Литмир - Электронная Библиотека

– Widziałeś, co ona chciała, żebyś zobaczył. Siła woli, koncentracji i na krótki czas Hawa potrafi wyglądać jak za czasów Abrahama. Ale nie na długo. Do pół godziny. Postępuje niczym grubas wciągający brzuch u wód. Wiecznie się tego robić nie da… Ale jutro wieczorem, zaręczam, znów będzie brzoskwiniowa, ponętna, zobaczysz…

– Ja, zobaczę?! – Erdon poderwał się, aż zaszeleściło siano, a człapiący koń obrócił łeb. – Ja już tam więcej nie pójdę! Nie potrafię patrzeć na nią bez wstrętu.

– Potrafisz, potrafisz… Zresztą każdy z nas gra o wielką stawkę.

– Pan ma jakieś machlojki polityczne, ale co mógłbym mieć z tego ja?

– Wyłączność na opis całej historii. Tantiemy z przedruków w świecie

alternatywnym. Sławę, powodzenie. Może nawet uznanie starego Urtenvelda i jego córki. Niech pan nie udaje, Piotrze, że panu na tym nie zależy.

* * *

Ewa nie poznawała kochanka. Oczywiście nazajutrz złożył jej kolejną wizytę, potem następną. Ale wcale nie palił się do miłości. Zachowywał dystans, był uprzejmy, dowcipny, ale gdy zaproponowała wspólną kąpiel, zauważył lakonicznie:

– Już się kąpałem!

„Co się mogło stać?" – zachodziła w głowę Wieczna Kobieta, która w całej swojej karierze nie spotkała się z podobnym przypadkiem. Bezsprzecznie Erdon impotentem nie był. Dlaczego więc ochłódł? Uraz z powodu nieudanego debiutu? Próbowała być na zmianę pozornie chłodna i nadskakująca, macierzyńska i przekomarzalska, najpierw uderzała go w twarz różą, a potem całowała mu ręce. Nic! Seks i ambicja tworzą szalony cocktail. Zwłaszcza u kobiety z gatunku piecio- i półtysięczników.

Usiłowała oszołomić Piotra alkoholem, ale trudno upić kogoś na umór, gdy ma się do dyspozycji zaledwie pół godziny. Grała w rozbieranego pokera, ale dziennikarz wygrywał, ją obnażył, a sam nie zdjął nawet kamizelki. Aż wreszcie zapytała wprost:

– Dlaczego nie chcesz się ze mną kochać?

– Uczyniłem pewien ślub, dżentelmeńską umowę z samym sobą, że

nie pokocham kobiety, dopóki nie wykonam odpowiedzialnego zadania.

– Jakie to zadanie?

– Tajne. Delikatna misja w świecie alternatywnym do naszego, w Europie.

– No, to wykonaj je szybko i wracaj.

– Wykonam, ale nie wrócę. Zginę! To nie jest misja, z której można wrócić żywym.

Ewa załamała ręce.

– Ależ to beznadziejne – powiedziała – obie możliwości są niekorzystne dla naszej miłości!!!

Piotr zwiesił głowę.

– Stąd mój smutek – westchnął. – Muszę wyruszyć w ciągu paru dni. W Europie trwa wojna i przeprawa przez dziury międzynarodowe nie należy do rzeczy łatwych. – Tu spojrzał na zegar, za trzy północ. – Żegnaj, ukochana, jutro przyjdę pożegnać się ostatecznie. – Ucałowawszy jej spragnione jak kania dżdżu wargi, wyszedł sprężystym krokiem człowieka gotowego na wszystko.

* * *

Ostatniego wieczora Ormianka wyglądała jeszcze młodziej. Przeszła sama siebie. Uwiodłaby chyba nawet miłośnika nastolatek. Rozpierała ją energia

– Myślałam całą noc – powiedziała już na progu do dziennikarza – i mam rozwiązanie. Znam kogoś, kto nie boi się śmierci. Zresztą ma wyjątkowe szczęście. Niektórzy uważają nawet, że jest nieśmiertelny. On wykona to zadanie za ciebie…

– A mój honor?

– Twój honor został zaangażowany w doprowadzenie rzeczy do zwycięskiego końca, ale chyba masz możliwość wyboru metod?

– Musiałbym naradzić się z mym dowódcą…

* * *

Głuchy huk dział dolatywał zza lasu, przedzierając się przez ciężką oponę mgły. Williamson wręczył drepczącemu obok staruszkowi maskę gazową.

