Na tym urywa się tekst książki. Poniżej, w poprzek strony albo na ukos (w wydrukowanym egzemplarzu powieści), widnieje odręczny dopisek (najlepiej w kolorze, np. na czerwono) tej treści:
„Zdaje się, że przybyłem w porę. Dzięki temu nikt w XXIV wieku nie będzie już mógł tego przeczytać. Rura gotowa, wracamy jutro. N."
2.Tytuł roboczy: „Kwadratura"
Tytuł ostateczny: Wyjście z cienia
Umowa z „Naszą Księgarnią" z dnia 18 kwietnia 1977 rozwiązana
Umowa z „Czytelnikiem" z dnia 7 stycznia 1978
Poznajemy codzienne życie mieszkańców pewnego miasta na Ziemi, jak się należy domyślać, w niezbyt odległej przyszłości.
W normalny tok zrozumiałych zdarzeń wplata się niekiedy coś niezrozumiałego, zagadkowego – wydarzenia, reakcje ludzi, dziwne, nie wiadomo czego dotyczące rozmowy… Te niejasne fakty zdają się jednak być zupełnie naturalne w oczach bohatera, który prowadzi czytelnika przez ten nowy świat.
W miarę narastania fabuły zaczynamy się orientować, że na Ziemi zaszło coś niezwykłego – na tyle dawno, że zdążył się już wytworzyć pewien ustalony stan, pewne reguły życia w zmienionych warunkach.
Poprzez ukazane obrazy dochodzimy sedna sprawy: Ziemia jesi ml pewnego czasu pod pewnego rodzaju „okupacja" obcych istot.
Stopniowo rozszyfrowujemy reguły rządzące tą sytuacją, a tak/c poznajemy pewne cechy „przybyszów" i metody ich działania ora/ ich cele i zamierzenia.
Sytuacja – wobec przewagi „obcych" – wydaje się być nieodwracalna. Tymczasem ludzie potrafią jakoś dawać sobie radę, częściowo dostosowując się, częściowo zaś oszukując intruzów.
W rezultacie okazuje się, że pewne specyficznie ludzkie cechy, niedostatecznie rozpoznane przez „obcych" i nie uwzględnione należycie w ich rachubach, dają ludziom szansę uwolnienia się spod ich władzy. W chwili gdy kończymy naszą wizytę w okupowanym świecie, mamy pewność, że obcy muszą ugiąć się przed prawowitymi mieszkańcami Ziemi, którzy w obliczu zagrożenia poniechali tego wszystkiego, co ich dzieliło, stanowiąc o dotychczasowej słabości.
3. Tytuł: Cała prawda o planecie Ksi
Umowa z dnia 22 marca 1979
Osnową powieści jest sprawa grupy osadników, którzy mieli osiedlić się na planecie innego układu, lecz z nieznanych przyczyn zerwali kontakt z Ziemią. Z Ziemi wyrusza ekspedycja mająca zadanie wyjaśnić, co się wydarzyło.
Ekspedycja napotyka jeden ze statków osadników, wracający ku Ziemi, z jednym tylko człowiekiem na pokładzie. Człowiek ten, były pilot kosmiczny, jest w stanie zupełnego rozstroju psychicznego i nie można z nim nawiązać kontaktu. Istnieją jednak notatki w dzienniku pokładowym – dotyczące podróży w obie strony. Brak jednakże informacji, co się stało z resztą ludzi.
Z zapisków poczynionych ręką pilota, który wraca, wynika jakaś dramatyczna historia o terrorystach, którzy opanowali społeczność osadników, o bohaterskiej walce i następnie ucieczce grupy ludzi pod wodzą tegoż pilota, o okolicznościach., w jakich zginęli wszyscy oprócz niego. Ostatnie zapisy noszą już cechy paranoicznych urojeń, co stawia pod znakiem zapytania wiarygodność całego zapisu.
Ekspedycja zastaje na planecie społeczeństwo (trzecie pokolenie od chwili osiedlenia się) w jakichś dziwacznych warunkach społeczno-politycznych: piękne hasła byłych anarchistów, mających zamiar stworzyć sprawiedliwy i szczęśliwy ustrój, wyrodziły się w totalizm, nepotyzm i po prostu feudalne stosunki społeczne. Do tego jeszcze ludzie przesiąknięci są nienawiścią do Ziemian, bo wmówiono im, że ich przodkowie zostali z Ziemi deportowani, czy też po prostu wyszczuci.
