Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Z pewnym trudem wciągnęła obcisłą, skórzaną spódniczkę, tak krótką, że zastanawiała się, jak w czymś takim można kucnąć czy usiąść. Ktoś pomógł jej zawiązać opaskę na piersiach, a właściwie krótki, wygodny gorset. Potem założyła skórzaną, sięgającą do pasa kurtkę. Pas, miecz długości raptem łokcia, wojskowy nóż. Plecaka nie dostała i całe szczęście. Uniknęła dźwigania rzeczy zmarłej wraz z tym, co miała tam prywatnego. Cały mundur, w przeciwieństwie do tego, który nosiła w Troy, był przystosowany do dziewczęcego ciała. Nic jej nie obcierało, nic nie ciążyło tam, gdzie nie trzeba.

– Co będzie z osłem? – spytała.

– Już nadciągają tabory – mruknęła sierżant. – Powie się kanceliście.

– A mogę chociaż napisać list?

– To ty pisać umiesz? A, szlag z tym. Nie lepiej zaczekać i samej powiedzieć, co masz do powiedzenia? Za dziesięć lat zwrócimy cię do wsi, jak nową – zażartowała. – No, dobra. – Machnęła ręką. – Takie twoje prawo. Shha! – Popchnęła dziewczynę usiłującą zawiązać swój plecak. – Biegiem do kancelisty, niech zajmie się osłem, niech weźmie papier, pióro i ten, no… psiamać, inkaust! Biegiem!

– Tak jest!

Achaja musiała się zająć koniem Goel, obciążonym teraz zaopatrzeniem pułku. Kiedy przybiegła wreszcie nieśmiała, jakby zahukana dziewczyna z kancelarii, pośpiesznie skreśliła kilka słów:

#Gospodarzu, armia mnie wzięła. Nie odwołujcie się. Racja, niestety, po ich stronie. Czuję, że już nie wrócę. Prośbę mam. Dajcie całą moją sakiewkę chłopakowi. Niech będzie gospodarzem! Bardzo tego chcę!

Starała się używać jak najprostszych słów, żeby ją zrozumieli.

Niech bierze jakąś śliczną dziewczynę i się żeni. Proszę. I powiedzcie mu, że…

Zaczęła pracowicie skreślać i zamazywać ostatnie, niedokończone zdanie. Potem podjęła znowu:

Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiliście. Za dziesięć dni chyba mam iść na bitwę. Zobaczymy jak będzie. Achaja.

Zwinęła papier i podała go małej kancelistce.

– Wiesz, do której chałupy zanieść i osła odprowadzić?

– Tak.

– No, to na koniec… Jest jeden mały problem. – Złapała uzdę konia i ruszyła za oddalającym się powoli oddziałem. – Osioł sam przez most nie przejdzie.

– O, bogowie! – Dzieweczka o mało się nie rozpłakała. – To co mam zrobić?

– Nie wiem.

10
{"b":"89149","o":1}