W niniejszej powieści ekipa inspekcyjna wyrusza do odległego układu zawierającego dwie planety, które zgłosiły chęć przystąpienia do Federacji. Układ leży na peryferiach obszaru zaludnionego i może być terenem działania forpoczt wywiadowczych Obcych – a więc ekipa ma także poufne zadania zbadania sytuacji pod tym względem. Jej oficjalnym celem jest ocena warunków na planetach oraz próby mediacji między tymi planetami, bo każda z nich zastrzega, iż jej udział w Federacji uwarunkowany jest nieprzyjęciem… tej drugiej. Świadczy to o jakichś głębokich rozdźwiękach między bliskimi sąsiadami – które to animozje mogą być wykorzystane przez Obcych w celu uchwycenia przyczółka w obszarze działania humanoidów.
Inspektorzy badają stosunki na obu planetach, stwierdzając na pierwszy rzut oka sytuację zupełnie znośną. Dopiero po bliższym zbadaniu sprawy okazuje się, że obie – każda na swój sposób – oparte są na „niezbyt" uczciwym traktowaniu społeczeństwa: jedna utrzymuje je w posłuszeństwie drogą dobrze zamaskowanego terroru (broń masowego rażenia wymierzona permanentnie w skupiska ludzkie, gotowa zniszczyć, na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności, całe miasta w odwecie za indywidualne lub grupowe protesty wobec władzy); druga – stwarza swym obywatelom iluzję praworządności i odpowiedzialności władców za ich czyny: co pewien czas karze się i zamyka w obozie pracy nieuczciwych urzędników wysokiego szczebla, ludzie są usatysfakcjonowani i choć warunki bytowe są dość surowe, z ufnością obdarzają kredytem zaufania nowych urzędników, których przecież można będzie rozliczyć z ewentualnych nadużyć, co też następuje niebawem. Tylko że – jak stwierdzają przybyli inspektorzy – domniemany „obóz pracy", pilnie strzeżony i niedostępny z zewnątrz, okazuje się być enklawą dobrobytu i „prawdziwego świata", gdzie emerytowani złodzieje publicznego dobra spędzają czas na spożywaniu prywatnych owoców swej publicznej działalności, utrzymywani, jako „więźniowie", przez ciężko pracującą resztę społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że na swych stanowiskach starają się jak najszybciej zasłużyć sobie na taką „karę"…
Inspektorzy stwierdzają, że żadna z tych dwu planet nie dorosła do przyjęcia do Federacji. Jednak ze względu na podejrzenie, iż cała ta sytuacja jest inspirowana i stymulowana przez Obcych w ramach ich strategicznych celów, inspektorzy uważają, iż należy roztoczyć kontrolę nad tym układem gwiezdnym. Z uwagi na bezpieczeństwo całego „ludzkiego" obszaru Galaktyki agenci Federacji posuwają się do stosowania metod i środków sprzecznych wprawdzie z zasadami, którym hołduje sama Federacja, jednak… niezbędnych z pragmatycznych względów. Podejmując swe działania nie mogą usprawiedliwiać się prawdziwymi motywacjami, narażają się więc na niechęć i krytykę nieświadomych sy-. tuacji ludzi. Inspirując przemiany społeczne na kontrolowanych planetach, starają się pokrzyżować domniemane plany Obcych.
3.Tytuł roboczy: „Macki"
Umowa z „Alfą" z dnia 25 lutego 1984.
Objętość: 12 ark. aut.
Termin dostarczenia maszynopisu: 30 września 1985
W normalność świata z jego codziennymi problemami, plagami społecznymi i międzyludzkimi konfliktami wkracza dodatkowy czynnik pochodzenia zewnętrznego. Nie wspominają o tym masmedia, lecz znaczna część społeczeństwa Ziemi zdaje sobie sprawę z faktu, iż nasza planeta penetrowana jest przez agentów innej cywilizacji. Lepiej poinformowani wiedzą nawet, że Ziemią interesuje się nie jedna, lecz dwie obce cywilizacje. Jakie są ich cele – można się jedynie domyślać. Mówi się na przykład, że toczy się gra o opanowanie Systemu Słonecznego, który leży mniej więcej pośrodku drogi między dwoma odległymi ośrodkami cywilizacyjnymi.
Nic jednak nie jest pewne poza tym, że ludzkość została już w poważnym stopniu zinfiltrowana przez agentury dwóch rywalizujących ze sobą sił, cywilizacyjnie zaawansowanych na tyle, że nasza cywilizacja nie liczy się w tej rozgrywce. Należy się spodziewać, że nie będziemy w stanie obronić naszej suwerenności, a może nawet – uratować istnienia, gdy którakolwiek z obcych sił (lub co gorsza, obie na raz) zechce zawładnąć naszym układem planetarnym – na przykład jako bazą pośrednią dla o-brony przed drugą lub jako przyczółkiem dla planowanego ataku.