Pilot – uciekinier okazuje się być jednym z byłych przywódców buntu, który opuścił planetę, gdy jego ambicje i żądza władzy nie zostały zaspokojone… Uciekł sam, stworzywszy sobie – w miarę upływu czasu i postępów choroby psychicznej – mit o sobie samym jako bohaterze, bojowniku o sprawiedliwość, przywódcy nie istniejącej grupy, której miał rzekomo przewodzić. Z upływem czasu sam uwierzył we własne urojenia i stworzył sobie w powracającym statku własny świat z wyobraźni, który opisał w dzienniku pokładowym…
Ekspedycja próbuje zaprowadzić na planecie rozsądne stosunki społeczne, jednak okazuje się to bardzo trudne: zdegenerowane i zdegradowane ustrojowo społeczeństwo nie jest w stanie wyobrazić sobie innego modelu stosunków niż ten, w którym żyje. Członkowie wyprawy ratunkowej – technicy, lekarze, fizycy, biolodzy – nie są kompetentni w zagadnieniu „resocjalizacji społeczeństwa". Trzeba zawezwać inną ekipę, złożoną z psychologów, socjologów, ekonomistów.'
4.Tytuł: Limes inferior
Umowa z dnia 24 sierpnia 1979 Termin złożenia pracy: 31 sierpnia
Powieść przedstawia świat uporządkowany i ustabilizowany, w którym zrealizowano – w granicach praktycznych możliwości – wiele spośród odwiecznych dążeń i ideałów społecznych. Pociąga to za sobą szereg efektów ubocznych, których teoretycy nie byli w stanie przewidzieć, lecz efekty te są nieodłącznym składnikiem zrealizowanego systemu i działają w jego ramach, tolerowane przezeń tak, jak w każdym innym systemie z konieczności toleruje się przeróżne wykwity cywilizacji. Takim produktem ubocznym świata tej powieści jest l i f t e r (zresztą nie tylko), bohater powieści. Ludzie jemu podobni stanowią margines społeczeństwa, tym jednak różny od marginesu w znanym nam współcześnie sensie, że nieuciążliwy dla reszty obywateli. To nie pasożyt, a raczej konsymbiota społeczny. Jak dziś np. waluciarz, potępiany przez prawo, nie budzi zdecydowanie negatywnych uczuć u poszczególnych obywateli, którzy dobrze wiedzą, że w życiowej okoliczności mogą być zmuszeni do korzystania z jego usług – tak lifter w tamtym społeczeństwie też niejednemu, uczciwemu w zasadzie obywatelowi przydać się może…
By zrozumieć, kim jest lifter, trzeba znać zasady funkcjonowania omawianej społeczności. Otóż, w myśl idei likwidacji społecznych różnic, wszyscy obywatele posiadają z założenia jednakowy poziom wykształcenia – powszechne wykształcenie zwane wyższym (owa „wyższość", jak wszystko we Wszechświecie, jest względna i dostosowana do realnych możliwości realizacji założenia wyjściowego…). Tym samym znika dawne kryterium oceny społecznej przydatności, jakim był ongiś poziom wykształcenia. Z drugiej jednakże strony niezbędne są w praktyce pewne kryteria różnicujące, choćby dlatego, że w omawianym społeczeństwie nie wszyscy muszą pracować, a istniejące stanowiska pracy wymagają ludzi o najwyższych walorach umysłowych. Kryterium staje się zatem potencjał intelektualny: ludzie są klasyfikowani według możliwości umysłowych, a nie według posiadanej wiedzy. Jest to racjonalne wyjście, bo już w czasach nam współczesnych programy nauczania nie nadążają za potrzebami życia i absolwenci przystępujący do pracy muszą właściwie uczyć się większości rzeczy na nowo, podczas pracy… A więc liczy się potencjalna możliwość przyswajania wiedzy i praktycznych umiejętności, i według tej możliwości drogą testów segreguje się ludzi na siedem klas intelektualnych. Najinteligentniejsi – to „zerowcy". Szóstak jest najsłabszy umysłowo i w zasadzie, podobnie jak niewiele lepszy od niego piątak, nie ma szans podjęcia pracy w tym nowoczesnym, wysoce zautomatyzowanym świecie. Nie znaczy to, by ktokolwiek pozostał bez środków do życia. Każdy dostaje zupełnie niezłe zaopatrzenie, nie jakiś tam nędzny zasiłek. Ten nowoczesny świat, ta technika i nauka wykorzystane racjonalnie pozwalają utrzymać wszystkich na dobrym poziomie życia. Tak więc można, jako szóstak, żyć sobie spokojnie. Co nie każdemu jednak wystarcza i niektórym chce się osiągać – w drodze doskonalenia lub inaczej – wyższe klasy intelektualne. Jest to społecznie korzystne, nawet stymulowane przez społeczeństwo: za wyższą klasę dostaje się dodatkowe premie. A ci z wyższych klas, aby nie czuli się ukarani za swój intelekt (bo oni muszą pracować), dostają jeszcze dodatkowo premie według realnie wykonanej pracy.