Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Zaczerwieniłam się. Zupełnie zapomniałam o artykule i szkicach do tamtej gazetki i swoim entuzjazmie dla Nowego Jorku.

– Iwan, nikt nie chce słuchać o mnie. Opowiedz więcej o sobie – powiedziałam.

– Moja praca nie jest pewnie nawet w połowie tak interesująca jak twoja, ale lubię ją – ciągnął. – Przez rok ciężko pracowaliśmy nad rozszerzeniem działalności firmy, a potem na pobliskim przedmieściu otworzyli nowy supermarket, więc zaproponowaliśmy kierownikowi sprzedaż naszych wypieków. Opowiedział nam o amerykańskich supermarketach i mrożonych potrawach. Uznaliśmy, że mamy szansę. Zaczęły się eksperymenty z mrożeniem żywności.

Na początku nic nam nie wychodziło, zwłaszcza z owocami. Pewnie nie były gorsze niż wyroby innych producentów mrożonek, ale my chcieliśmy czegoś lepszego. Zależało nam, żeby nasze mrożonki smakowały równie wybornie jak świeże produkty. Trochę to zajęło czasu, ale wkrótce ustaliliśmy właściwe proporcje składników i sposób zamrażania, zatrudniliśmy piekarzy i otworzyliśmy pierwszą wytwórnię. Jeśli wyjdzie nam w Sydney, Nikoła zajmie się Melbourne, a ja pozostanę tutaj.

– No to postaramy się kupować mnóstwo twoich produktów. – Ruselina klepnęła go w dłoń. – Dobrze, że tu jesteś.

Betty zawołała nas do stołu i nalegała, aby Iwan, jako nasz gość honorowy, usiadł u jego szczytu. Posadziła mnie po drugiej stronie, naprzeciwko niego.

– To odpowiednie rozmieszczenie – roześmiał się Witalij. – Król i królowa Australii. Oboje cudzoziemcy, ale Iwan w wolnym czasie wyciąga z wody Australijczyków, a Ania wspiera tutejszych projektantów, a na Gwiazdkę sprzedaje pocztówki, żeby ratować busz.

Oczy Iwana błysnęły.

– Może oboje czujemy, że sporo zawdzięczamy temu krajowi, co, Aniu? – spytał.

Ruselina poklepała go po ramieniu.

– Naprawdę za dużo pracujesz – powiedziała. – Tyle godzin w wytwórni i na plaży. Nawet w wolnym czasie się nie oszczędzasz.

– Nie mówiąc już o niebezpieczeństwie utonięcia ani o rekinach.

– Irina ugryzła kiełbaskę.

Zadrżałam, chociaż żartowała. Zerknęłam na Iwana i naszło mnie niedobre przeczucie, że stanie mu się coś złego. Nie mogłam znieść myśli, że ten pracowity dobry człowiek mógłby zginąć w pełni sił.

Powoli popijałam wodę i oddychałam w serwetkę, z nadzieją, że nikt nie zauważy mojej paniki. Nie zauważyli. Rozmawiali o sztormach, które szalały na plaży w Nowy Rok, i pytali Iwana o techniki ratowania ludzi. Mój oddech zwolnił, znów mogłam trzeźwo myśleć. Co za głupstwa, skarciłam siebie. Coś niewyobrażalnie strasznego już mu się przytrafiło. Czy morze jest w stanie skrzywdzić człowieka bardziej niż drugi człowiek?

O jedenastej Iwan nas przeprosił i powiedział, że rano musi bardzo wcześnie wstać do pracy.

– Gdzie mieszkasz? – spytał go Witalij.

– Wynajmuję dom na wzgórzu – odparł Iwan.

– No to odwieziemy cię do domu. – Witalij klepnął Iwana w plecy.

Cieszyło mnie, że dobrze się dogadują. Na pewno mogli sobie porozmawiać o kuchni. Ruselina, Betty i ja stałyśmy na chodniku i machałyśmy, reszta zaś wgramoliła się do auta Witalija. Iwan odkręcił szybę.

– Macie ochotę zwiedzić wytwórnię? – zapytał. – Mogę was oprowadzić w następny weekend.

– Tak! – wykrzyknęłyśmy chórem.

– Pójdziemy wszędzie, gdzie są ciastka. – Betty poprawiła fryzurę.

W poniedziałek Keith nie zadzwonił do mnie ani nie wpadł. Za każdym razem, kiedy pojawiał się goniec albo dzwonił telefon, podskakiwałam, licząc na wiadomość. Bez rezultatu. We wtorek powtórzyło się to samo. W środę ujrzałam Teda, wchodził do windy.

– Cześć, Aniu. Świetne przyjęcie. Cieszę się, że przyszłaś. – Tyle tylko zdążył powiedzieć, zanim zamknęły się drzwi.

Wróciłam do domu rozczarowana Zawaliłam sprawę z Keithem.

