Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Proszę. – Skinął na mnie. – Proszę.

Iwan zajął miejsce obok mnie, milczący i pełen szacunku. Rozumiał, że muszę znać tego mężczyznę. Generał także usiadł i oparł ręce na stole. Przez dłuższą chwilę żadne z nas nie odezwało się ani słowem.

Generał odetchnął głęboko.

– Jesteś teraz dorosła – powiedział. – Piękna, ale całkiem inna. Poznałem cię tylko po włosach i oczach.

– Jak mnie pan odnalazł? – zapytałam ledwie słyszalnym głosem.

– Twoja matka i ja bardzo długo cię szukaliśmy. Jednak wojna i komuniści skutecznie nam to utrudnili.

– Moja matka?

Iwan objął mnie ramieniem. Generał zerknął na niego, jakby ujrzał go po raz pierwszy.

– Twoja matka nie mogła wyjechać ze Związku Radzieckiego tak łatwo jak ja. Wobec tego ja przyjechałem na spotkanie z tobą.

Zaczęłam cała drżeć. Nie czułam stóp ani palców.

– Moja matka nie żyje. – Płacząc, podniosłam się z miejsca. – Tang wywlókł ją z pociągu i zastrzelił. Nie żyje od lat.

– Musi pan nam dokładnie opowiedzieć całą tę historię – wyjaśnił Iwan. – Moja żona wiele przeszła. Powiedziano nam, że jej matka nie żyje. Że zabrano ją z transportu z Harbinu i zastrzelono.

Oczy generała rozszerzały się, gdy słuchał i, tak jak tamtego pierwszego dnia w Harbinie, skojarzył mi się z ropuchą.

– Aniu, twoją matkę rzeczywiście zabrano z pociągu, zanim dojechał do Związku Radzieckiego. Ale nie zabrał jej Tang. Ja to zrobiłem.

Znowu usiadłam i wybuchnęłam płaczem.

Generał ujął moje dłonie, w bardziej rosyjskim niż japońskim geście.

– Zapomniałaś, że byłem aktorem – zauważył. – Udawałem Tanga. Wyciągnąłem twoją matkę z pociągu i upozorowałem egzekucję.

Wpatrywałam się nic niewidzącymi oczami w tego człowieka z mojego dzieciństwa, który mówił teraz do mnie. Słuchałam w oszołomieniu, kiedy opowiadał, że nazywa się Seiichi Mizutani i że urodził się w Nagasaki. Jego ojciec był właścicielem teatru, a kiedy Seiichi miał dziesięć lat, rodzina przeniosła się do Szanghaju, gdzie chłopiec nauczył się płynnie dialektu mandaryńskiego. Rodzina generała często podróżowała, zabawiając Japończyków coraz liczniej przenoszących się do Chin, dotarła nawet do Mongolii i Rosji. Kiedy Japończycy napadli na Chiny w 1937 roku, żona i córka generała zostały odesłane do Nagasaki, a on sam zmuszony do szpiegostwa.?

Rok przed wyjazdem matki w jego ręce wpadła najważniejsza zdobycz, najsłynniejszy przywódca chińskiego ruchu oporu. Tang.

– Zaprzyjaźniłem się z nim. – Generał wbił wzrok w nasze złączone ręce. – Ufał mi, opowiadał o swoich marzeniach związanych z Chinami. Był pełen zapału, bystry, bezinteresowny. Odwiedzał mnie z jedzeniem, które zdołał znaleźć. „To dla ciebie, przyjacielu – mawiał. – Ukradłem to Japończykom, dla ciebie”.

Kiedy nie mógł zdobyć jedzenia, przynosił wachlarz lub wiersz, albo książkę. Dopiero po dwóch latach go wystawiłem. Wcześniej dzięki niemu dotarłem do innych.

Generał upił łyk wody. Miał ponury wzrok, ujrzałam w nim ból.

– To przeze mnie stał się potworem – powiedział. – Moja zdrada go wypaczyła.

Zamknęłam oczy. Nie mogłam przebaczyć Tangowi tego, co zrobił, ale w końcu potrafiłam zrozumieć, czemu jego nienawiść była tak zapiekła.

Po chwili generał powrócił do swojej opowieści.

– W dniu, w którym opuściłem wasz dom, nie wiedziałem nic poza tym, że Japonia się poddała i że zniszczono Nagasaki i Hiroszimę. Minęły lata, zanim przekonałem się o rozmiarach tych zniszczeń: jedna trzecia mojego miasta już nie istniała. Setki tysięcy ludzi zabito lub raniono, tysiące rozchorowało się później i zmarło w męczarniach. Kiedy wyjechałem z Harbinu, spotkałem swojego adiutanta. Powiedział mi, że przesłuchano twoją matkę i że wywożą ją do Związku Radzieckiego. Było mi przykro, ale uznałem, że przede wszystkim muszę ratować siebie i wrócić do Japonii, by się przekonać, co się stało z moją żoną i córką. W drodze miałem straszną wizję. Ujrzałem swoją żonę Yasuko, stała na wzgórzu i czekała na mnie. Podszedłem bliżej i przekonałem się, że jest popękana i sucha jak potłuczony garnek z gliny. Pod jej ramieniem stał mały cień, płakał. To była Hanako, moja córeczka. Cień podbiegł do mnie, ale zniknął, gdy tylko mnie dotknął, oparzył mi bok. Uniosłem koszulę i ujrzałem, że skóra odchodzi od żeber niczym skórka banana.

