Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Prom ruszył z przeciwległego brzegu. Wody w rzece nieco ubyło, odsłoniło się kilka stopni, ale piaszczyste nadbrzeże nadal było pod wodą.

Duża Siostra wzięła ode mnie torbę, którą pomogłam jej nieść, ale zażyczyła sobie, abym odprowadziła ją aż na przystań, gdzie wysiadali pasażerowie. Możesz odejść, jak wejdę na pokład, zadecydowała, po czym skierowała rozmowę na własne sprawy. Jak tylko wróci do domu, będzie się domagać od drugiego męża swojej części dobytku, choćby to miał być garnek czy miseczka na ryż. Postanowiła, że tym razem nie ustąpi w walce.

Miałam już dość „walk” Dużej Siostry i chciałam ją odwieść od tego zamiaru, ale nie dała mi szansy. Oznajmiła, że postanowiła zamieszkać w mieście na dziko.

– Nie bój się – powiedziała, biorąc mnie za rękę. – Jedziemy w rodzinie na tym samym wózku. Musimy się trzymać razem. Ja nikomu nie zdradzę twoich sekretów, a ty nie mów o moich. Zgoda?

4

W drodze do domu zastanawiałam się nad tym, co powiedziała Duża Siostra. Mimo pewnego podobieństwa nasza sytuacja bardzo się różniła. Zanim tamtego wieczoru zdążyłam przemyśleć wszystko do końca, wywołała mnie z domu Czwarta Siostra i zaprowadziła na pusty plac w pobliżu Siedliska Numer Sześć. Kiedy się tam znalazłyśmy, ku swemu zdumieniu zobaczyłam wszystkie siostry i braci oraz ich mężów i żony, brakowało jedynie rodziców, no i Dużej Siostry. W słabym świetle latarni nie widziałam wyraźnie ich twarzy, ale poznałam, że kipią gniewem.

Usiadłam na niskim stołeczku i przypomniały mi się szkolne czasy, kiedy stawałam się jedynym celem ataków kolegów z klasy, podobnie jak to miało miejsce na zebraniach w okresie rewolucji kulturalnej, podczas których masy oskarżały jednego biednego delikwenta. Tyle że mnie osaczyła własna rodzina. Co ja takiego zrobiłam?

Pierwszy przemówił Trzeci Brat, czyli najstarszy syn, i od razu stało się jasne, że Duża Siostra przed wyjazdem mnie wydała. Powiedziała im wszystko, powtórzyła nawet pytania, jakie jej zadałam na temat rodziny, i przy okazji dodała co nieco od siebie. A więc to, co mówiła, zanim weszła na prom, stanowiło nie tyle jej własny sąd, ile opinię rodziny. Powinnam wiedzieć, że należy do tego rodzaju ludzi, którzy czują się nieszczęśliwi, dopóki nie wywołają zamieszania. Gdyby za rządów komunistów w jej własnym życiu i życiu całej rodziny nie zapanował chaos, byłaby nie-ukontentowana.

– Wybieraj! W której rodzinie chcesz być?

– Jadłaś nasze jedzenie, nosiłaś nasze rzeczy, a w dodatku odejmowałaś nam od ust to, co nam się należało. Jeśli chcesz, możesz odejść, ale masz uregulować rachunki za wszystkie te lata spędzone w naszym domu, z czynszem, wydatkami na lekarzy i opłatą za naukę włącznie!

– Nie zrobiliśmy ci nic złego, a mimo to miałaś czelność spotkać się z tym człowiekiem. Ile się z twojego powodu wycierpieliśmy, ile wstydu najedliśmy przez te wszystkie lata!

– Wychowaliśmy cię, a teraz, kiedy jesteś dorosła, chcesz najzwyczajniej w świecie odejść, tak?!

– Posłuchajmy, co ona ma do powiedzenia – odezwała się Druga Siostra, która dotąd nie zabierała głosu.

