– Zechce. Lecz jeszcze nie wie, co to przyjaźń.
Myszka zrozumiała odpowiedź Węża. Barbie też nie wiedziała, co to przyjaźń. Pozwalała się wyginać, czesać, przebierać, ustawiać w wyszukanych pozach i podziwiać. Nie wzbudzała jednak uczuć ani ich nie dawała. Nie miała w sobie nieporadności pluszowego miśka, z którym dziewczynka sypiała kiedyś w łóżku. Nie było w niej tak bardzo ludzkiej brzydoty, jaką miała szmaciana lalka, siedząca w rogu jej pokoju, którą zawsze można było pogłaskać po sznurkowych włosach. W Barbie była doskonałość, której nie można było osiągnąć i która nie budziła sympatii.
– Tak, ona Mu się udała – westchnęła Myszka z pokorą. “Może gdybym i ja była taka, to tata by tak nie biegał?”
Kobieta wciąż milczała, z tym samym niewyraźnym półuśmiechem na ustach, więc Myszka znudziła się i już chciała ruszyć dalej, gdy ujrzała, że idzie ku nim Mężczyzna. I wcale nie zdziwiła się jego wyglądem. To było oczywiste: ta Kobieta miała swojego Kena.
Mężczyzna również był nagi.
“Wreszcie obejrzę całego Mężczyznę”, pomyślała Myszka, przypominając sobie tatę. Myszce nigdy nie udało się ujrzeć go pod prysznicem. Tata wchodził do łazienki owinięty w ciemny, jedwabny szlafrok i wychodził dokładnie taki sam, tylko czyściejszy. Mimo to Myszka była przekonana, że skoro mama w tym miejscu, gdzie kończą się nogi, miała puszyste futerko, to zapewne u taty musiało być tam coś równie zaskakującego, a może nawet bardziej.
Ale Mężczyzna, który ku nim się zbliżał (chodził o wiele lepiej niż Kobieta), także nie miał tam nic, poza gładką, jak wszędzie, różową skórą. Myszka najpierw się zdziwiła, ale potem przypomniała sobie Kena. On też lam nic nie miał.
“Za to razem mają dom, auto, psa, konia i szafę pełną ubrań”, pomyślała.
– Ssssspójrz na nich – zasyczał Wąż. – Udali się?
– Ooo, tak – odparła, już nie wiedząc, czy kłamie, czy mówi prawdę.
Nagle Ogród zastygł. Przez chwilę sprawiał wrażenie, że jest nieruchomym obrazem, a nie żywym Ogrodem. Owady i ptaki zatrzymały się w locie; ustało ich brzęczenie i trzepotanie skrzydeł. Motyle zawisły w powietrzu. Krety przestały wyrzucać kopczyki świeżej ziemi. Kobieta i Mężczyzna zastygli w swych pozach: on z nogą lekko uniesioną do następnego kroku; ona zwrócona ku Myszce i wciąż niezbyt nią zainteresowana. Mimo to sprawiali wrażenie, że czekają. Także Wąż przechylił łeb i widać było, że nasłuchuje.
I oto rozległ się Głos. Niby pytał, ale jakby czekał na pochwałę. Myszka miała uczucie, że oczekuje jedynie odpowiedzi twierdzącej.
– TO JEST DOBRE. Spojrzała pytająco na Węża.
– Sssspraw mu trochę przyjemności, nie ma ich wiele. Ma ssssame kłopoty. Wciąż sssstwarza i sssstwarza, a to, co sssstworzy, ciągle go zawodzi – syknął niecierpliwie.
– Mam Mu odpowiedzieć? – szepnęła.
– Sssssssssskądże! – zirytował się Wąż. – Sssądzisz, że ktoś taki jak On będzie cię pytał o zdanie?! Wyssstarczy, że pomyślisz, iż to jessst dobre!
Ale Myszka nie umiała pomyśleć, że właśnie Barbie – w dodatku Barbie wielkości normalnej kobiety – jest dobra i powinna znaleźć się w Ogrodzie. Zwłaszcza jeśli miała – jak mówiła mama – panować nad rybami, ptactwem i wszelkim zwierzem. Zamilkła zatem i już tylko nasłuchiwała.
