Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Mocny uścisk dłoni świadczył o tym, że Kris jest mężczyzną stanowczym.

– Moja córka Diana – głos Kathy nabrał miękkości, gdy w drzwiach stanęła śliczna brunetka. Kiedy inspektor poczuł jej dłoń w swojej, jego serce fiknęło koziołka, a w uszach zabrzmiały anielskie chóry. Dziewczyna od paczuszki patrzyła na niego błękitnymi niewinnymi oczami.

– Peter, to inspektor David, obiecał, że znajdzie mordercę dziadka.

– Miło mi – powiedział Peter.

Ręka Petera była wyraźnie niechętna dłoni inspektora.

Inspektor zastanawiał się, jak zareaguje Peter, kiedy zobaczy, że pod stopą amorka nie ma już buteleczki z lekarstwem nasercowym, które – jak dowiedział się z telefonicznej błyskawicznej rozmowy z kolegą – mogłoby zabić tuzin milionerów, zwłaszcza schorowanych.

Siadali już do stołu, kiedy drzwi do jadalni otworzyły się i stanęła w nich blondynka spod tamaryszku.

– Przepraszam za spóźnienie, w tej chwili wróciłam z zakupów.

– To panna Pilar, pielęgniarka. Opiekowała się do końca ojcem.

Blondynka wyciągnęła rękę, inspektor poczuł, że jej dłoń jest lekko spocona.

– Jestem prosto z drogi, przepraszam.

Fałsz w jej głosie był dla inspektora Davida tak wyczuwalny, jak fałsz w głosie byłej żony Helen, kiedy mówiła, że jedzie do chorej matki, a jechała wiadomo gdzie.

Dziwił się, że nikt oprócz niego tego nie zauważył. Rozglądał się ostrożnie po zebranych. Każdy z nich mógł być mordercą. Ale dlaczego tak bardzo nie chce, żeby mordercą okazała się ciemnowłosa Diana? Ona najwięcej zyskuje na śmierci Johna. Miała pół roku, żeby pogodzić się z ukochanym.

Głos panny Pilar przywołał do porządku rozbiegane myśli inspektora Davida.

– Czy pan mnie słucha, panie inspektorze? Ja wiem, kto zabił pana Wathe’a.

III. PANNA PILAR, PIELĘGNIARKA MILIONERA JOHNA WATHE’A

W ciszy, która zapadła po słowach panny Pilar, brzęk tłuczonego kieliszka zabrzmiał jak strzał armatni. Inspektor spojrzał na Krisa. Był czerwony jak burak, rozlane wino rozlało się po śnieżnobiałym obrusie niby krew. Kris stał nad stołem.

– Zabraniam pani tak mówić! – krzyknął. – Nie ma pani żadnych dowodów!

Panna Pilar pochyliła głowę, a kiedy ją podniosła, w jej oczach błyszczały prawdziwe łzy. Inspektora przeszedł dreszcz. Jak w oczach jego żony, kiedy przysięgała, że go kocha, że była u przyjaciółki, a była wiadomo gdzie.

– Muszę powiedzieć prawdę! Pan John nie zasługiwał na taki koniec! To pani! – Umalowany na złoto paznokieć skierowany był prosto na osobę siedzącą po przeciwnej stronie stołu. – Wiem, że to pani! Słyszałam pani kłótnię z panem Johnem, prosił panią o coś, a pani krzyczała „mogłabym cię zabić”.

Inspektor patrzył na dłoń pielęgniarki. Kątem oka jednak obserwował to, co działo się między Peterem a Dianą. Szybkie spojrzenie – porozumiewawcze spojrzenie – oto co dojrzał. Poza tym? Ulga? Niepokój? Niepokój Diany obudził na dobre jego martwe serce. Dlaczego ona się niepokoi? Co ma na sumieniu?

Paznokieć panny Pilar wisiał w powietrzu naprzeciwko twarzy Kathy. Kris położył rękę na ramieniu żony.

– To nie ona! Nie ona! To nie moja żona, inspektorze, proszę mi wierzyć!

– Ha! – Twarz Pilar wykrzywiła się w grymasie złości. – Proszę zapytać, czy nie rozmawiała ze mną o środkach nasercowych? Czy nie pytała pani w piątek, jaka dawka wystarczy, żeby serce przestało bić? To, co pomaga, może również szkodzić! Ale ja nie mogę milczeć, nie mogę! – Panna Pilar rozszlochała się. – Pan John był dla mnie taki dobry…

Diana spuściła głowę i przez moment inspektor David mógł patrzyć na prosty przedziałek dzielący jej włosy na dwie części. Nie wiadomo dlaczego wzbudziło to w nim dawno zapomnianą tkliwość, a anielskie chóry w uszach zabrzmiały jeszcze głośniej.

Odgłos odsuwanego krzesła był zbyt głośny jak na to kulturalne towarzystwo. Kris podniósł się i powiedział:

– Panie inspektorze, panna Pilar nie wie, co mówi. Oczywiście środki nasercowe były cały czas w naszym domu, teść je zażywał regularnie, wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tego, co się stało, ale doprawdy, moja żona akurat nie miała z tym nic wspólnego!

