Литмир - Электронная Библиотека

– Rodzice zaproponowali, żebyśmy urządzili grill dla przyjaciół. Mogłabyś zaprosić Sharon z Johnem, Denise z tym jej didżejem i Daniela, co? – Roześmiała się nerwowo. – On jest boski!

– Ciara, ja go ledwo znam. Zwróć się do Declana, żeby go zaprosił.

– Nie, bo chcę, żebyś mu subtelnie wyjaśniła, że się w nim kocham i że chcę mieć z nim dzieci.

Holly jęknęła.

– Przestań – wybuchła Ciara. – On będzie moim prezentem urodzinowym!

– No dobra, zadzwonię do pozostałych i…

Ale Ciara już się rozłączyła.

Holly postanowiła najpierw uporać się z najtrudniejszym telefonem, dlatego wykręciła numer do „Hogana”.

– Daniel? Tu Holly Kennedy.

– Kto?

Holly tak się speszyła, że osunęła się na łóżko.

– Holly Kennedy. Siostra Declana.

– Ach, Holly, witaj. Poczekaj, przejdę gdzieś, bo nie słyszę.

W tle dochodziły dźwięki „Greensleeves”. Zaczęła wirować po sypialni i śpiewać na głos.

– Przepraszam cię. – Daniel się roześmiał. – Lubisz „Greensleeves”?

– Bo ja wiem? Nie bardzo. – Holly spąsowiała. – Dzwonię, żeby cię zaprosić na grill.

– Fantastycznie. Bardzo chętnie przyjdę.

– W piątek są urodziny Ciary, no wiesz, mojej siostry. Zleciła mi, żebym cię zaprosiła i powiedziała ci subtelnie, że chce za ciebie wyjść za mąż i mieć z tobą dzieci.

Parsknął śmiechem.

– Rzeczywiście, bardzo subtelnie mi to przekazałaś.

– Denise przyjdzie z Tomem, zapowiedział się Declan, więc będziesz znał parę osób.

– Mam nadzieję, że ty też przyjdziesz.

– Jasne! – Już miała odłożyć słuchawkę, kiedy coś jej przyszło do głowy. – A, i jeszcze jedno. Czy ta praca za barem jest nadal aktualna?

Dobrze, że pogoda dopisuje, pomyślała Holly, idąc do ogrodu za domem rodziców. Lało przez cały tydzień, toteż Ciara umierała ze strachu o swój grill. Na szczęście się przejaśniło.

Już z daleka słyszała śmiechy. W ogrodzie zobaczyła tłum rodziny i przyjaciół. Denise przyjechała z Tomem i Danielem. Wszyscy troje rozłożyli się na trawie. Sharon przyszła bez Johna i teraz rozmawiała z mamą Holly. Przypuszczalnie rozważały, jak sobie Holly radzi w życiu.

Ciara stała na środku ogrodu, pokrzykiwała na wszystkich i nie posiadała się z radości, że znajduje się w centrum uwagi. Miała na sobie stanik bikini w barwie jej różowych włosów i wystrzępione dżinsowe szorty.

Holly podeszła do siostry z prezentem. Ciara od razu rozerwała opakowanie.

– Och, co za cudo! Zaraz go włożę! – zawołała, wyjmując z pępka stary kolczyk i wbijając sobie w skórę motylka z różowymi skrzydłami, które zdawały się falować w rytm jej oddechu.

– Brrr. – Holly aż się wzdrygnęła. – Wolałabym tego nie oglądać.

W powietrzu rozszedł się smakowity zapach pieczonego mięsa, aż Holly napłynęła ślinka do ust. Dołączyła do Denise, Toma i Daniela siedzących na trawie.

– Cześć, Daniel. Cmoknęła go w policzek.

– Cześć, Holly. Dawno cię nie widziałem.

Podał jej piwo. W granatowej koszulce, granatowych szortach i sportowych butach wyglądał zupełnie inaczej niż w zimowych ubraniach. Kiedy wychylał piwo, przyjrzała się jego bicepsom. Nie miała pojęcia, że jest tak muskularny.

– Ale się opaliłeś – rzuciła od niechcenia, chcąc jakoś usprawiedliwić to, że się tak na niego gapi.

– Ty też – powiedział i powiódł wzrokiem po jej nogach. Roześmiała się i podkuliła je pod siebie.

– Skutek bezrobocia. A twoja wymówka?

– W zeszłym miesiącu wyskoczyłem do Miami.

– Szczęściarz. Dobrze się bawiłeś?

– Fantastycznie – przyznał. – Byłaś tam kiedyś?

Pokręciła głową.

– Ale w przyszłym tygodniu jadę z dziewczynami do Hiszpanii. Już się nie mogę doczekać.

Zatarła ręce.

– Słyszałem. Fajna niespodzianka. Uśmiechnął się, marszcząc kąciki oczu. Przez chwilę rozmawiali o jego urlopie.

– Mam nadzieję, że nie bawiłeś się w Miami z jakąś kobietą, bo biednej Ciarze serce by pękło – zażartowała, ale zaraz ugryzła się w język. Nie powinna się wtrącać.

