– Słucham?
– Pytałem, czy chcesz, żebym pomógł ci ją ubrać?
Coś ścisnęło Holly za serce. Zawsze robili to razem z Gerrym. Co roku puszczali płytę z kolędami, otwierali butelkę wina i ubierali choinkę.
– Pewnie masz ciekawsze zajęcia.
– Wiesz, że chętnie się pobawię – powiedział. – Zawsze robiłem to z Meredith i z dziećmi.
– Dobrze, czemu nie?
Nie pomyślała nawet, że i on ma przed sobą trudne święta. Rozpromienił się jak dziecko.
– Tylko nie jestem pewna, gdzie są ozdoby. Gerry chował je gdzieś na strychu.
– Nie ma sprawy. – Uśmiechnął się krzepiąco. – U nas też ja się nimi zajmowałem.
Wszedł po schodach na strych.
Holly otworzyła butelkę czerwonego wina i nacisnęła play na odtwarzaczu. Rozległy się ciche dźwięki „White Christmas” Binga Crosby’ego. Richard wrócił z czarną torbą przewieszoną przez ramię i zakurzoną czapką Świętego Mikołaja.
– Ho – ho – ho!
Roześmiała się i podała mu kieliszek wina.
– Nie, nie. – Pomachał ręką. – Prowadzę.
– Jeden kieliszek możesz wypić – powiedziała, rozczarowana.
– Nie ma mowy – powtórzył. – Nie piję, kiedy siadam za kierownicę. Holly wzniosła oczy do nieba i stuknęła się z jego kieliszkiem.
Po wyjściu brata dopiła butelkę. I wtedy zauważyła czerwoną lampkę migoczącą w sekretarce automatycznej. Nacisnęła przycisk.
– Cześć, Sharon. Mówi Daniel Connelly. Przepraszam, że cię niepokoję, ale zachowałem twój numer telefonu sprzed wielu miesięcy, kiedy zadzwoniłaś do mnie do klubu. Chciałbym prosić, żebyś przekazała ode mnie wiadomość Holly. Denise ostatnio jest tak zajęta, że chyba nie miałaby głowy. – Roześmiał się. – Powiedz, proszę, Holly, że wyjeżdżam na święta do rodziny, do Galway. Nie mogę jej złapać na komórkę, a domowego numeru nie mam. Biorę ze sobą komórkę, zawsze może się ze mną skontaktować. – Urwał. – Do zobaczenia na weselu w przyszłym tygodniu. Dzięki. Cześć.
Druga wiadomość pochodziła od Denise, że szuka jej Daniel. Trzecia pochodziła od Declana, że szuka jej Daniel. Czwarta pochodziła od samego Daniela.
– Cześć, Holly. Mówi Daniel Declan podał mi twój numer. Nie mogę uwierzyć, że nigdy mi go nie dałaś, a jednocześnie odnoszę wrażenie, jakbym go miał od dawna… – Chwila milczenia. – Bardzo chciałbym z tobą porozmawiać. I to zanim się spotkamy na weselu. Bardzo cię proszę, odbieraj moje telefony. – Jeszcze raz westchnął. – Dobra, no to cześć.
Holly znów nacisnęła przycisk, zatopiona w myślach.
Siedziała w salonie, zapatrzona w choinkę, i nagle się rozpłakała. Płakała z tęsknoty za Gerrym, a także z powodu łysej choinki.