Spotkałam go dopiero w czwartek. Burmistrz, Patrick Darcy Hill, wydawał w ratuszu lunch dla lekkoatletów przygotowujących się do olimpiady. Zaproszono słynnych sportowców, w tym Betty Cuthbert, biegaczkę zwaną „złotą dziewczyną”, pływaczkę Dawn Fraser i kilku członków australijskiej drużyny krykieta. Diana była w Melbourne i nie mogła iść na przyjęcie, a więc zamiast niej wysłano mnie i fotografa Eddiego. Był niepokojąco podobny do Dana Richardsa, ale spokojniejszy, i chodził za mną wszędzie niczym wierny pies.

– Kto jest dziś na naszej liście? – pytał, kiedy kierowca wysadził nas na George Street.

– Premier i jego żona – odparłam. – Myślę jednak, że zajmą się nimi Caroline i jej fotograf. My powinniśmy ganiać za sławnymi ludźmi, żeby zobaczyć, co mają na sobie. Przyjedzie też aktorka z Ameryki, Hades Sweet.

– To ta, która kręci film na północy, prawda? – zapytał Eddie. – O kosmitach i Ayers Rock?

– Cieszę się, że przynajmniej tyle wiesz – stwierdziłam. – Nie mogłam niczego o niej znaleźć.

Przypięliśmy sobie plakietki prasowe i przepuszczono nas poza kolejką czekającą przed ratuszem. Weszliśmy bocznymi drzwiami.

Zdumiałam się na widok Keitha i Teda, stali blisko nakrytego stołu i pożerali babeczki migdałowe. Nagle przypomniałam sobie, że zaraz będzie tu pełno sportowców. Nie wiedziałam, czy podejść i się przywitać, czy to zbyt bezpośrednie. W końcu to on nie zadzwonił po naszej randce. Po chwili Eddie postukał mnie w ramię i straciłam okazję.

– Jest nasza gwiazda – wyszeptał.

Odwróciłam się i ujrzałam wchodzącą do pokoju blondynkę. Otaczała ją grupka ludzi ubranych w designerskie kapelusze i sukienki. Hades nie była tak postawna, jak się spodziewałam. Miała okrągłą twarz, szczupłe ręce i nogi. Wypinała obfity biust, krocząc na wysokich obcasach. Czułam się przy niej jak olbrzymka. Przedstawiłam się i zaczęłam pytać ją o sprawy, które z pewnością zainteresują czytelniczki.

– Podoba się pani Australia?

Żując gumę, rozmyślała nad pytaniem dłużej, niż się spodziewałam po osobie zatrudniającej porządnego specjalistę od kreowania wizerunku.

– Tak – odparła w końcu z przeciągłym południowym akcentem.

Czekałam, aż rozwinie tę myśl, ale kiedy zorientowałam się, że nie ma zamiaru, zapytałam ją o strój. Miała na sobie sukienkę w stylu flapperki, ale podkreślającą, a nie spłaszczającą biust.

– To dzieło projektantki wytwórni, Alice Dorves – oznajmiła Hades sztucznym głosem, jak podczas pierwszego czytania roli. – Szyje wspaniałe sukienki.

Eddie podniósł aparat.

– Możemy zrobić pani zdjęcie? – zapytałam.

Hades nie odpowiedziała, ale zaszła w niej zmiana: szeroko otworzyła oczy, a na jej wargach wykwitł kuszący uśmiech. Wyrzuciła ręce w powietrze, jakby zamierzając uścisnąć aparat. Przez chwilę myślałam, że wzniesie się w powietrze, ale kiedy błysnął flesz, wzruszyła ramionami i znów przybrała zniechęconą minę.

Connie Robertson, redaktorka działu kobiecego z gazety z Fairfax, krążyła po pomieszczeniu niczym pachnący Diorem rekin. Była szanowaną osobą w tym biznesie i potrafiła dostać to, co chciała, i mimo niechęci do konkurencji. Skinęła mi głową i złapała Hades za łokieć, prowadząc ją ku swojemu fotografowi. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, a kiedy się odwróciłam, ujrzałam Keitha.

– Cześć – powiedział. – Ted chce, żebyś go przedstawiła swojej przyjaciółce.

– Czyli komu? – zapytałam.

Keith wskazał głową Hades Sweet. Connie ustawiła ją w kącie i bombardowała pytaniami o znaczenie Hollywood i pozycję kobiet w przemyśle filmowym.

Popatrzyłam na Keitha. Uśmiechał się, wcale nie wyglądał na urażonego ani smutnego.

– Uprawia jakiś sport? – zapytał. – Musimy znaleźć pretekst, żeby Ted mógł zrobić jej zdjęcie.

– Nie potrzeba mu pomocy. – Roześmiałam się. – Patrz!

Ted już wskoczył między fotografów czekających, by zrobić zdjęcie Hades. Kiedy nadeszła jego kolej, zrobił dwa zdjęcia z boku, dwa z półdystansu i dwa zdjęcia całej sylwetki. Już miał wyprowadzić Hades na balkon, żeby sfotografować ją na zewnątrz, kiedy zatrzymała go wściekła reporterka z „Women’s Weekly”.

– Pośpiesz się! – wykrzyknęła. – To nie sesja zdjęciowa kostiumów kąpielowych!

84
{"b":"100821","o":1}