Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Podniosła rękę, po czym z całej siły przywaliła w miejsce, gdzie znajdowało się serce Jaccarda.

– No dawaj! – krzyknęła i zaczęła tłuc jeszcze mocniej.

Rozległ się trzask, ale nie zważała na to. Nie liczyła ciosów. Po kilkudziesięciu wykonała dwa wdechy, a potem wróciła do uciskania klatki piersiowej.

Nie miała pojęcia, ile czasu minęło, od kiedy rozpoczęła akcję reanimacyjną. Dopiero teraz jednak uświadomiła sobie, że przy każdym uciśnięciu z trzewi Jaccarda wypływało coraz więcej krwi.

W końcu przestała.

Ciężko oddychając, oderwała dłonie od piersi dowódcy i spojrzała na jego beznamiętne oblicze.

– Nie… – powiedziała cicho, opuszczając głowę.

Trwała tak przez kilka chwil, po czym znów podjęła próbę ratunku. Pracowała ze zdwojoną mocą, ale efekty nadal były opłakane. Po którejś serii, gdy pot ściekał już z niej strumieniami, usłyszała odgłos kroków.

– Channary?

Sang nachyliła się nad Jaccardem i zrobiła dwa wdechy. Gdy się wyprostowała, dostrzegła, że Ellyse przyklęknęła obok z apteczką. Otworzyła ją, a potem wyjęła opaskę uciskową i polowy laser, który pozwalał zszyć niegroźne rany. Radiooperatorka naciągnęła na siebie bieliznę, widoczną pod rozerwanym mundurem.

– Poczekaj – powiedziała. – Pozwól mi…

Channary oderwała dłonie od ciała dowódcy i przekonała się, że cała się trzęsie. Nozomi szybko zszyła miejsce, gdzie trafiła kula, a potem założyła opaskę. Materiał przylgnął do świeżo zasklepionej rany.

Sang znów przystąpiła do resuscytacji i kontynuowała przez dobry kwadrans, zanim w końcu opuściła ją nadzieja. Przestała uciskać klatkę piersiową i spojrzała na Ellyse. Wiedziała, że dziewczyna już jakiś czas temu stwierdziła zgon. Doceniała, że nie próbowała jej powstrzymać.

– Kurwa mać, Ellyse…

– Zabierzmy go na prom – odparła słabo Nozomi.

Channary spuściła wzrok i pokręciła głową.

– Zaraz dotrze tu reszta Padlinożerców. Jeśli zostaniemy, podzielisz mój los.

Sang spojrzała na krwawy ślad, który biegł od jednej piersi w dół.

– Czy on…

– Byłam nieprzytomna.

Przez moment obydwie milczały.

– Sprawdzimy to na Kennedym.

– Wiem. A teraz zabierzmy go na prom.

Channary kiwnęła głową, a potem obie wsunęły ręce pod Loïca i podniosły go ostrożnie.

– Co z drugim wahadłowcem? – zapytała Sang, gdy ruszyły do pierwszego.

– Włączę zdalnie autopilota.

Ułożyły ciało Jaccarda w tylnej części maszyny, po czym Ellyse zasiadła za panelem kontrolnym. Czym prędzej zamknęła śluzę, a potem poderwała prom. Po chwili obie jednostki zmierzały z powrotem do Zatoki Botnickiej.

Załogantki milczały przez większą część podróży. Dopiero gdy Nozomi skierowała wahadłowiec ku hangarowi Kennedy’ego, Channary się odezwała:

– Co planowałaś?

Ellyse spojrzała na nią z obawą, a Sang uświadomiła sobie, że jej głos zabrzmiał bardziej agresywnie, niż zamierzała.

– Nie będę obarczać cię winą – zastrzegła. – Po prostu…

– Chciałam wykorzystać ich jako zasłonę dymną – odparła Nozomi.

– W jaki sposób?

– Mieli zaatakować Yorktown, podczas gdy ja zabrałabym Kennedy’ego w przestrzeń kosmiczną.

Channary pokiwała głową. Prawdę powiedziawszy, słuchała piąte przez dziesiąte, a pytała jedynie dlatego, by zająć czymś umysł. Jej myśli nieustannie wracały do leżącego z tyłu Jaccarda. I tego, że tyle razy jej usta przylgnęły do zimnych, martwych warg dowódcy.

Wzdrygnęła się, orientując, że Nozomi coś dodała.

– Co mówiłaś?

– Że chciałam skorzystać z zamieszania i…

– Nigdy byś nie uciekła – weszła jej w słowo Sang. – Przecież wiedzieliby, dokąd się udałaś.

Ellyse wprowadziła prom do hangaru.

– Niezupełnie.

– Co to ma znaczyć?

– Że istniał sposób, by nie wiedzieli, gdzie poleciałam.

– Jaki?

– Najprostszy z możliwych, Channary. Zamierzałam wybrać inną planetę.

Prom opadł delikatnie na lądowisko, a zaraz za nim wleciał drugi. Załogantki odpięły pasy bezpieczeństwa i podniosły się. Sang patrzyła badawczo na towarzyszkę, zastanawiając się, czy zupełnie oszalała.