W tamtej chwili zrozumiałem, że obie nie żyją. Zginęły, bo zlekceważyłem ciebie i twoją matkę. Może zemścił się na mnie duch twojego ojca. Musiałem działać szybko. Wiedziałem, że wieczorem pociąg podjedzie pod granicę. Byłem wystraszony, nie bardzo wiedziałem, co zrobić. Każdy pomysł, który przychodził mi do głowy, wydawał się skazany na porażkę. Nagle przypomniałem sobie, że Tang współpracuje z Sowietami. Ukradłem jakieś szmaty z pobliskiej farmy i obwiązałem nimi ręce. Ukryłem pod materiałem zdechłe myszy, żeby towarzyszył mi smród gnijącego ciała, jak Tangowi od ucieczki z obozu. Udając go, mogłem załatwić samolot do granicy, gdzie przekonałem trzech komunistycznych strażników, aby towarzyszyli mi podczas wejścia do pociągu i egzekucji twojej matki.

Generał umilkł na moment i wydął usta. Nie był już przerażającą postacią z mojego dzieciństwa. Stał się kruchym, drżącym staruszkiem, przygarbionym pod ciężarem wspomnień. Zerknął na mnie, jakby czytał w moich myślach.

– To był chyba najśmielszy plan, jaki kiedykolwiek powstał w mojej głowie – ciągnął. – Nie byłem pewien, czy się uda, czy tylko doprowadzi do śmierci nas obojga. Kiedy wpadłem do wagonu z więźniami, twoja matka otworzyła szeroko oczy i wiedziałem już, że mnie rozpoznała. Kazałem jednemu ze strażników zaciągnąć ją za włosy do drzwi, walczyła i krzyczała jak aktorka. Aż do ostatniej chwili strażnicy myśleli, że ją zastrzelimy. Zamiast tego pchnąłem twoją matkę na ziemię, wyrwałem pistolet strażnikom, zgasiłem światła w aucie i zastrzeliłem wszystkich mężczyzn.

– Dokąd pojechaliście? – spytał Iwan.

Zacisnęłam palce na jego ramieniu. Tylko on w tej chwili reprezentował sobą coś pewnego. Ściany restauracji wydawały się kołysać, zamykać nade mną. Miałam zawroty głowy. Wszystko wydawało się nierealne. Moja matka. Moja matka. Moja matka. Wracała do życia, choć wiele lat temu pogodziłam się już z jej śmiercią.

– Jak najszybciej pośpieszyliśmy z powrotem do Harbinu – wyjaśnił generał. – Podróż zajęła nam trzy dni. Pojawienie się twojej matki było znacznie bardziej podejrzane niż moje i narażało nas na niebezpieczeństwo. Kiedy dotarliśmy w końcu do miasta, Pomerancewów już nie było, ciebie także nie. Twoja matka zemdlała na widok spalonej skorupy waszego domu, jednak sąsiad powiedział nam, że Pomerancewowie wysłali cię do Szanghaju.

Postanowiliśmy udać się tam na poszukiwania. Nie mogliśmy popłynąć z Dairen, Sowieci zatrzymywali Rosjan, którzy usiłowali uciec drogą morską. Ruszyliśmy na południe, płynęliśmy rzekami, kanałami albo posuwaliśmy się drogą lądową. W Pekinie zatrzymaliśmy się w domu nieopodal stacji kolejowej, by następnego ranka udać się pociągiem do Szanghaju. Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że nas śledzą. Początkowo sądziłem, że tylko to sobie wyobrażam, aż ujrzałem cień za twoją matką, gdy kupowała bilety.

Cień mężczyzny bez rąk.

– Jeśli pojedziemy do Szanghaju, zaprowadzimy go wprost do niej – oznajmiłem, bo rozumiałem już, że Tang nie interesuje się tylko mną.

Mocniej uścisnęłam rękę Iwana, gdy uświadomiłam sobie, jak niewiele brakowało, by matka mnie odnalazła. Pekin znajdował się tylko o dzień drogi pociągiem od Szanghaju.

– Japończyków zawsze interesowała Mongolia. – Głos generała brzmiał teraz donośnie, jakby dawny szpieg przypominał sobie koszmar, przez który musiał przejść. – Podczas szkolenia nauczyłem się na pamięć szlaków wykorzystywanych przez europejskich archeologów do ominięcia pustyni Gobi. Rzecz jasna, znałem jedwabny szlak. Powiedziałem twojej matce, że musimy udać się na północ, do granicy, gdzie zgubimy Tanga w skalistym terenie.

93
{"b":"100821","o":1}