Krisowi trzęsły się ręce, kiedy podnosił serwetkę, żeby otrzeć kąciki ust. Kathy trwała nieporuszona. Kłamie – pomyślał inspektor, tak jak kłamała Helen, kiedy mówiła, że wszystko między nimi w porządku.

– Panie inspektorze, ja wiem, gdzie pani Kathy schowała te środki! Widziałam, jak wynosiła je z pokoju starszego pana! Maleńka buteleczka z żółtym napisem, na mój widok speszyła się, to było dwa dni po rozmowie, na temat szkodliwości tabletek! Niech pani się przyzna! Zresztą Kris wie, gdzie to schowała, bo sam mi o tym powiedział!

Fiolka z żółtym napisem spoczywała w torbie inspektora na górze, w jego pokoju. Również notes z notatkami, które inspektor zdążył zrobić przed wyjazdem. Również wyniki sekcji i inne dokumenty.

Kathy podniosła dumnie miodowy kok i spojrzała prosto w oczy inspektora.

– Panna Pilar nie kłamie. To ja podałam ojcu śmiertelną dawkę leku. Prosił o to. Nie chciał już żyć. Guz mózgu, który ujawnił się trzy miesiące temu, zabijałby go po trochu. Wyłączałby funkcje ciała. Nie mogłam na to pozwolić. Jestem gotowa ponieść konsekwencje swojego czynu!

– Mamo! – krzyknęła Diana. Za szybko, za głośno. Peter uspokajająco położył jej rękę na kolanie.

Nic nie mogło ujść uwagi inspektora.

Ale inspektor patrzył również w brązowe oczy Kathy i widział, że kłamie.

Panna Pilar usiadła i szybkim haustem wypiła wino. Kathy czekała na reakcję inspektora. Inspektor nakładał sobie ziemniaki na talerz i powoli zbierał myśli. To nie ona, nie ona. Więc dlaczego to robi?

Panna Pilar przesłała umęczone spojrzenie Krisowi. Kris jednak stał nad stołem jak wmurowany.

Inspektor był zmęczony.

– Proszę usiąść. Czy wie pan, gdzie żona schowała fiolkę z lekarstwem?

– Nie muszę zeznawać przeciwko żonie! – wymknęło się Krisowi.

Co za gnida. Inspektor podniósł do ust kęs befsztyka. A może mu się rzeczywiście wymknęło? – pomyślał, a głośno powiedział:

– Jeszcze nikogo nie oskarżyłem.

– Jako rodzina mam prawo do odmowy zeznań…

Nic gorszego nie mógł powiedzieć. A jednak… Inspektorowi nie starczało widać wyobraźni.

– …ale z niego nie skorzystam – dokończył Kris.

Panna Pilar zamarła w zadziwieniu, Kathy zwiotczała na swoim miejscu. Po prostu siedziała tam kupka eleganckich ubrań, bez kobiety w środku.

– Ale z ciebie szuja, tato… – Peter odsunął się z krzesłem od stołu.

Diana spojrzała na inspektora i teraz zamarł inspektor. We wzroku Diany czaiła się nienawiść. Taka sama jak w spojrzeniu Helen, kiedy odchodziła.

– Wiem, gdzie schowana jest fiolka, ponieważ sam ją tam położyłem. – Kris stał naprzeciw inspektora Davida dumny i potężny. – Sam ją tam schowałem, ponieważ to ja zabiłem swojego teścia.

IV. KRIS CHILDHOOD, ZIĘĆ MILIONERA JOHNA WATHE’A

– To nieprawda! Nieprawda!

Piskliwy głos panny Pilar przerwał ciszę. A jednak w tej ciszy inspektor usłyszał cichy wiew powietrza wypuszczanego z ust Diany. Peter opadł na krzesło i z niebotycznym zdumieniem wpatrywał się w ojca.

– Ty oszuście – piszczała panna Pilar. – Ty oszuście! Cały plan na nic! Jak mogłeś mi to zrobić? Mogliśmy być tacy szczęśliwi! Taka jest prawda, inspektorze! Mamy romans! Żona go w ogóle nie rozumiała! On nie jest z nią szczęśliwy! Co ty robisz? Dlaczego jej bronisz?

I panna Pilar rzuciła się na Krisa.

Wtedy Kathy miękko i bez słowa osunęła się na podłogę. Silne ramiona Krisa podniosły ją bez trudu. Peter zerwał się od stołu i pochylił nad obojgiem. Choć inspektor nie podsłuchiwał, usłyszał cichutkie słowa Petera:

– Tato… Ja mam tę fiolkę…

– Czy mogę żonę odprowadzić do sypialni? Nie ucieknę panu, przy żonie zostanie córka, ja wrócę za chwilę. – Głos Krisa brzmiał władczo. – A ty – zwrócił się do Pilar – jesteś zwolniona.

17
{"b":"100429","o":1}