– Na wszelki wypadek – rzekł. – Pańska znajoma twierdziła wprawdzie, że pani… że pan jest nieśmiertelny, ale kto wie, czy nieśmiertelność ta dotyczy również iperytu. Proszę teraz słuchać uważnie. Przejdzie pani… pan tę łąkę ostrożnie, bo to jest pole minowe, potem trzeba będzie przeczołgać się przez zasieki, trochę nieprzyjemnie,

bo strzegą ich dwa karabiny maszynowe, w każdym razie przed ósmą

powinien pan znaleźć się na lewym skrzydle, gdzie znajduje się okopana kompania. Równo o ósmej wojska Ententy podejmą natarcie, powstanie zamieszanie, pańskie zadanie dotrzeć do tego człowieka. Tu są wszystkie dane i fotografia. Trzeba zlikwidować go. Tym sztyletem. Wybraliśmy tę broń, bo podobno ze sztyletem nieźle sobie radzicie…

– Bywało – uśmiechnęły się bezzębne wargi.

– Potem pozostaje się tylko wycofać. Spotkamy się na tym cmentarzu, przy którym przenikaliśmy wrota międzywymiarowe. Jasne? Proszę powtórzyć…

* * *

Tawerna mieściła się zaledwie pół mili od zamaskowanego przejścia z Rurytanii do Lotaryngii. Erdon pospiesznie kończył reportaż, który jutro chciał przesłać do wszystkich gazet. Williamson był tak podniecony, że nie mógł jeść.

– Wiedziałem, że chwyci, wiedziałem, że chwyci. Pańska wstrzemięźliwość była jedynym sposobem wykorzystania jej nieśmiertelności dla mojej misji. Masz pojęcie, młody przyjacielu, w tej chwili zmieniamy los świata.

– Pańskiego świata – poprawił Erdon i zabrał się za kolejne udko kurczaka.

– Czy tobie przypadkiem nie brakuje wyobraźni? Przecież wiadomo, że wszystko, co dzieje się u nas, prędzej czy później musi odbić się na waszych dziejach. I jeśli Hawie się uda, historia dwudziestego wieku potoczy się zupełnie inaczej. Jedna przypadkowa śmierć i po kłopotach…

– Wszystko to opisuję, jak pan mi mówi, ale czy przypadkiem się nie ośmieszę?

– Wykluczone. A potem, kiedy powiedzie się pierwszy etap, Ewa otrzyma nowe zadanie.

– Też zabójstwo?

– Tak, ale blisko jej ojczystego Araratu, w Gruzji!

– O ile teraz jej się uda?

– A dlaczego miałoby się nie udać? Dla kogoś, kto jest nieśmiertelny, kogo nie imają się kule, takie zadanie to po prostu kaszka z mlekiem. Moje dowództwo, akceptując mój plan, wiedziało, co robi.

Piotr pokręcił głową.

– Nie rozumiem, dlaczego uważacie, że śmierć jednego czy dwóch ludzi, i to z dołów społecznych, zmieni losy stulecia. Co innego, gdyby wyprawić Hawę na Hindenburga, Wilsona albo cara… Zresztą, i to niewiele by zmieniło. O losach wojen decydują sztaby, interesy państw, potencjał ludzki. Pan żyje iluzjami, majorze. I wreszcie, skąd ten wybór?

Major trochę się obraził, ale odpowiedział:

– Z analizy dziejów. Czy jesteś pewien, że uduszenie w dzieciństwie Robespierre'a, Cezara czy Atylli nie zmieniłoby biegu historii? W mojej rodzinie zajmowaliśmy się trochę okultyzmem, wróżbami i horoskopami, a kiedy znalazłem dziurę czasoprzestrzenną do Rurytanii, kiedy odbyłem staż u tamtejszych astrologów, pomyślałem, że mógłbym zrobić coś dla ludzkości, sprawić, że ta Wojna Światowa będzie ostatnia, bez numeru porządkowego. Jeśli Ormiance się nie uda, prognozy są ponure. Jeśli się uda, cóż, ryzyko niewielkie, a potencjalne korzyści olbrzymie.

– Ale dlaczego wybraliście akurat ten moment?

– Nasz obiekt posiada horoskop, a w nim dni fas i niefas… Dziś przypada pierwsze minimum, następne będzie za blisko trzydzieści lat.

– Zabobony!

– A w wieczną kobietę pan wierzy?

* * *

Żołnierze siedzieli w zroszonym okopie i pili kawę. Mgła podnosiła się powoli. W pewnym momencie jeden z posilających się trącił drugiego.

– Patrz, sztab się zbliża, chyba zrobią sobie koło nas punkt obserwacyjny.

Drugi nie odpowiedział.

– Co jest, Dodek, jak rany? – Kumpel trącił go w ramię i spojrzawszy za jego wzrokiem, umilkł.

Przed kurtyną mgły zamajaczyła kobieta w czerni, piękna jak madonna, która nieomal unosząc się nad ziemią, przeskakując z kępy na kępę, sunęła środkiem pola minowego prosto w ich kierunku. – Ale kobita, patrz, Dodek – emocjonował się feldfebel.

31
{"b":"100660","o":1}