów, być może jeszcze jakiejś operacji. Niemożliwe.

– To musicie dostać Sollozza zaraz – stwierdził Michael. – Nie możemy czekać. Facet jest zanadto niebezpieczny. Wyskoczy z jakimś nowym pomysłem. Pamiętajcie, że dla niego nadal kluczową sprawą jest pozbycie się naszego starego. On o tym wie. W porządku, zdaje sobie sprawę, że teraz sytuacja jest bardzo ciężka, więc gotów jest przyjąć każdą porażkę w zamian za swoje życie. Ale jeżeli tak czy owak ma być zabity, popróbuje jeszcze raz dona. A ponieważ pomaga mu ten kapitan policji, więc kto wie, co może się zdarzyć. Nie możemy ryzykować. Musimy dorwać Sollozza natychmiast.

Sonny podrapał się w zamyśleniu po brodzie.

– Masz rację, chłopaku – przyznał. – Doszedłeś do sedna sprawy. Nie możemy dopuścić, żeby Sollozzo znowu się dobrał do starego.

– A co z kapitanem McCluskeyem? – zapytał spokojnie Hagen.

Sonny obrócił się do Michaela z dziwnym uśmieszkiem.

– No właśnie, chłopcze, co z tym twardym kapitanem policji?

Michael odpowiedział powoli:

– Okay, to jest ostateczność. Ale bywają przypadki, kiedy najbardziej ostateczne kroki są uzasadnione. Wyobraźmy sobie, że musimy zabić McCluskeya. Można to zrobić w ten sposób, żeby go mocno obciążyć, tak że nie byłby to już uczciwy kapitan policji wypełniający swoje obowiązki, ale skorumpowany funkcjonariusz, zamieszany w różne kanty, który dostał to, co mu się należało, tak jak każdy kanciarz. Mamy na liście płacy dziennikarzy, którym możemy podać tę historię z dostatecznymi dowodami, aby ją mogli wylansować. To by trochę zmniejszyło wzburzenie. Jak wam się to widzi?

Michael popatrzał z respektem na pozostałych. Tessio i Clemenza mieli ponure miny i nie chcieli się odezwać. Sonny powiedział z tym samym dziwnym uśmiechem.

– Mów dalej, chłopaku, świetnie ci to idzie. Ustami niewiniątek, jak zawsze mawiał don. No, dalej, Mike, powiedz nam coś więcej.

Hagen także uśmiechał się z lekka, odwracając głowę. Michael zarumienił się.

– Ano, chcą, żebym poszedł na rozmowę z Sollozzem. Będziemy tam tylko ja, Sollozzo i McCluskey, nikogo więcej. Naznaczcie spotkanie za dwa dni od dziś, a potem każcie naszym informatorom wywiedzieć się, gdzie ono nastąpi. Nalegajcie na to, że musi być w jakimś miejscu publicznym, że nie pozwolę się zabrać do żadnego mieszkania czy domu. Niech to będzie jakaś restauracja czy bar w szczytowej porze kolacji, coś w tym rodzaju, żebym się czuł bezpieczny. Oni także będą czuli się bezpieczni. Nawet Sollozzowi nie przyjdzie do głowy, że odważylibyśmy się rąbnąć kapitana. Obszukają mnie, jak się z nimi spotkam, więc wtedy będę musiał być czysty, ale obmyślcie jakiś sposób podrzucenia mi broni, kiedy będę z nimi gadał. Wtedy kropnę ich obu.

Wszyscy czterej obrócili głowy i wpatrzyli się w niego. Clemenza i Tessio byli poważni i zdumieni. Hagen miał minę trochę smutną, ale nie zaskoczoną. Chciał coś powiedzieć, ale rozmyślił się. Natomiast Sonny, ze swoją pucołowatą twarzą Kupidyna drgającą z uciechy, nagle ryknął głośnym śmiechem. Był serdeczny, nieudawany. Sonny naprawdę pękał ze śmiechu. Wskazał palcem Michaela usiłując przemówić, choć aż go zatykało z rozbawienia.

– Ty, chłopak z pierwszorzędnego college’u, który nigdy nie chciał mieszać się do spraw Rodziny! A teraz chcesz zabić kapitana policji i Turka tylko dlatego, że McCluskey rozkwasił ci twarz. Bierzesz to osobiście, to jest zwyczajny biznes, a ty to bierzesz osobiście. Chcesz zabić obu tych gości dlatego, że dostałeś po pysku. Więc wszystko to lipa. Przez wszystkie te lata to była po prostu lipa.

35
{"b":"101345","o":1}