– A co mam powiedzieć? – Udawałam, że nie wiem, o co im chodzi, tak jak to robiłam podczas nagonek w szkole. Ale tym razem naprawdę miałam pustkę w głowie. I chociaż wszystkie zarzuty były bezpodstawne, nie potrafiłam ich podważyć.

– Czy on chce, żebyś od nas odeszła i zamieszkała u niego?

– No, powiedz coś!

Usiłowałam wstać, ale Trzeci Brat pchnął mnie z powrotem na stołek. Nie ustąpią, dopóki tego nie wyjaśnią. Wbiłam wzrok w dzieciaki z piłką idące przez ulicę.

Nie lubiłam mojej rodziny, ale inne rodziny też mi się nie podobały. Nie obchodziło mnie, kto, co i komu zawdzięcza, po prostu chciałam, żeby dali mi spokój.

– Nie odchodzę z domu – odpowiedziałam stanowczo, odwracając się do nich. -1 nie myślcie, że uda się wam mnie wypędzić. To jedyny dom, jaki mam.

Wyraźnie zbiłam ich z tropu. Zapomnieli języka w gębie. Spodziewali się, że zasypię ich pretensjami, i w ogóle nie przyszło im na myśl, że mogę nie chcieć zerwać więzów z rodziną. Nie wspomniałam też o alimentach, które dawał mój naturalny ojciec, chociaż oni cały czas mówili o pieniądzach. Ludzie są dziwni: nie potrafią zapomnieć o wyrządzonych im krzywdach, lecz za to łatwo zapominają o dobrodziejstwach, jakie ich spotkały. Owszem, do pewnego stopnia mieli prawo obwiniać mnie o swoje cierpienia, bo to moja obecność sprawiła, że chodzili głodni w czasie klęski, no i wstydzili się przed sąsiadami, że mają w rodzinie bękarta; musieli kłaść uszy po sobie i przemykać się chyłkiem. Wolałam więc uznać, że mam wobec tej rodziny emocjonalny dług, którego nigdy nie spłacę.

– No dobrze. – W końcu Trzeci Brat przerwał milczenie. – Nie powiesz mamie, co tu się dzisiaj wydarzyło, ani nie dasz ojcu do zrozumienia, że wiesz o swoim pochodzeniu. Zrozumiałaś?

– Zrozumiałam. – Kiwnęłam głową. – Dlaczego miałoby mi zależeć na tym, żeby zrobić przykrość tacie?

Miałam ochotę krzyczeć. Dać upust oburzeniu, że tak paskudnie mnie potraktowali. Jednak nie powiedziałam ani słowa więcej. Siedziałam i patrzyłam, jak się oddalają, mrucząc pod nosem groźby. Zawsze się bałam mego rodzeństwa, tak samo jak bałam się nauczycieli w szkole. Nigdy się nie przeciwstawiałam, robiłam, co chcieli, schodziłam z drogi i najchętniej zaszywałam się w jakimś kącie, żeby mnie nie widziano.

Kiedy odeszli, zabierając ze sobą stołki, zostałam sama; kręciło mi się w głowie i dzwoniło w uszach, jakby tuż obok biły o siebie metalowe pręty

W końcu wstałam, wzięłam stołek i powlokłam się do domu. A potem nagle, ni z tego, ni z owego, rzuciłam stołek i jak mała dziewczynka zaczęłam biec przed siebie, najpierw po stopniach na aleję Szkoły Średniej, a stamtąd na zarośnięty chwastami plac zabaw. Biegłam tak aż na sam szczyt wzgórza, gdzie było ciemno i zupełnie pusto. Wreszcie, wyczerpana, przystanęłam i żeby nie upaść, oparłam się o pień drzewa. Patrzyłam w ponurą czeluść zapomnianego schronu przeciwlotniczego. Czyż nie szeptano dokoła, że ludzie z Kuomintangu zakopali w bunkrach materiały wybuchowe? To znaczy, że całe miasto jest jedną wielką tykającą bombą zegarową. Dlaczego akurat teraz nie wybuchnie? Dlaczego raz na zawsze nie zniknie z powierzchni ziemi?

53
{"b":"94633","o":1}