– TO JEST DOBRE – powtórzył Głos bardziej pewnie. Bez znaku zapytania. A jednak Myszka wciąż go słyszała. Malutkie echo wątpliwości. Tych wątpliwości, które tkwiły także w niej. Ogród był wprawdzie mniej jaskrawy, ale jego barwy wciąż przypominały raczej obrazek niż rzeczywistość. A Kobieta i Mężczyzna…
Wolała o tym nie myśleć. Co z tego, że czuła się wobec nich pewnie, skoro nie umiała ani ich polubić, ani im zaufać?
– TO JEST DOBRE – oznajmił huczący Głos z, ledwie słyszalną odrobiną zniecierpliwienia.
Ogród, widocznie mało wrażliwy na różnice barw głosu, usłyszawszy słowa, na które czekał, znowu ożył. Kobieta westchnęła i przeciągnęła się. Mężczyzna po-siąpił kilka kroków i stanął przy niej, kładąc jej rękę na ramieniu. Jednak dotykał jej tak, jakby dotknął pnia drzewa. I znowu zastygli w swych pozach.
“Nudzą się, jak Barbie z Kenem. Bo sami są nudni”, pomyślała Myszka.
Już, już chciała o to spytać, gdy Wąż nagle powiedział:
– Idź sssobie.
– Chciałabym jeszcze zostać – odparła, ale Wąż pokręcił płaskim łbem.
– Wyssstarczy – oznajmił.
– Dobrze, idę. Ale dlaczego nie mogę zabrać na dół swojej przemiany? – spytała z gniewnym smutkiem. – Czy tylko ty i oni dwoje będziecie wiedzieć, jak szybko myślę? Jak lekko chodzę? Jak tańczę?
Wąż milczał, sprawiając wrażenie, że nasłuchuje. Potem poruszył się i szepnął:
– On powiedział, że dosssssstaniesz cząssssstkę Ogrodu, żeby ci nie było ssssmutno.
– Cząstkę Ogrodu? – zdziwiła się Myszka.
– Akurat taką, żeby ci o nasss przypominała. A teraz idź. Ten dzień trwa już bardzo długo. Może wrócisz, zanim się sssskończy, a może nie. Ssssam nie wiem, to nie ode mnie zależy. Ale ten dzień wciąż trwa i jeszcze będzie trwać.
– I co będziecie robić tak długo? – zdziwiła się Myszka.
– Odpoczywać -; wyjaśnił, a potem zsunął część obłego cielska z pnia drzewa i popchnął ją leciutko.
Nawet nie zauważyła, kiedy z powrotem znalazła się na strychu. Kot wciąż spał, zwinięty w kłębek na jednym z pudeł.
“Oni go tam nie wpuszczają, bo jest zbyt prawdziwy”, pomyślała Myszka. “Zaraz, zaraz… A ja?”
Szybko znalazła odpowiedź:
“A ja zjadam jabłko i staję się równie nieprawdziwa jak oni”.
– Myszka, kolacja – powiedziała mama, uchylając drzwi strychu. Żarówka już się świeciła, kot się obudził i wszystko wyglądało tak zwyczajnie, jak powinno wyglądać. Z wyjątkiem Barbie i Kena, którzy leżeli na podłodze, odarci ze swych ubrań.
– Wzięłaś ze sobą lalki? – uśmiechnęła się mama z zadowoleniem. Obecność lalek wyjaśniała, co Myszka może robić na strychu. “Po prostu się bawi”, pomyślała Ewa.
A Myszka patrzyła na Barbie i Kena i zastanawiała się, po swojemu, powoli, lecz wytrwale:
“Skąd oni się wzięli, skoro ja ich tu nie przyniosłam?”
I skończył się wieczór, ale wciąż trwał dzień siódmy. Najtrudniejszy i najdłuższy z całego tygodnia. I najbardziej zagadkowy. Niektórzy bowiem twierdzili później, że On stworzył Mężczyznę i Kobietę na własne podobieństwo – co było niemożliwe. Innym dla odmiany wydawało się, że to Kobieta z Mężczyzną stworzyli Jego na podobieństwo swoje, próbując w ten sposób zabrać Mu wolność. Ale to już całkiem inna historia, która nie należała do dnia siódmego.