– Wyglądasz wspaniale, moje dziecko.
– Dzięki – odparła Leonie, nie odwzajemniając się komplementem.
– Przyjechali już Lee i Sheila z dziećmi. Czy skierować ich do ogrodu i tam podamy szampana?
Sarah przejrzała zamysł Frankiego. Chciał się jej pozbyć z kuchni, lecz jeśli myślał, że pozwoli mu rządzić w taki dzień, był w błędzie. Mrugając do Eileen, wyniosła tacę z kieliszkami i podała ją Joeyowi, który kręcił się w pobliżu z nerwowym uśmiechem na twarzy. Postawił tacę na jednym z ogrodowych stołów koło patio. Nie miał się co łudzić, nadal mu nie wybaczono. Garry, Roy i Lee cały czas traktowali go jak powietrze i upłynie mnóstwo czasu, zanim znowu będzie na równej stopie ze wszystkimi.
W całym ogrodzie dał się słyszeć donośny głos Marge, gdy krzyknęła z zachwytu na widok Maury w białym ślubnym stroju.
– Wyglądasz cholernie ładnie, dziewczyno!
Maura wyściskała ją, a Dennis zażartował:
– Z Marge można iść do kogoś tylko dwa razy… drugi raz po to, żeby przepraszać.
Kenny zaśmiał się z dowcipu, a Garry i z dowcipu, i z niego, bo śmieszyło go, że taki kawał byka niczym psiaczek wodzi pełnym oddania wzrokiem za Maurą.
Pojawił się Roy, trzymając w ramionach wnuka. Podchodząc do siostry, rzekł ciepło:
– Dobrze robisz, Maws.
Uśmiechnęła się radośnie.
– Wiem, Roy.
– Tak sobie myślę, co wyrośnie z tego malca.
Parzył w oczy swojego wnuka, jakby chciał z nich wyczytać jego przyszłość.
– Będzie w porządku.
Pocałował pokrytą meszkiem główkę i uśmiechnął się.
– Maura Ryan wychodzi za mąż. Sądziłem, że nigdy nie doczekam się tego dnia.
– I ja też – odparła, a potem dodała poważnie: – Myślisz, że jestem na to za stara? Powiedz szczerze. Za stara na to wszystko?
Zatoczyła ręką łuk, ogarniając nim ogród i dom udekorowane jak na uroczyste wesele młodej pary z wyższych sfer.
– Nie, wcale nie. Zasługujesz na szczęście bardziej niż ktokolwiek, kogo znałem w życiu. Zasługujesz na to, żeby być szczęśliwą z Kennym, on tak bardzo cię kocha.
Mały Michael zaczął płakać. Był głodny. Maura odprowadziła wzrokiem brata, który wrócił do domu, gdzie maleństwo zostanie nakarmione i przewinięte. Potem, patrząc na przybywających gości i uśmiechniętą matkę, szczęśliwą, że nareszcie wydaje za mąż swoją jedyną córkę, powiedziała sobie, że podjęła dobrą decyzję.
Alicia podbiegła do niej z rozłożonymi rączkami. Maura podniosła dziewczynkę i mocno ją przytuliła.
– Maura Smith. Tata mówi, że to teraz jego ulubione imię i nazwisko, po moim oczywiście.
Maura uśmiechnęła się.
– Zabawne, bo teraz jest to też moje ulubione imię i nazwisko. – Pocałowała dziewczynkę w okrąglutki policzek. – Po Alicii Smith oczywiście.
Śmiejąc się i trzymając za ręce, szły przez trawnik z twarzami rozświetlonymi słońcem.
Kenny czekał na nie i Maura wiedziała, że odtąd zawsze będzie na nią czekał. Ta świadomość sprawiła, że poczuła się naprawdę dobrze.
***