Spekulacje dotyczące istoty i celów obu obcych sił nie są głównym tematem powieści. Kreśli ona raczej obraz sytuacji w ludzkim społeczeństwie wobec niejawnej, lecz wyczuwalnej infiltracji przez Obcych
Trzeba tu wyjaśnić, że jedni i drudzy Obcy posługują się w swych wywiadowczo-dywersyjnych celach wyłącznie agentami-ludźmi zwerbowanymi do współpracy i opłacanymi korzyściami, jakie są w ramach naszej wiedzy i techniki – innym ludziom niedostępne (środki odmładzające i przedłużające życie, przywracające męskość, stymulatory przyjemności i niezwykłych wrażeń, bezśladowe bronie oraz inne niezwykłe urządzenia techniczne etc.).
Obcy – prawdopodobnie różniący się znacznie od ludzi – muszą posługiwać się agentami-ludźmi, a wśród nich zawsze znajdą się chętni do współpracy z kimkolwiek w zamian za doraźne korzyści, bez względu na perspektywiczne zgubne tego skutki dla całej ludzkości. Powieść przedstawia, na tle społeczeństwa, postawy i motywacje różnych osób działających na rzecz Obcych lub przeciw Obcym obu maści.
Jedni są zdania, że należy wesprzeć Obcych, którzy są moralnie „lepsi", by to oni właśnie mieli szansę zapanować nad nami w ostatecznej rozgrywce. Inni mówią, że należy popierać silniejszych Obcych, bo zwycięży, jak zwykle, nie lepszy, lecz silniejszy – i zawczasu należy sobie zyskać przychylność przyszłego zwycięzcy. Jeszcze inni wreszcie twierdzą, że w ogóle nie należy kierować się takimi kryteriami, lecz brać od tych, co lepiej płacą, bo dni naszego istnienia są policzone: nie przetrwamy konfliktu dwóch potęg walczących nad naszymi głowami. Trzeba zatem korzystać, ile się da i dopóki można, bo wkrótce i tak nas nie będzie.
Tylko nieliczna grupa naiwnych idealistów jest zdania, że trzeba przeciwdziałać jednym i drugim Obcym, utrudniać ich akcje, niszczyć ich agentów – których należy wykluczyć, jako zdrajców, spod ludzkich praw i traktować jak przedstawicieli obcej, wrogiej siły. Tylko ci nieliczni prowadzą podjazdową walkę z Obcymi. Reszta – w większości bierna lub nieświadoma sytuacji, jeśli nawet nie popiera wrogów, to na ogół sądzi, że wszystkie próby oporu są bezcelowe. Nawet służby kontrwywiadowcze są bezsilne wobec technicznych środków, w jakie wyposażeni są agenci Obcych. Do tego kontrwywiady ziemskie też nie są wolne od agentów Obcych.
Powieść koncentruje się na zagadnieniu postaw i motywacji indywidualnych, przedstawiając jednostki o różnych poglądach i różnych praktycznych postawach wobec problemu hipotetycznego zagrożenia ludzkości. Całość ujęta jest w formę powieści z elementami sensacyjnymi, z wielowątkową akcją pokazaną na tle realiów świata w niezbyt odległej przyszłości.
4.Tytuł roboczy: „Kuszenie licha"
Umowa z „Naszą Księgarnią" z dnia 15 kwietnia 1983.
Objętość: 10 ark. aut.
Termin dostarczenia maszynopisu: 30 września 1985
Kilkunastoletni chłopiec mieszkający w podmiejskim osiedlu znajduje nieznane żywe „zwierzątko" – najwyraźniej ranne i chore, potrzebujące opieki i pomocy. Rodzice chłopca nie tolerują jednak żadnych zwierząt w domu, zwłaszcza dzikich i niewiadomego pochodzenia. Chłopiec musi więc zachować rzecz w tajemnicy. Po ukryciu stworzenia, które garnie się do niego i zachowuje bardzo ufnie, chłopiec próbuje mu pomóc. Są trudności ze znalezieniem odpowiednich środków i zapewnieniem pożywienia (stwór ma wybredne gusty), nie udaje się też ustalić, do jakiego gatunku należy podopieczny bohatera, on jednak nie zraża się trudnościami.
Tymczasem, tego samego dnia, środki przekazu podają do wiadomości, że w ciągu ostatniej doby wykryto w atmosferze nie wyjaśnione dotąd zjawiska, które mogłyby świadczyć o awarii jakiegoś pojazdu latającego. Wkrótce nowe informacje: wykryto szczątki statku czy sondy kosmicznej, najprawdopodobniej pozaziemskiego pochodzenia.