– Nie – odparł poważnie. – Zerwaliśmy z moją dziewczyną kilka miesięcy temu.

– Tak mi przykro. A długo byliście razem?

– Siedem lat.

Odwrócił wzrok. Holly nie była pewna, czy chce o tym mówić, więc szybko zmieniła temat.

– Dziękuję, że mnie pocieszałeś wtedy po emisji filmu. Większość facetów ucieka na widok płaczącej kobiety.

– Nie ma za co. Przykro mi, kiedy widzę, że jesteś zdenerwowana.

– Fajny z ciebie przyjaciel – pochwaliła go. – Chciałabym cię poznać bliżej. Ty chyba znasz już cały mój życiorys.

– Nie ma sprawy – powiedział Daniel.

– Dałeś już Ciarze prezent urodzinowy? – spytała.

– Jeszcze nie – roześmiał się. – Cały czas jest bardzo zajęta.

Holly wypatrzyła siostrę, która flirtowała z jednym z kolegów Declana. Całkiem niedawno marzyła o ślubie z Danielem…

– Poproszę ją, dobra?

– Dzięki – powiedział Daniel.

– Ciara! – zawołała Holly. – Kolejny prezent dla ciebie!

– Oooo! – krzyknęła zachwycona Ciara. – A co to jest?

Przysiadła obok nich na trawie.

Holly skinęła głową na Daniela.

– Od niego.

– Chciałabyś pracować w barze „Klubu Diwa”?

Ciara aż jęknęła.

– Och, Danielu, genialna sprawa! – zapiszczała radośnie i rzuciła mu się na szyję.

Każdy pretekst jest dobry, pomyślała Holly.

– Ciara, przestań już. Bo udusisz swojego nowego szefa.

Nagle wszyscy w ogrodzie umilkli. Weszli rodzice z wielkim tortem i odśpiewali „Sto lat”. Tuż za nimi szedł ktoś zasłonięty olbrzymim bukietem kwiatów. Rodzice postawili tort na stole, a nieznajomy opuścił bukiet, odsłaniając twarz.

– Mathew! – wykrzyknęła Ciara i zbladła jak kreda.

– Przepraszam, że zachowałem się jak idiota. – Australijski akcent Mathew poniósł się echem po ogrodzie. Wyglądało to jak scena z australijskiego serialu, ale Ciara zawsze uwielbiała melodramaty. – Kocham cię! Błagam, wybacz mi! – wołał.

Oczy gości zwróciły się natychmiast ku dziewczynie. Wszyscy byli ciekawi, co powie.

Ciara osłupiała, drgała jej tylko dolna warga. Po chwili podbiegła, pocałowała Mathew i zarzuciła mu ręce na szyję.

Holly ze wzruszenia stanęły w oczach łzy. Declan natomiast szybko złapał kamerę i zaczął filmować.

Daniel objął Holly.

– Przykro mi, Danielu. – Otarta oczy. – Chyba właśnie straciłeś dziewczynę.

– Nie przejmuj się – powiedział ze śmiechem. – I tak nie mógłbym mieszać przyjemności z pracą.

Na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi.

Holly nie odrywała oczu od Ciary i Mathew, który porwał jej siostrę w ramiona.

– Miejsce dla młodej pary! – krzyknął Declan i wszyscy się serdecznie roześmiali.

Holly uśmiechnęła się w przejściu do członków zespołu jazzowego i rozejrzała za Denise, Tomem i Danielem. Umówili się w ich ulubionym barze, znanym z dużego wyboru koktajli i relaksującej muzyki. Zobaczyła Denise wtuloną w Toma na wielkiej czarnej skórzanej kanapie w oranżerii z widokiem na rzekę Liffey. Naprzeciwko nich siedział Daniel, popijał przez słomkę truskawkowe daiquiri i omiatał spojrzeniem rozsianych po sali gości.

– Przepraszam za spóźnienie – przeprosiła, podchodząc do przyjaciół.

– Nie wybaczam – szepnął Daniel do ucha Holly, pocałował ją i uścisnął. – Nie wiem, po co zaprosili tyle osób. Przecież i tak tylko siedzą i patrzą sobie w oczy, nie zwracając na nikogo uwagi. Nawet ze sobą nie rozmawiają! A jeśli ktoś się do nich odezwie, to czuje się jak intruz – dodał, pociągając z kieliszka. Aż się skrzywił, czując zbyt słodki smak. – Muszę się napić piwa.

Holly parsknęła śmiechem.

– Przychodzę ci z odsieczą.

Przejrzała kartę alkoholi. Wybrała drink z najniższą zawartością alkoholu i usiadła w fotelu.

– Panie Connelly, wie pan o mnie wszystko. Dzisiaj ja mam zamiar dowiedzieć się czegoś o panu, a więc proszę się przygotować na przesłuchanie.

Uśmiechnął się.

– Jestem gotów.

19
{"b":"100485","o":1}