Ellyse ruszyła w kierunku wyjścia, ale Channary powstrzymała ją ruchem ręki.

– Inna planeta? – zapytała. – Jakim cudem?

– Dija Udin dokonał zmian jedynie w systemach Kennedy’ego. Uznałam, że dzięki temu sama zdołam odnaleźć kolejne miejsce z tunelem, ale nikt inny nie będzie w stanie tego powtórzyć. Dotychczas największą przeszkodą była odległość, tyle że…

– Byłaś gotowa zamrozić się na znacznie dłużej.

Nozomi skinęła głową, a potem minęła Sang i podeszła do majora. Po chwili w milczeniu przeniosły go do kostnicy. Gdy stół wsunął się do wnęki, obie spojrzały na siebie niepewnie. Z całej załogi pozostały tylko one – a Channary była świadoma, że gdy Ingo Freed zorientuje się w sytuacji, pozbędzie się Nozomi.

– I wszystko to dla martwego chłopaka – powiedziała szefowa ochrony.

– Wszystko po to, żeby udowodnić, że nie jest martwy.

– Opowiadasz bzdury jak zawsze.

Spojrzała na nią spode łba, ale się nie odezwała. Przynajmniej nie od razu. Gdy przeszły do medlabu i obmyły ręce, Ellyse podjęła temat:

– Wciąż zamierzam zrealizować ten plan.

– Świetnie, ale najpierw połóż się i rozszerz nogi.

– Możemy z tym poczekać.

– Na co?

– Aż oswoimy się z myślą, że… – Urwała, spoglądając w kierunku korytarza.

Sang była przeciwnego zdania. Chciała zająć się czymkolwiek, by tylko nie myśleć o martwym obliczu, które zdawało się powracać jej przed oczy przy każdym mrugnięciu. Wskazała Ellyse łóżko, a potem zaczęła szukać laserowego wziernika. Nozomi położyła się i ściągnęła majtki.

– Chyba powinnam czuć, jeśli to zrobił – odezwała się słabym głosem.

– Nie wiem.

– Może brak przytomności jakoś wpłynął na…

– Nie gdybajmy – odparła Sang, odnajdując narzędzie. Obróciła się i wzięła głęboki wdech.

– Wiesz, co robisz? – upewniła się Nozomi.

– Niespecjalnie.

– W takim razie uważaj, żeby mi czegoś nie spieprzyć.

– Co za różnica? I tak jesteśmy martwe.

Użyła liczby mnogiej, ale powinna spodziewać się, że nic jej nie grozi. Ingo Freed nie miał powodu, by odbierać jej życie. Z drugiej strony był to człowiek zupełnie nieobliczalny. Kiedy zjawi się tu ze swoimi ludźmi, rozpęta piekło.

– Po prostu uważaj.

Channary skinęła głową, a potem podeszła do Ellyse.

24

Nozomi już od pierwszej chwili wiedziała, że bez względu na wynik badania nic już nie będzie takie samo. Zamknęła oczy i czekała. Przypuszczała, że niczego nie poczuje, ale w pewnym momencie pojawił się lekki ból.

– Już? – zapytała, krzywiąc się.

– Czekaj, system pobiera informacje.

– Nie jesteś przesadnie delikatna.

– Staram się, jak mogę.

Po chwili komputer w medlabie dał znać, że badanie zostało zakończone, a Channary wycofała wziernik. Ellyse odetchnęła, ale tylko na moment. Teraz nadszedł czas, by zmierzyć się z rzeczywistością.

– I? – zapytała.

– Nie ruszył cię.

– Polemizowałabym z tym.

– Nie wszedł w ciebie, to mam na myśli – odparła Sang.

Nozomi zamknęła oczy, czując, jak serce powoli wraca do normalnego rytmu. Nie pamiętała niczego ze spotkania z Newmanem Egesim, ale gdy się przebudziła, nie miała wątpliwości, że została zgwałcona. Czuła ból emanujący z pogryzionej piersi, ale także z krocza. Najwyraźniej jednak Padlinożerca zdążył jedynie rozpocząć swoją makabryczną zabawę.

– Pokaż mi te odczyty – powiedziała.

– Myślisz, że cię oszukuję?

– Po prostu pokaż.

Channary Sang westchnęła, a potem obróciła ekran do Ellyse. Ta powiodła wzrokiem po automatycznie wystawionej diagnozie i tym razem odetchnęła na dobre. Jeden kryzys zażegnany, skwitowała w myśli. Teraz należało uporać się z kolejnym.

– Muszę się stąd zabierać, Sang.

– Musimy.

Nozomi skinęła głową z wdzięcznością i zeskoczyła z łóżka.

– Przypuszczam, że ludzie Ingo Freeda na bieżąco monitorują sytuację w Afryce. Niebawem ktoś go obudzi i przekaże mu wieść o tym, co się stało.

52
{"b":"690736","o":1}